Cztery filmy, na których nie będziecie krzyczeć ze strachu, ale raczej stracicie wiarę w świat i ludzie. Najlepsze horrory, bowiem przerażają tym, co realne.

Tekst: Joanna Zaguła

Niech każdy przeżywa ponury listopad tak, jak ma na to ochotę. Jedni czytają poważne książki, inni oddają się melancholii. A są i tacy, którzy lubią się bać. Specjalnie dla nich przygotowaliśmy najlepsze horrory. Cóż, trzeba się od razu przyznać, bez bicia, że spis ten nie zawiera horrorów religijnych, takich jak „Egzorcysta”, bo zwyczajnie za bardzo się ich boję. Nie jestem w stanie ich oglądać, więc ich nie polecę. Nie ma tu nawet najbardziej klasycznych horrorów z wampirami, zjawami i nawiedzonymi klaunami. A to dlatego, że najbardziej straszne wydaje mi się to, co realne. Nie będzie to więc straszliwych potworów, ale koszmary, które urodziły się w ludzkich umysłach. To są najlepsze horrory. Czy może być coś gorszego?

Psychoza

Klasyka gatunku od największego mistrza, czyli Hitchcocka. To nie tylko perfekcyjnie skonstruowany klimat grozy, mistrzowsko budowane napięcie i świetna fabuła. To film przerażający, bo mówi nie tylko o jakimś morderstwie, ale tak naprawdę eksploruje dewiacje ludzkiego umysłu. Szaleństwo, jakie kryje się pod maską „normalnego chłopaka”, świadczy o tym, że psychoza może drzemać w każdym. Tym bardziej w samotnym mężczyźnie, obsesyjnie związanym z matką. Ten klasyczny film to kolejna wersja klasycznego mitu. O Edypie.

Dziecko Rosmery

Kolejne mistrzowskie dzieło. Polański jest genialny w konstruowaniu atmosfery napięcia, ale ten film nie byłby tak przejmujący, gdyby nie muzyka Krzysztofa Komedy. Historia młodego małżeństwa, które wprowadza się do nowego mieszkania i przygotowuje się na narodziny dziecka. Miło i przyjemnie jednak nie jest. Bo przyszła matka czuje się nieustannie zagrożona. Czym? Nie do końca wiemy. Wszelkie symptomy to do pewnego momentu bowiem za mało, by zacząć panikować na serio. I to właśnie najbardziej przeraża. Groza w małych dawkach, która wydaje się niemożliwa, a dzięki temu, że ją ignorujemy, przenika nieodwracalnie nasze życie.

Carrie

Brian de Palma ekranizuje Kinga. Nielubiana w szkole i tłamszona przez matkę nastolatka, która odkrywa w sobie nadprzyrodzone zdolności. Te zdolności są przez fanatycznie religijną matkę diagnozowane jako szatańskie. A my wiemy, że Carrie rozpoznała je wraz z pojawianiem się pierwszej miesiączki. Łączymy je więc z kobiecością, a reakcję matki traktujemy jako narzucone przez religię obowiązki tłumienia swojej płci i seksualności. Carrie staje się potworem jak z horroru, bo otaczają ją ludzie całkiem zwyczajni, ale przepełnieni złem i nie pozwalają jej żyć normalnie.

Lśnienie

To kolejna adaptacja prozy Kinga. Tym razem to studium szaleństwa spowodowanego – jak się dowiadujemy – przez mroczne moce nawiedzające stary hotel. Ale Kubrick pokazuje nam też, że to szaleństwo wynika z połączenia samotności, skrajnego wręcz odosobnienia i fiksacji na jednym zajęciu. Rozpadają się więzi rodzinne, tracimy wiarę w to, że najbliżsi nam ludzie są dobrzy i stoją po naszej stornie. Mało jest straszniejszych i bardziej niepokojących scen niż ta, gdy ojciec goni z siekierą swoją żonę i synka.

No Comments Yet

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.