Z danych Światowej Organizacji Zdrowia wynika, że problem nadwagi dotyka już ponad półtora miliarda osób, z czego 400 milionów jest otyłych. Im bardziej fachowcy ostrzegają, tym bardziej ludzie tyją.
Tekst: Elżbieta Lange, psychodietetyk
W ciągu ostatnich 20 lat przybyło ich ponad 100 milionów. Jak podaje Instytut Żywności i Żywienia, w Polsce 41 proc. mężczyzn i 29 proc. kobiet zmaga się z nadwagą, a 16 proc. mężczyzn i 20 proc. kobiet z otyłością. Mówi się już o epidemii. Jeśli nie zostaną podjęte konkretne działania, za kilkanaście lat co druga osoba będzie otyła.
Jedzenie łagodzi samotność
Bo wciąż podjadamy, przekąszamy, przegryzamy… karminy siebie lub innych, by coś sobie załatwić, zaspokoić różne potrzeby, złagodzić emocje. Jedzenie staje się panaceum na wszelkie dolegliwości: na smutek, złość, pustkę, stres. Pełna lodówka łagodzi samotność, porażkę, pusty portfel, ból po stracie. Rodzice, którzy z różnych powodów nie mogą dać dziecku wspierającego, stabilnego emocjonalnie otoczenia, kompensują to przekarmiając je.
W efekcie jesteśmy najedzeni… ale wciąż głodni. Ponad 90 % ludzi odczuwa przypływ apetytu, który nie ma nic wspólnego z prawdziwą potrzebą jedzenia. Z głodem mylimy poczucie zagrożenia, lęk i napięcie. Stres staje się bodźcem wyzwalającym, a jedzenie służy zmniejszeniu napięcia emocjonalnego, odwróceniu uwagi od źródła stresu. Należy pamiętać, że zastępcze sposoby zaspokajania potrzeb nigdy nie dają pełnej satysfakcji i dlatego tak często przeradzają się w obsesję lub uzależnienia. Jemy coraz więcej, ale wciąż czujemy głód… głównie głód miłości.