Zarówno związki z dłuższym stażem, jak i te świeże zostają wystawione na próbę, sytuacja stała się jeszcze trudniejsza dla randkujących singli. Seks w czasach zarazy to nie lada wyzwanie.
Tekst: Joanna Zaguła
Już kilka dni po tym, jak pojawiło się hasło „zostań w domu” zaczęliśmy się wszyscy zastanawiać, czy za dziewięć miesięcy czeka nas wyż demograficzny podobny temu, który miał miejsce po wprowadzeniu stanu wojennego. Myślę, że tym razem będzie inaczej. Po pierwsze częściej się świadomie zabezpieczamy, no i mamy zdecydowanie mniej okazji na spontaniczny seks. A poza tym pójście z kimś do łóżka nie jest jedyną rozrywką, którą możemy sobie zafundować podczas wieczorów spędzanych w domu. Od sytuacji z lat 80. różni nas przede wszystkim to, że mamy Internet, a on zapewnia nam tyle różnorodnych opcji, że na seks może nie być czasu tak samo, jak wtedy, kiedy jesteśmy zapracowani.
Czas kwarantanny i izolacji będzie więc stanowił wyzwanie dla par. Te, które żyją pod jednym dachem, będą musiały się oswoić z tym, że są właściwie nieustannie razem. To może być sytuacja niezwykle konfliktogenna. Szczególnie dla par w kryzysie czy dla tych świeżych, które w tak nietypowym czasie dopiero zaczynają się poznawać. Pomyślcie sobie, że plusem jest to, że jak przeżyjemy wspólnie epidemię, to potem już będzie nam zdecydowanie łatwiej. Ale na jej czas warto wypracować sobie jakieś mechanizmy obronne. Na przykład udawane odosobnienie. Przez kilka godzin dziennie zachowujmy się tak, jakby tej drugiej osoby z nami nie było. Możemy się wtedy skupić na pracy, na sobie, na tym, na co mamy ochotę. Takie przynajmniej chwilowe oddzielenie może sprawić, że choć trochę się za sobą stęsknicie. Jeśli jednak nie jesteście jeszcze w sytuacji, w której wydaje się wam, że partner za głośno mruga i oddycha i nie macie go dosyć, zamknięcie w domu można wykorzystać na spędzanie czasu w łóżku w sposób, na który wcześniej nie było czasu czy nastroju. Chyba że wasz humor obecnie uniemożliwia nawet myślenie o seksie. To zrozumiałe. Dlatego wtedy najpierw zajmijcie się sobą i swoją psychiką, do partnera ewentualnie przytulając się, by znaleźć ukojenie.
W zupełnie innej sytuacji znaleźli się zaś randkujący single. Jak tu się z kimś umówić, zachowując zdrowy dystans i kiedy w ogóle nie powinniśmy za bardzo wychodzić z domu. Niektórzy zrezygnują na czas epidemii z takiego rodzaju aktywności, wiele osób jednak pewnie zwróci się w kierunku aplikacji randkowych. A że raczej za ich pomocą nie będzie można się umówić na spotkanie w offline, to można przypuszczać, że więcej osób zdecyduje się na cyberseks. Potraktujcie to jako eksperyment. Rozmowa wideo czy wspólne oglądanie Pornhuba (który na czas epidemii daje wszystkim użytkownikom darmowe konta premium, by zostali w domu i pomagali „wypłaszczyć krzywą zachorowań”) może być ciekawą rozrywką. Będzie to też na pewno czas wysyłania sobie zdjęć czy erotycznych wiadomości.
Z drugiej strony nie każdy jest chętny na taką formę znajomości. Być może w czasie izolacji trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, czego w seksie szukamy. Jeśli zaspokojenia fizycznego, to seks przez Internet albo nawet bez udziału partnera będzie być może wystarczający. Jeśli jednak potrzebujemy bliskości emocjonalnej, może jesteśmy gotowi na związek, wciąż jest czas na to, by zacząć ją budować. Kto wie, może teraz przypomnimy sobie, jak to jest flirtować i korespondować z kimś miesiącami, zanim się z nim prześpimy, co może dla niektórych być ekscytujące. Jeśli zaś brakuje nam bliskości fizycznej, może nam być szczególnie ciężko. Starajmy się wtedy utrzymywać wartościowe kontakty z bliskimi nam osobami, by podtrzymywać nastrój na dobrym poziomie, zaspokajając potrzeby społeczne. A cyberseks zawsze pozostaje jakąś opcją.