„Głask” to poetycka i niebanalna powieść dla młodzieży, której zadaniem jest ostrzeganie przed najgorszym.
Tekst: Sylwia Skorstad
Kilkunastoletnia Dżam mieszka w Lucylii. To dobre miejsce, z którego jeszcze przed jej narodzeniem anioły wygoniły potwory. Wcześniej, przed rewolucją, potworów było wiele – pracowały w policji, uczyły w szkołach, orzekały w sądach i pełniły stanowiska polityczne. Anioły, czyli empatyczni ludzie, położyli temu kres. Zmienili prawo, zakazali broni palnej, przemodelowali świat w taki sposób, aby nie było w nim miejsca na krzywdzenie innych. W Lucylii każdy jest traktowany z uwagą i szacunkiem bez względu na płeć, wygląd czy przekonania. Dżam doświadczyła tego nieraz. Kiedy we wczesnym dzieciństwie uznała, że nie będzie marnować słów, jej bliscy nauczyli się dla niej języka migowego. Gdy nieco później zwróciła im uwagę, iż jest dziewczynką, a nie chłopcem, zaczęli ją traktować jak dziewczynkę, która wkrótce się w pełni stała. W Lucylii dla każdego jest miejsce i każdy może przyjaźnić się z każdym.
Dorastanie Dżam jest jedną wielką przygodą aż do dnia, w którym z obrazu stworzonego przez jej matkę wychodzi stworzenie o wyglądzie potwora. Mówi, że nazywa się Głask i nie skrzywdzi dziewczynki, bowiem tylko ona może mu pomóc złapać kogoś, kto choć wygląda jak człowiek, to zachowuje się jak potwór.
Niewidzialne zło
Proza pochodzących z Nigerii i urodzonych w mieszanej rodzinie Akwaeke Emezi (tak, w przypadku tej niebinarnej osoby używamy nienormatywnych form mnogich) pachnie i smakuje inaczej niż europejskie powieści. Można w niej znaleźć odmiennie brzmiące słowa, egzotyczne potrawy, mało oczywiste odniesienia kulturowe, a nawet inny sposób widzenia świata. W USA, gdzie od lat mieszka, Emezi stali się już ikoną i jedną z najbardziej znanych postaci literatury queerowej. Niedawno „Time” poświęcił im okładkę z okazji przyznania tytułu 2021 Next Generation Leader.
„Głask” to opowieść o złu, które najtrudniej dostrzec. Niczym się nie wyróżnia. Nie jest brzydkie, nie przeklina, uśmiecha się, czasem pomaga innym, zna dużo dobrych słów. Bywa ojcem, mężem, bratem, wujkiem albo matką, sąsiadką lub siostrą. Może działać tam, gdzie nikt nie ma świadomości zagrożenia. Najlepiej czuje się w dobrych, bezpiecznych mikroświatach, gdzie cieszy się szacunkiem i zaufaniem innych. Im mniej o nim wiemy, tym łatwiej jest mu oszukać i dopaść tych, którzy są najsłabsi. Dlatego właśnie trzeba pisać książki dla dzieci i młodzieży na temat takiej formy zła. Warto z nimi rozmawiać. Gdy nie wie się, jak zacząć, można od dyskusji na temat tej właśnie książki.
Widzieć i słyszeć
„Głask” to również opowieść o tym, że warto patrzeć i słuchać. Dobrze jest rozglądać się w środowisku społecznym z przekonaniem, iż wszyscy jesteśmy swoją wspólną sprawą. Warto słuchać dzieci, gdy mają coś ważnego do przekazania, nawet jeśli w tym celu stosują niestandardowe formy komunikacji.
Kiedy dziwne stworzenie z obrazu desperacko prosi Dżam o pomoc w zlustrowaniu domu jej najlepszego przyjaciela, zwraca się do niej następująco: „Jeśli nie wiesz, że są rzeczy, których nie widzisz, to ich nie zobaczysz, bo nie spodziewasz się, że tam będą. Wydaje ci się, że widzisz wszystko, więc myślisz, że wszystko, co widzisz, jest wszystkim, co można zobaczyć.”
Aby wiedzieć, czego ma szukać, dziewczynka musi udać się do biblioteki, gdzie przechowuje się księgi z dawnych, zapomnianych czasów. Dopiero tam dowie się tego, co poza Lucylią zdaje się oczywiste, ale wciąż zbyt mroczne i niepokojące, byśmy wszyscy mieli na to wystarczająco wyostrzone zmysły.
Akwaeke Emezi, „Głask”, Wydawnictwo Prószyński i S-ka