Przeczytajcie naszą książkę na weekend – pod tytułem „Syn pszczelarza” – a dowiecie się, że miłość to niełatwa sprawa, gdy jest się członkinią wspólnoty Amiszów.
Tekst: Sylwia Skorstad
Nastoletnia Debora Lantz wraz z matką Abigail oraz rodzeństwem przeprowadza się z Tennessee do Teksasu. Nie podoba jej się pomysł zmiany miejsca zamieszkania, za sobą zostawia bowiem koleżanki oraz chłopaka, nie ma jednak wyjścia. Musi dostosować się do woli starszych. Po śmierci głowy rodziny – Timothy’ego Lantza – matka Debory nie jest w stanie poradzić sobie samodzielnie z prowadzeniem farmy. Poza tym w społeczności Amiszów, do której należy rodzina, przyjęte jest, iż wdową z dziećmi ktoś powinien się zaopiekować.
Abigail Lantz również niepokoi się przeprowadzką. Początkowo planuje mieszkać u brata, ale ma świadomość, iż prawdziwa przyczyna jej przenosin do Teksasu mieszka kilka domów dalej. Stephen, odrzucony przed laty amant, jest gotowy okazać jej życzliwość i ożenić się z nią, mimo iż pozycja społeczna wdowy z piątką dzieci jest mizerna. Matka Debory modli się, aby była w stanie choć trochę polubić przyszłego męża.
Wehikuł czasu
Choć powieść Kelly Irvin opowiada o czasach nam współczesnych, to bardzo łatwo o tym zapomnieć. W świecie Amiszów wszystko dzieje się niespiesznie i według własnych reguł. Kwiaty pachną mocniej, słońce praży bardziej, miód smakuje nieziemsko, a obfite opady deszczu bywają powodem do radosnego tańca. Ludzie wciąż żyją w zgodzie z porami roku oraz kaprysami natury. Młodsi słuchają starszych, sąsiedzi pomagają sobie nawzajem, problemy rozwiązuje się na ogół w porozumieniu z całą społecznością. Jest w tym coś kojącego i niepokojącego zarazem.
Z wywiadów z autorką można wywoskować, że jest ona osobą bardzo religijną i przywiązaną do chrześcijańskich wartości. Pokłada nadzieję w boskim planie i wierzy w wartość ciężkiej pracy. Łatwo wysnuć wniosek, że przynajmniej niektóre z wątków poruszanych w jej cyklach powieściowych dotyczących życia Amiszów, mają podłoże biograficzne.
– Czasem myślę, że to Bóg zapisał w moim sercu pomysły na kolejne powieści – powiedziała w wywiadzie przeprowadzonym przez Sarę L. Foust. – Niekiedy to biblijny wers mówiący na przykład o potrzebie wybaczania czy grzechu zamartwiania się stawał się dla mnie inspiracją.
W powieściach Irvin więcej jest jednak prostych, życiowych mądrości niż cytatów z „Biblii”. To płynące z serca opowieści o uczuciach, głównie o tym, jak skomplikowaną sprawą bywa miłość.
Powrót do przeszłości
Jednym z czynników, który przyciąga czytelników do cyklów powieściowych Kelly Irvin, jest poczucie, że wciąż można wrócić do przeszłości, która zdaje się czysta i niewinna. Amisze z jej książek dobrowolnie wyrzekają się elektryczności, dostępu do internetu czy telefonów komórkowych. Romanse nawiązują w obrębie wspólnoty, piszą do siebie staroświeckie listy, zapoznają na wieczorkach muzycznych, a uczucia wyznają bez pomocy smsów. Dla wielu czytelników to urocze, stąd opowieści o losach rodzin Lantzów i Kingów znalazły wielu fanów.
Pierwszym człowiekiem, jakiego Debora Lantz spotyka w Teksasie, jest Fineasz King, syn pszczelarza. Trudno go nie zauważyć, bowiem jego twarz pokrywają szpetne blizny po poparzeniach. Pech sprawia, że nowy znajomy uznaje, iż dziewczynę odpycha jego brzydota, bowiem ta krzyczy na jego widok. Fineasz nie wie, że w rzeczywistości Debora wystraszyła się zauważonego przy drodze pancernika. Wkrótce znajomość tej dwójki niezadowolonych z życia wyrzutków stanie się jeszcze bardziej burzliwa…
„Syn pszczelarza”, Kelly Irvin, Wydawnictwo Prószyński i S-ka