„Niksen. Holenderska sztuka nierobienia niczego” to utrzymany w humorystycznym tonie poradnik, jak się obijać, by być szczęśliwszym i zdrowszym.

Tekst: Sylwia Skorstad

 

Recenzję książki Olgi Mecking o potrzebie leniuchowania mogłabym zmieścić w kilku słowach: „przeczytajcie ją koniecznie, bo jest mądra, zabawna i pożyteczna”. Niestety, gawędzenie o pisarstwie innych ma swoje wymogi, zawsze należy się rozwinąć, nawet, gdy się człowiekowi nie chce, bo też nie ma takiej potrzeby.

Próżnowanie bez skupienia

Urodzona w Polsce, a mieszkająca w Holandii tłumaczka i dziennikarka opowiada o niderlandzkiej recepcie na szczęście, czyli regularnym przyzwalaniu sobie na nicnierobienie. Tłumaczy, skąd wzięło się „niksowanie”, na czym polega, dlaczego jego praktykowanie jest trudne oraz jakie może przynieść korzyści, jeśli uda się już przełamać wewnętrzną pracowitość. Przytacza wyniki badań naukowych oraz wypowiedzi antropologów, psychologów i neurobiologów. Wszystko po to, aby podzielić się z czytelnikiem intrygującym odkryciem Holendrów – umysłowe lenistwo popłaca.

Żebyśmy mieli jasność, o jakim typie lenistwa rozmawiamy, chodzi o rodzaj nieskupionego próżnowania, który nie ma konkretnego powodu, jak na przykład siedzenie, słuchanie muzyki, niespieszne spacerowanie, czy wyglądanie przez okno. Autorka tłumaczy to w następujący sposób: „Robienie czegoś bez żadnego powodu? Brzmi wspaniale. Nie gapisz się przez okno, żeby się wyciszyć albo odprężyć, po prostu robisz to. Bez powodu”.

Elektrowstrząsy lepsze od braku zajęcia?

Funkcjonalny rezonans magnetyczny się nie myli. Z badań przy jego użyciu wynika, iż mózgi osób, które pozwoliły sobie na przerwę od wykonywania zadań, są całościowo bardziej aktywne od mózgów tych, którzy akurat skupiają myśli na rozwiązywaniu kolejnego problemu. Główny narząd ośrodkowego układu nerwowego nigdy się nie leni i kiedy pozwalamy sobie na zaniechanie działania, powraca do „stanu domyślnego”, aby potem móc bardziej kreatywnie radzić sobie z zadaniami.

Problem jednak w tym, że ludzie wydają się być zaprogramowani na pośpiech, działanie, sprawdzanie się, udowadnianie własnej użyteczności czy opiekowanie się innymi. Kiedyś ten, kto nie zachowywał czujności, kończył szybko w paszczy drapieżników, jakie brzydziły się lenistwem. Dzisiaj natomiast jest tyle fajnych rzeczy do robienia, że trudno jest nam się powstrzymać od dostarczania sobie kolejnych prac i rozrywek. W jednym z eksperymentów dowiedziono, że ludzie raczej zaaplikują sobie porażenie prądem niż oddadzą się nudzie – uczestnicy badania pozostawieni na kwadrans bez opieki eksperymentatora dobrowolnie aplikowani sobie łagodne elektrowstrząsy, żeby tylko mieć jakieś zajęcie.

Niksen

Niksenowanie istotne dla kobiet

Zdaniem autorki sztuka robienia niczego może być szczególnie korzystna dla kobiet, bo rzadziej od mężczyzn pozwalają sobie na odpoczynek. Mamy mniej wolnego czasu niż panowie i chronimy go gorzej od nich. Chętniej zapewnimy zasłużony „święty spokój” partnerowi czy synowi niż samym sobie. Dlatego tym bardziej powinnyśmy brać dobry przykład z Holendrów i od czasu do czasu wrzucić na pełen luz. Tylko jak?

„Po prostu rób to, kiedy tylko możesz i nie martw się, jeśli wydaje ci się to niemożliwe albo bardzo trudne, albo możliwe, ale na bardzo krótko. Daj sobie szansę i zobacz, czy zadziała. I pamiętaj: nawet kilka minut niksenowania to dużo” – radzi Olga Mecking, przyznając jednocześnie, że sama ma z tym kłopot. Robienie niczego to naprawdę trudna sztuka, więc należał się jej ten bardzo solidny i jednocześnie lekki oraz „wyborny” (same zrozumiecie dodatkowe znaczenie tego słowa po lekturze) poradnik.

Olga Mecking, „Niksen. Holenderska sztuka nierobienia niczego”, Wydawnictwo Prószyński i S-ka

 

 

 

No Comments Yet

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.