„Skrawki nadziei” Marii Paszyńskiej to kontynuacja powieści „Cuda codzienności”, w której poznajemy dalsze losy rodziny Ciszaków.

Tekst: Sylwia Skorstad

Zakończyła się pierwsza wojna światowa, życie w kamienicy na Smolnej wraca do dawnego rytmu. Nie wszystko jest jednak tak, jak było wcześniej. Michał, dwudziestopięcioletni syn Ciszaków, wrócił z frontu odmieniony. Choć fizycznie nic mu już nie dolega, jest nieobecny duchem, do nikogo się nie odzywa. Tylko jego siostra Nawojka wierzy w jego wyzdrowienie i studiuje medyczne książki z cichą nadzieją, że znajdzie sposób na wzbudzenie brata z apatii. Domyśla się też, że przed wojną Michał wybrał wojskową karierę nie z rozsądku, a z miłości do pięknej kobiety z wyższych sfer.

Tymczasem szykuje się nowa wojna. Cała Warszawa mówi wyłącznie o nadciągających ze wschodu bolszewikach. Latem u Ciszaków miał być ślub najstarszej córki Bogny, ale zamiast tego jest kolejny lament, bo narzeczony zaciągnął się do ułanów.

Historia kołem się toczy

W powieściach Marii Paszyńskiej ważne wydarzenia historyczne są istotnym tłem dla osobistych perypetii bohaterów. Przed wielką polityką nie da się uciec. Można by nie czytać gazet i zajmować wyłącznie sobą, ale ona i tak prędzej czy później zapukałaby do drzwi. Lepiej zatem wiedzieć, co się dzieje na świecie. Bohaterowie „Skrawków nadziei” interesują się wydarzeniami wokół siebie i często znajdują się tam, gdzie tworzy się historia.

Są w tej powieści takie fragmenty, które od 24-go lutego tego roku będą miały dla czytelników szczególny kontekst. Dla Ciszaków, tak jak dla wielu innych mieszkańców Polski międzywojennej, Rosja jest potencjalnym agresorem i wyjątkowo nielubianym oraz pogardzanym przeciwnikiem. To niebezpieczny, nieprzewidywalny i odwiecznie kłótliwy sąsiad, któremu nie można ufać i o którym nie mówi się dobrze. Armia Czerwona ma fatalną opinię. Kiedy na przykład średnia Ciszakówna przechodzi kurs dla sanitariuszek, instruktorka wyjaśnia zasady postępowania z chorym zatrutym spirytusem metylowym, co wzbudza głos sprzeciwu:

„Tego powinni chyba uczyć sanitariuszki Armii Czerwonej – Nawojka usłyszała za sobą szept jasnowłosej Milki Olszewskiej, córki szewca z Jasnej. – Nasi chłopcy nie piją, idąc na wroga.

– E tam, wszyscy piją – zgasiła jej patriotyczny zapał tęga Zośka Berke.”

„Skrawki nadziei” przypominają o tym, jak historia lubi się powtarzać, jeśli nie wyciągnie się z niej właściwych wniosków.

Wojenne miłości

Kontynuacja losów rodziny stróża warszawskiej kamienicy to głównie powieść o miłosnych perypetiach. Czwórka dzieci Staszki i Macieja ma odmienne spojrzenie na związki oraz oczekiwania wobec potencjalnych partnerów. Bognie zależy na tym, by być jak najlepszą żoną i matką. Nawojka nie ma czasu na miłostki, bo uczy się na lekarkę, ale nie wiedzieć czemu, co i raz trafia do mieszkania kolegi naukowca, by pomagać mu w pracy. Amelce podoba się przystojny oficer, który jest nią tak oczarowany, że przymknąłby oko na jej pochodzenie, chociaż nie wie, co na to jego rodzina. Michał zaś raz już w życiu kochał i więcej nie zamierza.

Rewolucja, wojna, kryzys, choroba, przemiany społeczne i polityczne – to wszystko co i raz staje na drodze planom oraz marzeniom bohaterów. Bywa i tak, że pozostają już tylko skrawki nadziei.

Maria Paszyńska, „Skrawki nadziei”, Wydawnictwo Książnica

No Comments Yet

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.