Hasła „zakrzepica żylna” lub „choroba zakrzepowo-zatorowa” od kilku tygodni pojawiają się w mediach na całym świecie w powiązaniu ze szczepieniami preparatem AstraZeneca i możliwymi powikłaniami po przyjęciu szczepionki. Tematem zajmują się naukowcy i lekarze, ale przy okazji warto dowiedzieć się więcej o samej chorobie – choćby dla swojego bezpieczeństwa.

Tekst: Antonina Majewska

zakrzepica

 

Zakrzepica żylna to nie defekt kosmetyczny, ale choroba groźniejsza od żylaków, a do tego przeważnie bezobjawowa. Niekiedy u chorych na zakrzepicę korkująca żyłę skrzeplina odrywa się i rusza żyłami w kierunku serca i płuc, zatykając tętnicę w płucach. Jeśli jest duża, może spowodować śmierć. Te mniejsze zatykają małe tętniczki płuc, utrudniając oddychanie.

Zakrzepica a układ krążenia – co ma jedno do drugiego?

By zrozumieć, na czym polega choroba zakrzepowo-zatorowa, warto przypomnieć sobie z lekcji biologii zasadę pracy układu krążenia, zbudowanego z serca i naczyń krwionośnych dwojakiego rodzaju – tętnic i żył. Krew wypompowywana z olbrzymią siłą przez serce wpływa do tętnic i nimi rozprowadzana jest po ciele, niosąc tlen i składniki odżywcze. Dociera aż po koniuszki małych palców u nóg, a potem wraca do serca, transportując dwutlenek węgla i produkty przemiany materii. Czyni to na przekór sile grawitacji. Jak to możliwe? Otóż dzieje się tak dzięki kilku czynnikom, z których najważniejsze jest zasysanie krwi przez serce w czasie rozkurczu.

Serce jest genialną pompą ssąca-tłoczącą. Gdy jego lewa komora się kurczy, krew bogata w tlen, płynie do aorty, czyli tętnicy głównej, potem do tętnic dużych, mniejszych i jeszcze mniejszych aż po naczynia cienkie jak włos (stąd nazwa włosowate). To właśnie przez ich ścianki krew oddaje tkankom tlen i składniki odżywcze, a zabiera dwutlenek węgla. To one też są pomostami między mikroskopijnymi tętniczkami a żyłkami. Żyłki te łączą się ze sobą w coraz większe i większe.

„Są niczym alejki między blokami łączą się w coraz szersze uliczki. Główne ulice, którymi płynie aż 90 % krwi żylnej w nogach, to układ żył głębokich, nazywanych tak, ponieważ przebiegają one głęboko wśród mięśni. Żyły te biegną wzdłuż tętnic, noszących tę samą nazwę. Przypomina to drogę o dwóch pasmach, oddzielonych od siebie trawnikiem i barierką, co ma zapobiec kolizjom” – tłumaczy znany chirurg naczyniowy, profesor Wojciech Noszczyk w swojej książce „Żylaki i inne choroby żył”.

Przez żyły podkolanowe, udowe, biodrowe aż po żyłę główną krew wpływa do prawej komory serca, a stamtąd zostaje wtłoczona do tętnicy płucnej, by pobrać tlen z pęcherzyków płucnych. A co z brakującymi w rachunku 10% krwi żylnej? Płynie ona żyłami powierzchniowymi, leżącymi w tkance podskórnej. Wystarczy uważnie przyjrzeć się swojej skórze, by je zobaczyć.

Zakrzepica żylna – jak ją rozpoznać?

Zwykle wszystko zaczyna się od uszkodzenia ścian żył. Ścianki te są wyścielone cienkim śródbłonkiem, delikatnym i gładkim, co ma zapobiegać przyklejaniu się do niego krwinek i powstawaniu zakrzepów. Kiedy jednak uderzymy się, skaleczymy albo w tkankach otaczających żyłę wystąpi uraz, ścianka żyły pęka. Rankę wypełniają wtedy płytki krwi i krwinki. Jeśli urazowi towarzyszy spadek aktywności albo odwodnienie, a co za tym idzie wolniejszy przepływ krwi i jej zagęszczenie, krwinki odkładają się i w efekcie powstaje skrzeplina. Z czasem zmyka ona całkowicie światło żyły jak korek i powiększa się w kierunku serca.

„Najczęściej dochodzi do tego w żyłach głębokich podudzia. Skrzeplina rozrasta się aż do żyły podkolanowej i udowej, przy okazji wypełniając szczelnie wszystkie zastawki. Zazwyczaj jej początkowy odcinek ściśle przylega do ściany żyły, końcowy zaś unosi się (balotuje) we wnętrzu naczynia. I właśnie ta końcowa część skrzepliny może nagle, bez żadnej widocznej przyczyny, urwać się i wraz z prądem krwi popłynąć przez serce do płuc” – przestrzega w książce profesor Noszczyk. Jeśli skrzeplina jest duża, śmierć może nastąpić w ciągu kilku sekund. Małe skrzepliny zatykają małe tętniczki i utrudniają oddychanie.

Brak ruchu – jeden z czynników ryzyka!
Chorobę zakrzepowo-zatorową dość trudno jest zdiagnozować, dlatego tak ważne jest poznanie czynników zwiększających ryzyko zakrzepów. Należą do nich zarówno wiek, jak i mała aktywność fizyczna. Lekarze są zdania, że granicą bezpieczeństwa jest czterdziesty rok życia. Potem ryzyko zakrzepów wzrasta z każdą dekadą, bo wówczas częściej zapadamy na choroby układu krążenia, a poza tym coraz mniej się ruszamy. I w jednym, i w drugim przypadku krew krąży wolniej w organizmie, a jej zastój w kończynach dolnych jest naprawdę niebezpieczny. Przypomnijmy sobie, jak się czujemy po wielogodzinnej jeździe samochodem, locie samolotem albo długim staniu bez ruchu. Nogi mamy jak z ołowiu, bolą nas stawy w kolanach, trudniej nam się chodzi. Wszystko przez to, że w pozycji siedzącej i stojącej (kiedy jesteśmy unieruchomieni) krew w kończynach dolnych płynie wolniej, pompa mięśniowa gorzej pracuje, zastawki w żyłach są zamknięte. By się otworzyły i krew z nóg popłynęła w kierunku serca, potrzebny jest również ruch mięśni. Dlatego unieruchomienie to kolejny, bardzo istotny czynnik ryzyka zachorowania na zakrzepicę. Wzrasta u osób po operacjach, złamaniach, a nawet tych, którzy prowadzą siedzący tryb życia i kilka-kilkanaście godzin spędzają za biurkiem przy komputerze.

Do czynników ryzyka wystąpienia zakrzepicy zalicza się również przyjmowanie doustnych leków antykoncepcyjnych i związane z nimi zachwiania hormonalne, ciążę, otyłość, palenie papierosów, nowotwory oraz niektóre choroby krwi.

Obrzęki, uczucie ciężkich nóg, dyskomfort, który zwykle pojawia się wieczorem, trudności w oddychaniu to dla nas czerwone światło. „Alarm” – krzyczą żyły. Zbadajmy je nawet wtedy, jeśli nie mamy żylaków. Przecież ultrasonografia nie boli! 

Zakrzepica a profilaktyka – czyli nogi muszą być w ruchu!

Sama obserwacja organizmu to za mało. By zminimalizować ryzyko zakrzepicy, trzeba działać! Podstawowa zasada terapeutyczna brzmi: „Nogi powinny być w ciągłym ruchu”. Poruszajmy więc palcami u stóp nawet, gdy siedzimy na krześle, spacerujmy w miejscu, stawajmy na piętach, kołyszmy ciałem. Podczas wieczornej sesji przed telewizorem, ułóżmy stopy na podnóżku albo stoliku, najlepiej tak, by były wyżej niż serce. Nieelegancko? Za to zdrowo! Ranek zacznijmy od kilku przysiadów, wymachów nogami albo rowerków. Zwracajmy uwagę na wygodne obuwie i luźne ubranie, do diety wprowadźmy otręby, warzywa i owoce, ograniczmy cukier i sól, nie zapominajmy o odpowiedniej ilości płynów (8-10 szklanek dziennie) – najlepiej wody mineralnej, herbat ziołowych lub owocowych.

 

 

No Comments Yet

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.