Hydrolaty, wody termalne, tonik i płyn micelarny. Takie mgiełki do twarzy świetnie odświeżają w upały. Ale każda z nich pomaga też skórze wyglądać lepiej.
Tekst: Joanna Zaguła
W upalne letnie dni szczególnie przyjemnie jest spryskać sobie twarz orzeźwiającą wodą. Mgiełki do twarzy zresztą nie tylko orzeźwiają, ale też działają zbawiennie na cerę. Jest ich kilka rodzajów, ale nie martwcie się, zaraz wytłumaczę, czym się różnią.
Hydrolaty to modne ostatnio naturalne specyfiki, które można też nazwać wodą kwiatową. Powstaje ona poprzez destylację kwiatów i ziół. W drogeriach i sklepach z naturalnymi kosmetykami wybór ich jest ogromny. A każdy rodzaj ma nieco inne działanie, choć wszystkie wpływają na skórę kojąco. Różany lekko ściąga i odkaża, walczy ze zmarszczkami i jest dobry dla skóry naczynkowej. Hydrolat z kwiatu pomarańczy nadaje skórze jędrności i zmniejsza jej tłustość, bo reguluje wydzielanie sebum. Lawendowy oczyszcza i łagodzi stres. Aloesowy nawilża i regeneruje. Pomaga też skórze produkować kolagen, co sprawia, że wygląda młodziej.
Woda termalna to czysta woda źródlana, zamknięta w butelce z atomizerem. Pomaga odświeżyć twarz, szczególnie w gorące dni. Wody hipotoniczne należy osuszyć po 30 sekundach od spryskania twarzy, żeby nie wysuszyć skóry. Zaś izotoniczne można na twarzy zostawić. Taka mgiełka łagodzi podrażnienia, przyniesie ulgę, jeśli przypiekło was słońce, tłustej skórze pomoże się tak nie świecić.
Tonik ma za zadanie przywrócić skórze naturalne pH po jej umyciu. To jego podstawowa funkcja. Jednak zależnie od tego, jakie znajdą się w nim dodatki, może pomagać na różne problemy skórne.
Płyn micelarny oczyszcza, a także zmiękcza i wygładza skórę. To świetny kosmetyk do demakijażu, ale w spreju przyda się do odświeżenia cery.