Zdrada i kłamstwa idą w parze. Osoby dopuszczające się niewierności tworzą szczelny system usprawiedliwień, który trudno jest zburzyć. Dlaczego tak się dzieje?
Tekst: Sylwia Skorstad
Robert Weiss, doktor seksuologii klinicznej z wieloletnim doświadczeniem w pracy z pacjentami, podzielił się niedawno na łamach „Psychology Today” refleksjami na temat niewierności. W jego opinii definicja zdrady nie mówi bezpośrednio o aktach seksualnej czy emocjonalnej niewierności, nie wspomina o wizytach w klubach ze striptizem, oglądaniu treści pornograficznych czy pikantnych rozmowach na czatach. Za kliniczną definicję niewierności uznał nadużywanie zaufania romantycznego partnera w utrzymywaniu intymnych, znaczących sekretów.
Niewierni zawsze kłamią
Ten amerykański seksuolog nie spotkał w swojej karierze pacjenta, który od początku potrafiłby być w pełni otwarty na temat aktów niewierności: „Po trzech dekadach pracy z ludźmi mającymi problemy w romantycznych relacjach mogę stwierdzić, że każda osoba niewierna okłamywała partnera w kwestii swojej niewierności, a potem okłamywała mnie podczas sesji terapeutycznych” – napisał.
Osoby, które dopuściły się niewierności, mają tendencję do tworzenia systemu usprawiedliwień podtrzymującego tezę, iż zdrada nie byłą ich winą. Wierzą, że ich działania były usprawiedliwione poprzez to, co działo się w relacji z partnerem. Bagatelizują swoją rolę, wyolbrzymiają niedoskonałości partnera, przyjmują defensywną postawę i próbują minimalizować negatywne skutki swoich działań. Część dochodzi do wniosku, że jedynym sposobem na odbudowanie zaufania w związku jest kłamać dalej, tym razem bardziej skutecznie.
Typowe wyjaśnienia, które przedstawiają w gabinecie psychoterapeuty, to między innymi:
– Gdyby w domu było wystarczająco dużo seksu, nie miałbym/miałabym powodu szukać go gdzie indziej.
– Ja tylko oglądam porno, o co robić aferę, skoro nie mam z nikim romansu?
– Tylko się masturbuję, to chyba niewielka różnica, czy robię to przed kamerką, czy bez niej?
Aby przebić się przez mur usprawiedliwień, warto zadać pytanie, dlaczego osoba dopuszczająca się tych „niewinnych” aktów, decydowała się trzymać je w tajemnicy przed partnerem, skoro nie widziała w nich nic złego. Nie ma mowy o niewierności wtedy, gdy partnerzy znają nawzajem swoje oczekiwania oraz zwyczaje i wspólnie uznają je za dopuszczalne w związku. Według różnych szacunków od 4 do 8% par żyje w otwartych seksualnie relacjach. Z badań wynika, że coraz więcej osób nie uznaje aktów masturbacji za zdradę, a intymne zwierzenia partnera na ten temat włącza do grupy erotycznych stymulatorów. To, czy dany element życia intymnego jest uznany za akceptowalny w związku czy za niewierność, zależy jedynie od stopnia otwartości wobec partnera.
Psychologiczna manipulacja
Zdaniem Weissa system usprawiedliwień po zdradzie może być tak szczelnie zbudowany, że w końcu doprowadzi do zjawiska zwanego po angielsku gaslighting. Chodzi o rodzaj psychologicznej manipulacji polegający na tworzeniu alternatywnej rzeczywistości emocjonalnej. Osoba dopuszczająca się manipulacji zaprzecza emocjom swojej ofiary, wmawia jej brak stabilności psychicznej, przesadzanie czy histeryzowanie. Dzięki intencjonalnej i sprawnej narracji potrafi przekonać ofiarę, że to ona jest agresorem, ponieważ zbyt mocno reaguje na raniące ją zachowanie. Innymi słowy, najpierw krzywdzi, a potem robi z krzywdzonego wariata.
W przypadku niewierności typowe komunikaty świadczące o gaslightingu to na przykład:
– Dlaczego ciągle mnie pytasz o takie rzeczy? Twoje urojenia niszczą nasz związek.
– Zachowujesz się jak wariatka/wariat. Już nie wytrzymuję tych ciągłych podejrzeń, doprowadzasz mnie do rozpaczy.
– Nawet nie patrzę na innych ludzi, a ty ciągle się czepiasz, chyba potrzebny ci psychiatra.
Seksuolog uważa to zjawisko za niebezpieczne również dlatego, że jego ofiarą może się stać każdy. Nie ma znaczenia wykształcenie, stopień emocjonalnej dojrzałości czy doświadczenie w związkach, wszyscy mamy naturalną tendencję do tego, by wierzyć osobom, które kochamy.
Zdrada a wyjście na prostą
Zaufanie utracone w wyniku niewierności można odbudować, choć nie jest to łatwe. Aby tak się stało, trzeba uświadomić i powiedzieć sobie prawdę. Bez względu na to, jak układała się relacja ze stałym partnerem, odpowiedzialność za niewierność spoczywa na tym, kto się jej dopuścił. Z jakiegoś powodu zdecydował się na to, by okłamywać bliską osobę, zamiast powiedzieć jej prawdę i zaakceptować możliwe konsekwencje.
Wnioski? Jeśli dopuszczasz się niewierności wobec partnera, to najprawdopodobniej okłamujesz nie tylko jego, ale i siebie. Nie mówisz sobie całej prawdy o przyczynach i możliwych konsekwencjach, aby zredukować poczucie winy i nie zamartwiać przyszłością. Jeśli natomiast ktoś dopuszcza się zdrady wobec ciebie, to początkowo niełatwo mu będzie zmierzyć się ze skalą problemu. W przypadku konfrontacji zamiast skruchy i przeprosin może się pojawić zaprzeczenie, a nawet gniew. Bez ustalenia faktów nie będzie jednak mowy o zaufaniu, które dla satysfakcji w związku jest kluczowe.
Źródła: https://www.psychologytoday.com/us/blog/love-and-sex-in-the-digital-age/202206/when-love-is-lie
https://www.psychalive.org/open-relationship/
https://www.psychologytoday.com/us/blog/sex-matters/201805/the-ethics-masturbation