Seria Trzydzieści sześć widoków góry Fudżi japońskiego artysty Katsushiki Hokusaia jest w jego ojczyźnie tak popularna, jak Dama z gronostajem Leonarda w Polsce. Wystawę „Hokusai. Wędrując…”, można już zobaczyć w Gmachu Głównym Muzeum Narodowego w Krakowie. To pierwszy tak duży pokaz drzeworytów japońskiego mistrza.
Hokusaia tak opisał Feliks Jasieński: „Na czele kroczy zgrzybiały, a cudownie młody, pełen ognia i zapału Hoksaj, pracownik niestrudzony, twórca stu tysięcy dzieł, podpisujący się: starzec dotknięty obłędną manią rysowania, zapewniający, po rozpoczęciu ósmego krzyżyka, że teraz zaczyna rozumieć, o co właściwie chodzi i ma nadzieję, że stworzył wreszcie coś rzeczywiście artystycznego.” Tymi słowami Jasieński dał wyraz wielkiego uznania dla tego twórcy, gromadząc ponad czterysta grafik jego autorstwa, w tym ponad sześćdziesiąt albumów. W sto sześćdziesiątą rocznicę urodzin Feliksa „Mangghi” Jasieńskiego, a rok po obchodach setnej rocznicy ofiarowania jego zbiorów Muzeum Narodowemu w Krakowie, wyjątkowa postać kolekcjonera powraca w cytatach, prowadząc nas po wystawie, której trzon stanowią drzeworyty mistrza Hokusaia.
Kim był Hokusai?
Artysta urodził się w 1760 roku w Edo (dzisiejsze Tokio), dzieciństwo spędził na wschodnim brzegu przepływającej przez to miasto rzeki Sumidy, w rejonie zwanym Katsushika. To do tej nazwy będzie nawiązywał swoimi artystycznymi sygnaturami w dorosłym życiu. Gdy w 1778 roku przyjęto go do szkoły Katsukawa, miał okazję uczyć się u jednego z artystów portretujących aktorów teatru kabuki – Katsukawy Shunshō. Po uzyskaniu aprobaty mistrza zyskał imię Katsukawa Shunrō, przejmując zwyczajowo pierwszy człon imienia patrona. Kolejne zmiany imion były już jego własnymi wyborami. Całą twórczość Hokusaia można podzielić na sześć głównych okresów, w których dominują konkretne sygnatury. I choć w tym czasie podpisywał się trzydziestoma różnymi imionami, to znanych jest znacznie więcej. Hokusai żył 89 lat. Pozostawił niezliczoną ilość prac. Pod koniec swego życia artysta – jak pisał Feliks Jasieński – „ubierał się jak wieśniak, chodził z dwumetrowej długości koszturem, odmawiając na ulicy półgłosem modlitwy buddyjskie, by mu spotykani po drodze znajomi głowy nie zawracali i czasu nie zabierali”.
Wędrując ze słońcem
Najwięcej prac na wystawie pochodzi z kolekcji Feliksa Jasieńskiego, ale uzupełnia ją ponad 80 drzeworytów podarowanych MNK przez dr. Jensa Wiebela z Hamburga. Dzięki temu na ekspozycji znajdą się zestawione obok siebie drzeworyty o tym samym temacie, lecz innym nastroju czy porze dnia. Jednej z najcenniejszych odbitek – Pięknej pogodzie przy południowym wietrze – towarzyszy 40 drzeworytów z tym motywem.
„Około 1820 roku do Japonii dociera błękit pruski, którym zachwycają się japońscy artyści. Kontynuując ideę monochromatycznych grafik aizuri-e, Hokusai zaproponował wykonanie całej serii w niebieskościach, łącząc indygo japońskie z barwnikiem z Europy. Jednak zmienił decyzję, by zaproponować przyglądanie się krajobrazowi od momentu przed świtem aż po kolejne fazy dnia. Wędrując ze słońcem, przechodzimy od delikatnych tonów monochromatycznych do kompozycji wielobarwnych’ – mówi kuratorka wystawy Beata Romanowicz.
Legendy, mity i wodospady
Kolejna przestrzeń na wystawie obrazuje metaforyczną wędrówkę w świat poezji. Hokusai znał klasyczne antologie japońskie i chińskie, był erudytą. Oglądamy portrety twórców i wizualne interpretacje poezji autorstwa tego mistrza drzeworytu.
Dalsza wędrówka prowadzi nas w świat legend japońskich, w przestrzeń, gdzie na drzeworytach „straszą” duchy. Podświetlone spieki szklane tworzą magiczny klimat – stają się wodą, poświatą księżyca czy mgłą.
Po intensywnych przeżyciach związanych z literaturą i legendami nadchodzi czas na odpoczynek. Można się przyjrzeć kolejnej słynnej serii – ośmiu wodospadów w różnych prowincjach. Hokusai był mistrzem wody. Żadna odbitka na wystawie nie odtwarza tego żywiołu w taki sam sposób. Jeden z drzeworytów w tej sali został opatrzony komentarzem samego Hokusaia, który przyznał się, że stworzył go niemal nieświadomie. Miał rodzaj snu czy wizji, po której pozostał całkiem realny obraz – mapa stu mostów.
Wędrujemy dalej i dochodzimy do traktu Tokaido łączącego Edo z dawną stolicą Japonii – Kioto. Stajemy przed różnymi stacjami zgromadzonymi przez Jasieńskiego, aż docieramy do jedynego współczesnego obrazu na wystawie, którego autorem jest Yuki Ideguchi. Tryptyk Sztuka malowania został przez artystę stworzony specjalnie z myślą o wystawie „Hokusai. Wędrując…” i ofiarowany Muzeum Narodowemu w Krakowie. Ideguchi portretuje m.in. Hokusaia i jego córkę, górę Fudżi, wodospady oraz Davida Hockneya, który zachwycił się Hokusaiem.
Jak rysować?
Na koniec wędrówki po wystawie zobaczymy albumy drzeworytnicze Hokusai manga oraz inne wzorniki. W 1812 roku uczniowie zapytali Hokusaia: „Mistrzu, jak rysować?”. Ten wziął wówczas pędzel i spontanicznie zaczął wodzić nim po papierze. Do rana powstało ponad 300 szkiców. Wśród obecnych był też wydawca, który poprosił artystę o zgodę na publikację i dwa lata później ukazała się pierwsza manga, czyli wzorniki.
Ostatnia gablota poświęcona jest współczesnemu komiksowi japońskiemu.
Wystawa została zaaranżowana w formie kamiennej drogi, a przed wejściem (i po wyjściu) z niej czeka na widza animacja.
Wystawa „HOKUSAI. WĘDRUJĄC…”,
Gmach Główny MNK, al. 3 Maja 1, 30-062 Kraków
Termin: 13 sierpnia 2021 – 5 grudnia 2021
Ale tam musi być ładnie, zwłaszcza patrząc na ostatni rysunek z tą chatką. Szkoda, że do Krakowa mam daleko, bo może i bym się wybrała na tę wystawę.