„Gra na dwa fronty” to brytyjska komedia romantyczna o poszukiwaniu własnej tożsamości. Uporządkowana Gina i spontaniczna George zastanawiają się, czy uda im się zmieścić w jednej osobie.

Tekst: Sylwia Skorstad

Dwudziestosześcioletnia Georgina lubi mieć wszystko dokładnie zaplanowane. Powiadomienia w telefonie przypominają jej, kiedy napisać do chłopaka, uprawiać seks albo wyjść na drinka z przyjaciółką. Tak jest najlepiej. Wszystko powinno mieć swój czas i miejsce.

Gina uważa, że lubi swoje życie i tylko od czasu do czasu przypomina się jej, iż kiedyś pragnęła czegoś innego. Na przykład wtedy, gdy jej przyjaciółka wyznaje, kręcąc głową: „Gdybym w dzieciństwie zobaczyła, jak będzie wyglądało moje dorosłe życie… Nie kłopotałabym się rzucaniem palenia.” Dziwne, ale Gina to rozumie. Dawniej grała w zespole, teraz daje lekcje muzyki mniej i bardziej utalentowanym dzieciom (głównie tym mniej utalentowanym). Dawniej potrafiła być spontaniczna, teraz planuje nawet, w jakie gry planszowe zagrać wieczorem. Dawniej podobali się jej różni ludzie, teraz spędza czas głównie z Dougiem. Wygląda nawet na to, że Doug planuje się jej oświadczyć. Zaraz, oświadczyć? Nagle Gina zaczyna zauważać, iż rutyna ją przytłacza. Na domiar złego chyba zadurzyła się w niesamowicie seksownej członkini kultowej lesbijskiej kapeli.

gra na dwa fronty

Każdy ma swoją szafę

Powieściowy debiut Lily Lindon czyta się szybko i łatwo. Georgina ma dystans do siebie i otaczającej ją rzeczywistości. Bywa nieporadna i zagubiona, ale nigdy nie brakuje jej poczucia humoru. Ma też coś, co nieodłącznie kojarzymy z brytyjskimi komediami, czyli paczkę nietypowych, oddanych przyjaciół. Czytanie o nich wprawia w dobry nastrój.

Lindon mówi o trudnych tematach z lekkością i zrozumieniem. Wie to, czego zdają się nie pojmować autor nowego polskiego podręcznika do „HiT-u”, minister Czarnek oraz ich koledzy po ideologii – ludzi trudno jest zdefiniować w kilku słowach, a próby wyjścia poza raz narzucone definicje są zawsze złożone. Kiedy chce się je na siłę powstrzymać, zaczyna się dramat.

Na Georginę odkrycie, że może być biseksualną, spada jak grom z jasnego nieba. Ale czy aby na pewno? Znajomi już wcześniej podejrzewali, iż chowa się przed tymi elementami własnej osobowości, z którymi łatwiej jest się nie konfrontować:

„- Słyszysz? – pyta Soph.

– Co takiego?

– Ktoś puka? – Zaczyna się rozglądać, sprawdza pod stołem i pod krzesłem. – Mmm. Zupełnie jakby ktoś utknął w szafie.”

Nie tylko Georgina siedzi w szafie. Robią to wszyscy ci, którzy wybierają zbyt daleko idące kompromisy, bo tak jest wygodniej, bezpieczniej i łatwiej. Większość z nas obawia się ryzyka. Tylko… czy życie nie jest za krótkie, aby spędzać je na udawaniu kogoś innego?

Gina i George

Oczekując z trwogą na zbliżające się oświadczyny Douga, Georgina przyjmuje ofertę dołączenia do kapeli złożonej z lesbijek. Dzięki temu może znowu zająć się aktywnie muzyką, a przede wszystkim być bliżej fascynującej ją członkini zespołu. Staje się jednocześnie Giną i Georgiem. Czy uda się jej skleić te dwie, tak różne od siebie osobowości, w całość? Czytelnik może się o tym sam łatwo przekonać, bo „Gra na dwa fronty” to lektura na jeden-dwa wieczory.

Lily Lindon, „Gra na dwa fronty”, Wydawnictwo Albatros

 

No Comments Yet

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.