Coraz częściej rozmawiamy o tym, czym jest mowa nienawiści – i słusznie. To nie tylko kwestia języka nienawiści w Internecie, ale także realnego zagrożenia dla dobra społecznego. Jak więc skutecznie z nią walczyć?

Choć potocznie pojęcie mowy nienawiści kojarzy się z obraźliwymi wypowiedziami, w prawie nie ma jednej, precyzyjnej definicji. Jak podkreśla mecenas Tymoteusz Paprocki: „Z prawnego punktu widzenia mowa nienawiści to dystrybucja treści, które znieważają, poniżają lub nawołują do agresji wobec osób z powodu ich narodowości, pochodzenia etnicznego, wyznania, orientacji seksualnej czy innych cech. Kodeks karny, m.in. w art. 256 i 257, przewiduje za takie czyny odpowiedzialność karną.”
Prawnik dodaje jednak, że mowa nienawiści to zjawisko szersze niż typowy hejt w sieci. „Jeśli ktoś kogoś obraża w komentarzu na TikToku czy Facebooku, to często nie mamy do czynienia z mową nienawiści w sensie prawnym, ale np. z naruszeniem dóbr osobistych lub zniesławieniem. Mowa nienawiści zaczyna się tam, gdzie pojawia się wpływ na szersze grupy społeczne i zachęta do wykluczania czy nienawiści wobec nich” – precyzuje ekspert.
Gdzie przebiega granica wolności słowa?
„Stara zasada: Nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe – to pierwszy wyznacznik. Drugi to świadomość, że moja wolność słowa kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka” – tłumaczy mecenas Paprocki. „Jeśli wypowiedź ma na celu wyłącznie wywołanie nienawiści, przemocy czy ostracyzmu, to nie jest to korzystanie z wolności słowa – to jej nadużycie.”
Prawo nie nadąża za rzeczywistością cyfrową
Mecenas Paprocki zaznacza, że choć mowa nienawiści i hejt są coraz powszechniejsze – także w odniesieniu do dzieci – to polskie prawo nie jest wystarczająco skuteczne w ich zwalczaniu. „Pracowaliśmy nad projektem ustawy antyhejterskiej, który miał przywrócić odpowiedzialność za słowo, szczególnie w Internecie. Niestety projekt utknął w sejmowej zamrażarce” – mówi prawnik.
Prawnik zwraca uwagę m.in. na problemy proceduralne: brak możliwości wytaczania pozwów bez znajomości tożsamości sprawcy, długotrwałość postępowań oraz wzrost opłat sądowych z 300 do 1000 zł, co zniechęca poszkodowanych. „To realna bariera dla wielu osób. A przecież skutki hejtu i mowy nienawiści bywają dramatyczne. Dotyka to dzieci, młodzieży, ale też postronnych osób, jak np. córki polityków, które padają ofiarą komentarzy podczas publicznych wystąpień.”
Mecenas Paprocki apeluje o ponowne podjęcie prac nad ustawą i realne zaangażowanie parlamentu: „Mowa nienawiści to pełzający problem, który rośnie w siłę. Nie możemy pozwalać, by osoby dotknięte takimi atakami odbijały się od instytucji wymiaru sprawiedliwości. Potrzebujemy szybkich i skutecznych narzędzi prawnych, które będą działać, zanim będzie za późno.”