Amerykańska doktor psychologii Barbary Markway twierdzi, że w tym prostym komunikacie o istniejącym problemie może kryć się aż siedem różnych informacji dla partnera.
Tekst: Sylwia Skorstad

Po pierwsze, zdaniem dr Barbary Markway, kobiece zmartwienia zwykle mają realistyczne powody. Wbrew opiniom mężczyzn twierdzących, że panie martwią się za dużo i niepotrzebnie, zwykle to kobiety znają lepiej domowe schematy i potrafią wcześniej niż mężczyźni wyczuć ich zaburzenia. Znają nawyki i zwyczaje każdego z domowników oraz przyjaciół, wiedzą, na jakie sposoby bliscy manifestują swoje nastroje. To one mogą pierwsze zauważyć, że dziecko ma kłopoty w szkole, zakochało się albo zaczyna chorować, to one dostrzegą rozdźwięk między znajomymi małżonkami lub zmianę podejścia pracodawcy do pracownika. „Kiedy mówię, że coś mnie niepokoi, zwykle mam ku temu dobry powód” – przekonuje psycholog.

Mówiąc „martwię się”, oczekujemy od partnera jednej z poniższych reakcji:

Weryfikacji. Prosimy o zapewnienie, że rozumie powody zmartwienia. Innymi słowy chcemy usłyszeć, iż nie wymyśliłyśmy problemu i jest o czym dyskutować.

Pocieszenia. Chcemy wiedzieć, że problem uda się rozwiązać i wszystko będzie w porządku. Komunikat, który najbardziej nas w takiej chwili cieszy to: „uważam, że dobrze sobie radzisz z ta sprawą”.

Wspólnoty. Pragniemy, by partner pomartwił się z nami. Często jego emocjonalne zaangażowanie w problem pozwala nam się odprężyć. Mamy wrażenie, że ciężar jest podtrzymywany przez dwie osoby, zatem jedna może trochę odpocząć.

Pomocy w wymyśleniu planu. Chcemy znaleźć wyjście z trudnej sytuacji i potrzebujemy mapy ewakuacyjnej. Co dwie głowy, to nie jedna.

Sporządzenia planu. Niekiedy nie mamy żadnego własnego pomysłu i liczymy na to, że partner zaproponuje rozwiązanie.

Wysłuchania. Nie oczekujemy rozwiązania, nie mamy jeszcze ochoty przechodzić do etapu pracy nad problemem, bo dopiero się nad nim zastanawiamy.

Miłości. Chcemy mieć pewność, że partner jest z nami na dobre i na złe. W danej chwili nie trzeba nam ani konkretnej rady, ani wsparcia, ale pewności, że co by się nie działo, on nie zamierza nas opuścić. Idealny komunikat to: „nie martw się, cokolwiek nas czeka, przejdziemy przez to razem”.

Jak mężczyzna ma odczytać, na której z tych reakcji najbardziej nam w danej chwili zależy? Będzie mu tym łatwiej, im więcej informacji dostarczymy podczas rozmowy.

 

No Comments Yet

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.