Dziś Święto Zakochanych. Czerwone serduszka na wystawach sklepowych, popowe ballady w radiu, zapełnione restauracje – to jest to, co doskonale znamy… A jak wyglądają miłosne zwyczaje na Podhalu? Jak miłują górale?  

Tradycja pełna miłości  

Krąży stwierdzenie, że miłość górali jest bogatsza niż w innych regionach Polski. Romantyczne widoki górskich szczytów, piękno natury nietkniętej ludzką ręką, bacówki w których można się skryć przed wścibskimi spojrzeniami – wszystko to sprzyja miłosnym wyznaniom i sprawia, że  góral kocha jak ceper, ale mocniej.

I tak, aby w małżeństwo połączyć i sprowadzić miłość, obowiązkowo przyozdobić orzechami trzeba podłaźnik, czyli wierzchołek choinki bożonarodzeniowej wieszany do góry nogami nad wejściem do domostwa, stajni czy stodoły. Natomiast w Wigilię Bożego Narodzenia, wszystkie panny zbierają się razem, wołają psa i rzucająh mu kości – czyją pierwszą kość pies złapie, ta dziewczyna pierwsza straci swą niewinność. Kolejna miłosna wróżba związana jest ze zbieraniem rąbanego drzewa. Dziewczęta zanoszą je do domu i liczą, która z nich przyniesie parzystą ilość, niebawem znajdzie męża. Po wieczerzy wigilijnej dziewczyna musi wyjść na dwór i głośno krzyknąć – z której strony głos się odbije lub pies zaszczeka, z tej strony przybędzie jej przyszły mąż. Ale i tak dziewczęta najbardziej wyczekują 25 grudnia, kiedy to kawalerowie po pasterce odwiedzają panny, które im się spodobały. Zwyczaj ten znany jest jako podłazy. Jeśli żaden kawaler nie zawita do dziewczyny tego dnia, kolejne podłazy odbywają się w Nowy Rok.

I taniec i śpiew!

Pisząc o Podhalu nie można pominąć tańca i jego funkcji w miłosnym życiu. Choć tańczą i kobiety, taniec góralski jest głównie męskim zajęciem, które ma celu ukazanie zręczności tancerza, pragnącego swymi zaletami olśnić partnerkę. Górale tańczą często i z pasją. Czy to „krzesany”, czy „drobiony” lub „po dylu”, z góralskiego tańca wręcz bije żywotność, temperament, siła i… miłość.

O góralskim miłowaniu nie można pisać, nie wspominając o licznych pieśniach i przyśpiewkach miłosnych. Towarzyszą one góralom w ich życiu codziennym – w domu, w karczmie i na halach. Teksty pieśni tworzone są pod wpływem silnych emocji oraz przeżyć. Niektóre z nich – poetyckie i sentymentalne – mówią o tęsknocie za ukochaną osobą, spotęgowaną przez mgliste szczyty gór: „Hej, nie było mie w domu,
Hej, byłek za górami, Hej, moja kochanecka, Hej, posła z Ciganami.”
 Inne natomiast są namiętne i kokieteryjne: „Nie uwodź, nie uwodż, Bo mnie nie uwiedzies,
Pokiel na koniusiu, Po mnie nie przijedzies.”

Walentynki dzisiaj

Wiele z opisanych góralskich tradycji miłosnych powoli odchodzi w zapomnienie, ale niektóre z nich są dalej żywe i praktykowane. Może więc warto zabrać na Podhale naszą drugą połówkę, zjeść romantyczną kolację, napić się miodu pitnego i posłuchać miłosnych historii opowiadanych przez górali.

– Nie ma lepszego miejsca, żeby zabrać ukochaną osobę i wyznać jej swoje uczucia – mówi Krzysztof Kramarz z BUKOVINA Terma Hotel Spa. – W górach jest wszystko, co sprzyja miłości. Malownicze widoki, mgliste szczyty Tatr, majestatyczna przyroda i gorące, jak góralskie serca, źródła.  

Więc kochajmy się – w Walentynki i przez cały rok –  bo choć „Powiadają ludzie, Że kochani szkodzi”, to „Nik sniego nie umar, Jesce się narodził.”

Anna Kryłowicz

6 komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.