„Statystycznie rzecz biorąc” to książka, która sprawi, że uśmiejesz się w głos czytając każdą stronę.
Tekst: Sylwia Skorstad
O książkach takich jak „Statystycznie rzecz biorąc” trudno jest coś napisać, bo cokolwiek by się powiedziało, to i tak będzie brzmiało płasko i nijako. Nie da się stworzyć recenzji bardziej zabawnej, wciągającej i pasjonującej od samego przedmiotu rozważań, no nie da się, choćby się człowiek bardzo starał!
Czy użyłam wcześniej zwrotu: „o książkach takich jak…”? Błąd. Jest tylko jedna taka książka i jeśli jeszcze jej nie czytaliście, to powinniście to szybko zmienić. Nieważne, gdzie jesteście, kim jesteście, która jest akurat godzina i przez jakie zaspy trzeba iść do najbliższej księgarni – powinniście ją sobie sprawić. Nie pożałujecie ani przez chwilę. Polecam ebooka, bo dzięki internetom macie szansę nie marnować czasu, tylko zacząć czytać już za pięć minut (optymistycznie zakładam, że najpierw dokończycie tę recenzję).
Gdy wszystko jest anegdotą
Żeby wybrać odpowiednio zachęcający cytat z popularnonaukowej pogadanki Janiny Bąk o statystyce, trzeba zrobić tylko jedno, czyli otworzyć dowolną stronę i wskazać losowo jakieś zdanie. Spróbujmy zatem. Objaśniając zasady poprawnej wizualizacji danych statystyczka przywołuje między innymi kwestię wrodzonej uczynności naszych rodaków:
„Weźmy na przykład tych ludzi Polaków, którzy z niezwykłą determinacją wspierają ludzi bez okien i rozpoczynają każdy dzień od poinformowania na Fejsie, jaka jest pogoda.”
Z kolei chcąc wyjaśnić czytelnikowi, na czym polega tak zwany błąd ekologicznego rozumowania, autorka cytuje tweeta prezydenta Andrzeja Dudy na temat globalnego ocieplenia, opatrując go komentarzem: „Na pewno zastanawiacie się, co jest nie tak z tym stwierdzeniem oprócz tego, że wszystko”. Prezydenckie ćwierknięcie pojawiło się przy okazji międzynarodowego spotkania w Katowicach, jakie autorka anonsuje następująco:
„Wszystko zaczęło się od szczytu klimatycznego w Katowicach, zwanego również festiwalem ironii, który odbył się w 2018 roku. (…) Wszystkim zgromadzonym z dumą pokazywano ostatnie stężenia pyłu w powietrzu, z nadzieją, że się nie kapną i pomyślą, że to jest nasze PKB”.
Jak nie dać się zmanipulować danym
Nie dajcie się jednak nabrać, że książka Janiny Bąk to tylko zbiór niepowiązanych ze sobą anegdot, przy których trzeba się trzymać krzesła, żeby z niego ze śmiechu nie spaść. Autorka jest nauczycielką akademicką i rozbawia nas głównie po to, abyśmy skupili uwagę, kiedy wyjaśnia nam, jak należy analizować dane statystyczne i czego się przy tym wystrzegać. Opowiada o tym, z użyciem jakich metod robi się poszczególne badania, co mogą oznaczać konkretne korelacje i dlaczego warto być krytycznym, czytając medialne doniesienia dotyczące wyników różnych projektów naukowych. To hołd dla zdrowego rozsądku, krytycyzmu oraz nauki samej w sobie.
Gdyby ktoś z was spotkał kiedyś autorkę (na przykład podczas zbiorowej ucieczki przed atakiem mew polujących na frytki), niech jej powie ode mnie, że choć miałam zaledwie wybłaganą tróję ze statystyki i do tej pory dręczy mnie po tych zmaganiach trauma, to u niej na wykładach siedziałabym pilnie i entuzjastycznie choćby na grochu. A, i nie próbujcie zaimponować jej żartem o tym, że gdy człowiek wychodzi na spacer z psem, to statycznie każdy ma po trzy nogi. Coś mi mówi, że pogoniłaby was szybciej niż mewa turystę dzierżącego w dłoniach frytki…
Janina Bąk, „Statystycznie rzecz biorąc, czyli ile trzeba zjeść czekolady, żeby dostać Nobla?”, Wydawnictwo WAB
Blog autorki: https://janinadaily.com