Elegancka, zawsze gustowna, pasuje każdej kobiecie i nigdy nie wychodzi z mody – zalety małej czarnej można by długo wyliczać. Jej długoletnia kariera jest nierozerwalnie związana z emancypacją kobiet w dwudziestym wieku. Co sprawiło, że niepozorna sukienka w kolorze żałoby w oczach milionów kobiet stała się synonimem bezpretensjonalnego szyku?
 
 
Po raz pierwszy znalazła się na łamach amerykańskiego Vogue’a w maju 1926 roku – jej prostota, elegancja i dostępność dla mas sprawiły, że porównywano ją do czarnego samochodu marki Ford. I choć historycy mody za jej twórcę uważają francuskiego kreatora Jeana Patou, to Coco Chanel najbardziej przyczyniła się do rozpowszechnienia mody na małą czarną. „O wiele trudniej jest nosić małą czarną niż przebrać się za Szeherezadę”, zwykła mawiać Chanel w odniesieniu do skomplikowanych kostiumów inspirowanych Orientem, zaprojektowanych przez swojego rywala Paula Poireta. W czasach młodości kultowej projektantki rola kobiety sprowadzała się do bycia żoną lub utrzymanką, która za pomocą stroju informowała otoczenie o statusie materialnym swojego ojca, męża lub kochanka. Czerń była powszechnie uważana za kolor wysoce nieodpowiedni dla niezamężnych dziewcząt, ponieważ symbolizowała doświadczenie życiowe (jako przeciwieństwo niewinności), żałobę, wyrafinowanie, a nawet grzech.

Wszystko zmieniło się po pierwszej wojnie światowej, podczas której kobiety zastąpiły powołanych na front mężczyzn na stanowiskach pracy i tym samym wywalczyły większą niezależność. Swoją nową pozycję w społeczeństwie manifestowały poprzez chłopięce fryzury i krótsze spódnice. Popularność zyskały wygodne i łatwe w noszeniu tkaniny takie jak dżersej i fasony inspirowane sportem, głównie tenisem. Skromna mała czarna nie przesłaniała osobowości i urody kobiety – w swoim pierwszym wcieleniu była to prosta sukienka bez rękawów, która podkreślała opalone ramiona właścicielki. Ważną rolę odgrywały indywidualnie dobrane dodatki – najczęściej sznur pereł i bransolety. Sama Chanel dała się uwiecznić w małej czarnej w obiektywie Mana Raya w 1935 – plotkowano, że podniosła ten skromny strój do rangi wyznacznika elegancji, by zemścić się na zamożnych koleżankach z internatu, których wyszukane sukienki kontrastowały z prostymi ubraniami pochodzącej z biednej rodziny Coco. Prostota małej czarnej sprawiła, że był to fason łatwy do skopiowania i noszony zarówno przez arystokratki, jak i kobiety pracujące.

Od tamtej pory mała czarna zmieniała się z duchem czasów – jej styl odzwierciedlał glamour lat trzydziestych, konserwatyzm pięćdziesiątych, gorączkę disco siedemdziesiątych, „power dressing” osiemdziesiątych i minimalizm dziewięćdziesiątych. Pozycję klasycznej sukienki ugruntowało Hollywood, począwszy od epoki kina czarno-białego, kiedy konieczny był wyraźny kontrast pomiędzy tłem i garderobą aktorów.

Na ekranie małą czarną nosiły największe gwiazdy, wśród nich Marlena Dietrich, Jean Harlow, Greta Garbo, Anita Ekberg, czy Audrey Hepburn, o której mówiono, że podniosła małą czarną do rangi sztuki. „Jaskrawe kolory i wzorzyste ubrania wpływają na nastrój kobiety i jej zachowanie. Mała czarna pozwala jej na odgrywanie wielu ról”, twierdzi słynna stylistka i dyrektor kreatywna amerykańskiego Vogue’a, Grace Coddington. Również w tym sezonie, bez względu na to czy jest to elegancka interpretacja Lanvin czy awangardowo-futurystyczna Balenciagi, projektanci oddają hołd niezagrożonej pozycji małej czarnej w garderobie współczesnej eleganckiej kobiety.

Ewa Wilkos

19 komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.