Najnowszy thriller Tany French „Z dala od świateł” nominowany do Goodreads Choice Awards 2020 jest już dostępny na polskim rynku. Warto po niego sięgnąć, bo to powieść nie tylko o zbrodni, ale przede wszystkim różnych formach przyjaźni.
Tekst: Sylwia Skorstad
Po serii niesprzyjających wydarzeń amerykański policjant Cal Hooper postanawia przejść na wcześniejszą emeryturę i osiedlić się w irlandzkiej wiosce. Ma ochotę zając się tym, co nieskomplikowane, czyli remontowaniem starego domu i spacerami po dzikiej okolicy. Ma nadzieję nawiązać przyjazne, ale niezobowiązujące relacje z nowymi sąsiadami i wieść spokojną egzystencję z dala od problemów wielkiego miasta. Przyjaciół mu nie brakuje, bo: „Jednym z powodów, dla których wyjechał z Chicago, było jego czterech najlepszych kumpli: znali go już tak dogłębnie i szczegółowo, że zaczął dostrzegać niebezpieczeństwo, od którego powinien się trzymać jak najdalej. Bo nie był już pewien, co takiego w nim zobaczą, czego sam by nie dostrzegł”.
Budowaną przez kilka tygodni sielankę Cala zakłóca wizyta nieproszonego gościa. Nastoletnie dziecko sąsiadów prosi go o pomoc w odszukaniu zaginionego brata.
„Lżejszy kryminał”, czyli wesoło nie będzie
Tana French obiecała czytelnikom, że jej nowa powieść będzie mniej mroczna i przygnębiająca niż kilka wcześniejszych kryminałów. Słowa dotrzymała. „Z dala od świateł” nie jest co prawda thrillerem, jaki można by czytać ku pokrzepieniu serc, ale też nie odbiera nadziei na różne formy lepszego jutra. To powieść nie tylko o zbrodni, ale przede wszystkim różnych formach przyjaźni.
Z jednej strony autorka przypomina, że od kłopotów nie da się uciec, zmieniając miejsce zamieszkania. Siebie zawsze zabierzemy ze sobą – nie tylko nasze nierozwiązane wcześniej sprawy, również sposób widzenia świata oraz przyzwyczajenia. Hooper może już w Irlandii nie nosić odznaki, ale i tak kupi sobie broń i przy pierwszej okazji zacznie zadawać pytania, jakich nikt nie chce słyszeć. Z drugiej strony jednak French podpowiada nam, że jesteśmy w stanie pracować nad sobą i zmieniać niewłaściwe schematy postępowania. Główny bohater nie był pewien, jak okazać troskę własnej córce, gdy ta potrzebowała jego wsparcia. Spotykając inne, wpakowane po uszy w kłopoty dziecko, próbuje podejść do niego z większym wyczuciem. Początkowo idzie mu to dużo oporniej niż na przykład naprawianie dachu, ale z czasem czytelnik nabiera przekonania (zanim jeszcze sam bohater się tego dowie), że stary glina dokona właściwego wyboru, gdy nadejdzie odpowiednia chwila.
Irlandzki western
Nowa powieść Tany French przypomina western. Mamy w niej nowego osadnika, trudne warunki życia, urzekające piękno dzikiej przyrody i złych ludzi, którzy czają się gdzieś tam, gdzie wzrok od razu nie sięga. Nie brakuje ospałego odpowiednika szeryfa oraz sklepiku służącego tak samo do wymiany towarów jak i plotek. Jest nawet odpowiednik salonu, czyli miejscowa knajpa, w której pozorny spokój może się w każdej chwili zamienić w bójkę, z jakiej niepoobijany wyjdzie jedynie pianista. To tam toczą się rozmowy, których lepiej słuchać tylko jednym uchem, bo od wychwytywania niuansów włos się może zjeżyć na głowie.
Tana French, „Z dala od świateł”, Wydawnictwo Albatros