Portugalskie „saudade” jest praktycznie nieprzetłumaczalne.
Nie da się w innym języku tak precyzyjnie oddać jednym słowem
tego uczucia nostalgii, słodkiej tęsknoty, melancholii. Ale saudade
można poczuć. Gdy wyjedziesz z Lizbony.
Tekst i zdjęcia: Magdalena Maria Pomykała
Portugalska stolica, choć pełna
słońca, błękitnego nieba i bryzy
znad oceanu, pełna jest smutku.
Tutaj, na symbolicznym „końcu
świata” tęskni się do nieodkrytych
lądów, kolorowych krain,
innego życia. Tutaj tęsknota
i melancholia nadają sens
istnieniu. Przyjeżdżając
do Lizbony spodziewasz
się fajerwerków
śródziemnomorskiej energii.
A tymczasem to miasto
„cheira a saudade”
– pachnie nostalgią.
Dobrze jest mieszkać w Alfamie.
Wysoko, żeby widzieć rzekę […]
bo nigdzie indziej zwykły spacer
wokół domu nie może nagle
zamienić się w baśń, film,
w pejzaż ze starych pocztówek.*
Aby zamieszkać na Alfamie, trzeba najpierw się na nią wdrapać. Po śliskim
i nierównym bruku, ukrytymi w bocznych uliczkach stopniami, klatką schodową
tak wąską, że ledwie mieści walizkę. A chwilę później można już podziwiać widok
na szeroką jak morska zatoka rzekę Tag i ceglaste dachy.
Spacer po Alfamie jest niemal jak górska wycieczka. Ulice i uliczki wiją
się bez końca w górę i w dół. Łatwo się tutaj zgubić. Ale i warto się zgubić.
Pospacerować pomiędzy kamienicami wyłożonymi błękitno-białymi i tworzącymi
ścienne obrazy Azulejos, powdychać zapach bezpretensjonalnie suszącego
się w oknach prania, zajrzeć w zakamarki pełne ciszy. Zboczyć z turystycznych
szlaków atrakcji, ominąć szerokim łukiem Clube de Fado i inne restauracje,
do których zapraszają naganiacze z angielskim menu w ręce. Jednak warto
przejechać się jednym z żółtych tramwajów, mknących po szynach jakby
wbrew prawu grawitacji. Bowiem wśród turystów z nieodłącznymi aparatami
fotograficznymi na szyi, na pewno znajdzie się również miejscowa staruszka
z siatką zakupów lub młody chłopak przyklejony do tylnej platformy.
Jak gdyby nie zauważali tych wszystkich migawek dookoła.
Trudno będzie jednak ominąć turystów, jeśli chce się spojrzeć na miasto z góry.
Na tarasie przy kościele Santa Luzia oślepiają białe mury i błękit nieba schodzącego
do rzeki. A najpiękniejszy widok roztacza się z Miradouro Sophia de Mello Breyner Andresen. Można stąd sięgnąć wzrokiem aż po horyzont, po rysujący się na tle
dzielnicy Belém Most 25 kwietnia i wznoszącą się na szycie wzgórza po drugiej
stronie figurę Cristo Rei, kopię Chrystusa z Rio de Janeiro. Gwarne towarzystwo
może „osłodzić” tutaj Vinho Verde – cierpkie, musujące, orzeźwiające
w zachodzącym słońcu.
Po zmroku nie można zapomnieć o fado – portugalskich pieśniach pełnych poezji.
Fado to także spektakl, grany w każdej prawie knajpce, barze czy restauracji.
Czasami bardzo pod przyjezdnych, z przesadnym patosem i elegancją.
Czasami zaś śpiewane naprawdę z serca, w ciasnej i wypchanej po brzegi,
zaciemnionej salce, gdzie słuchając, sączysz jedynie mocno taniczne wino
z regionu Douro. Kuchnia jest zamknięta, ponieważ kucharka właśnie ściągnęła
fartuch, otrzepała dłonie i stanęła na środku sali, by zaśpiewać o lizbońskim losie.
To właśnie w takich miejscach zrozumiesz portugalską duszę. Pełną tęsknoty,
ale i ciepła. Bo jeśli wrócisz następnego dnia, potraktują cię jak członka rodziny,
zakrzykną, byś poczekał, a krzesło i kawałek stołu znajdzie się na pewno.
Kuchnia? Uderzająco wspaniała w swej prostocie i zaskakująca wpływami czarnej
Afryki. Zwykły solony dorsz smakuje tak tylko tutaj. A podaje się go na tysiące
sposobów. Do tego najzwyklejsze warzywa z wody. Ale i świetna oliwa. Wytrawne
sery. Mus bardziej czekoladowy od czystej czekolady. Kremowe, śmietankowe
babeczki. Esencjonalna kawa. I chrupiące bułeczki – z piekarni pod domem,
w której czas zatrzymał w czasach młodości pomarszczonej właścicielki.
Do Lizbony tęskni się już w rozklekotanym wagoniku metra, który wiezie
cię na lotnisko. Jak dobrze, że to tylko cztery godziny lotu z Warszawy.
Bo już w duszy brzmi:
Agora,
que lembro,
As horas ao longo
do tempo;
Desejo,
Voltar…
(Madredeus, „Alfama”)**
*cytaty za: Marcin Kydryński, www.kydrynski.com
** Teraz / Gdy wspominam / Godziny rozciągnięte w czasie / Pragnę / Powrócić
(Tłumaczenie za: www.tekstowo.pl)