Dla dobrego jedzenia, widoków i małej wspinaczki – polecamy wiosenną ucieczkę na Sycylię.
Tekst: Joanna Zaguła
Zdjęcia: Michał Głowacki, Joanna Zaguła
Świetnie jest polecieć na Sycylię w kwietniu, bo teraz jeszcze u nas jest na tyle zimno, że ciągnie nas do ciepłych krajów. A tam jest na tyle ciepło, że można się opalać (więc znajomi umrą z zazdrości), ale nie zaczęły się jeszcze upały (więc i my nie umrzemy z przegrzania).
Z Polski tanie loty dostępne są do Katanii i do Palermo. Zależnie od tego, które lotnisko wybierzecie, możecie zwiedzić wschód lub zachód wyspy. Albo po prostu pojedźcie na dłużej i zobaczcie ją całą.
Zakładając, że lecicie do Palermo, polecam z lotniska udać się od razu do miasta. W stolicy regionu znajdziecie mnóstwo atrakcji, szczególnie takich wieczornych. Jak to we Włoszech, życie miejskie rusza tu pełną parą dopiero po zmroku. Ja zjawiłam się w tym mieście właśnie wieczorem. Po tym jak przez ponad godzinę szukałam adresu, pod którym miał być mój nocleg (w otoczeniu kilkunastu Sycylijczyków, łączących się przez komórki ze swoimi rodzinami w celu konsultacji), wzięłam szybki prysznic i już koło północy gotowa byłam do zwiedzania. Chłopak, który otworzył nam drzwi pensjonatu zaproponował, że nas oprowadzi. A prowadzić nie musiał daleko, bo udaliśmy się dosłownie za róg, na targ na jednym z głównych placów miasta. Sprzedawcy akurat zwijali swoje stragany, a na ich miejscu pojawiali się dostawcy ulicznego jedzenia. Zrobiło się jeszcze głośniej niż za dnia, ktoś puścił na cały regulator wesołą muzykę, nie wiadomo skąd na placu pojawiła się chorda bezpańskich psów. Przy stołach, na których w dzień leżą pomidory i pomarańcze, można było usiąść i napić się wina. Takiego, które kupiliśmy w sklepie, nie ma problemu. Ale jeśli komuś nie chce się iść do sklepu, wokoło pootwierało się mnóstwo knajp, w których wino kosztuje mniej niż woda. Ja do swojego kieliszka czerwonego zjadłam kanapkę z siekaną wieprzowiną, polaną sosem z dużą ilością octu. Było to wbrew pozorom bardzo dobre. Ale na takie kanapki trzeba uważać – następnego dnia wybrałam taką z grasicą. A to doświadczenie było z jedną z przyczyn, dla których niedługo potem zostałam wegetarianką.
Kolejnego dnia od rana zwiedzaliśmy. Zaraz po tym, jak zjedliśmy lody w brioszce, specjalność wyspy. W Palermo warto zobaczyć katedrę i pałac królewski (Pałac Normanów), a w porcie przysłuchać się rozmowom rybaków. Ale bezsprzecznie najciekawiej jest w zakonie Kapucynów. Pod budynkiem znajdują się udostępnione do zwiedzania katakumby. A w nich ponad 800 zabalsamowanych ciał. Głównie duchownych, ale także możnych świeckich. Niektóre są bardzo wysuszone, inne wyglądają niepokojąco realistycznie. Wiszą na ścianach, leżą na specjalnych półkach. Są wśród młode dziewczęta w sukniach ślubnych, profesorowie uniwersytetu, przeorzy zakonu, a nawet małe dzieci. Najstarsze ciała pochowano tu w XVI wieku. Jest to naprawdę bardzo dziwne i bardzo ciekawe miejsce.
Dla złapania oddechu, z Palermo warto wyjechać na prowincję. Ja wybrałam miasteczko Castellammare del Golfo, gdzie można dostać się pociągiem i na miejscu wypożyczyć samochód. Tak jest najtaniej. Kolejny dzień spędziliśmy bowiem cały w rozjazdach. Z tego miejsca blisko jest i na piękne wybrzeże z klifami, i do urokliwego miasteczka Erice, położonego na wysokim wzgórzu. Wiatr urywa głowę, ale widoki są warte takiego poświęcenia. Zwiedziliśmy też w przelocie Trapani i leżące nieopodal niego saliny (w których odparowuje się wodę morską, by otrzymać sól). Na ich terenie znajduje się rezerwat ptaków. Widzieliśmy więc z oddali flamingi! Dzień zakończyliśmy, leżąc w dzikim termalnym jeziorku i patrząc w gwiazdy. Jeśli chcecie je znaleźć, kierujcie się na Terme Segestane.
Kto ma kilka dni w zapasie, może wybrać się również na wschodnie wybrzeże, do Katanii. Miasto nie zachwyca, jeśli chodzi o wybór muzeów czy galerii, ani o wybrzeże. Ale jest świetną bazą wypadową do wycieczek na Etnę. Jeśli wyruszycie przed ósmą rano, złapiecie autobus, który dowiezie was do podnóży wulkanu. Stamtąd można jechać kolejką linową albo ponad godzinę wspinać się po dość stromej trasie, by dojść do schroniska. A dopiero ze schroniska rozpoczynają się podejścia na szczyt. Nawet, jeśli pokonacie tylko część trasy, to myślę, że warto się tam wybrać. By doświadczyć tego dziwnego krajobrazu i lekkiego niepokoju, gdy czuć siarkę w powietrzu.
Z Katanii można wybrać się też do Syrakuz, gdzie znajdziecie znany park archeologiczny i urokliwą starówkę na wysepce, o której skały malowniczo rozbijają się fale. W kawiarni Archimede zjecie najlepsze cannoli w okolicy i ptysie z kremem pistacjowym.
W samej Katanii warto jeszcze zajrzeć na targ ryby i do usytuowanej na jego obrzeżu knajpki ze smażonymi owocami morza. Albo usmażyć coś w domu, kupić warzywa na sałatkę i przejść się na dłuższy spacer do mariny, by tam, patrząc w błękitną wodę zjeść lunch. A potem, z bólem serca, wrócić na lotnisko.