„17 minut i 28 sekund. Malina” to poruszający dziennik matki trójki dzieci, w tym niepełnosprawnej Maliny. Całkowity dochód ze sprzedaży ebooka zostanie przeznaczony na rehabilitację dziewczynki.

Tekst: Sylwia Skorstad

Mieszkająca od 2004 roku w Austrii Jura spotyka na kursach języka niemieckiego pochodzącego z Hiszpanii Jose. Choć, jak mówi, początki ich związku były burzliwe, szybko zdecydowali, że pewnego dnia stworzą rodzinę. Studiowali, pracowali, podróżowali, w końcu w 2013 roku pobrali się i urządzili wielkie, polsko-hiszpańskie wesele. Wkrótce na świat przyszedł ich pierwszy syn, Luis. Jura i Jose pragnęli mieć więcej dzieci, więc kiedy chłopiec miał półtora roku, postanowili ponownie zostać rodzicami. Ona wyobrażała sobie siebie jako matkę samych chłopców. Bywało, że w kolejnych latach zadawała sobie absurdalne pytanie, czy późniejsze wypadki nie były rodzajem kary za preferencje wobec płci dziecka.

Druga ciąża do ostatnich dni przebiegała bezproblemowo. 24 lipca 2017 roku w prywatnej klinice w Wiedniu na świat przyszła Malina.

Natura to straszna suka

„17 minut i 28 sekund. Malina” to dziennik, który pozwala oswajać trudne emocje. Jura układa w nim na półkach kolejne uczucia: strach i szok związane z informacją, że córka urodziła się tak chora, iż każdy kolejny dzień z nią należy traktować jak dar, radość z faktu, iż dziecko robi postępy, żałobę związaną z utratą wizji wychowywania zdrowego, zdolnego do pełnej samodzielności potomka. To nie jest coś, o czym mówi się łatwo. Bo czy to w ogóle wypada mieć tyle różnych uczuć naraz? To nierozsądne miewać takie myśli: „Co zrobiłam nie tak? Gdzie popełniłam błąd? Czy straciłam czujność? Czy moja zuchwałość i pewność siebie są temu winne? Dlaczego akurat mi się to przytrafiło, przecież mogło komuś innemu? Dlaczego nie poszłam na KTG w weekend przed porodem? Czy wtedy Malina byłaby mniej chora? A może w ogóle? Jezu, córciu, to wszystko przez mamę”.

Jura nie ukrywa faktu, że poukładanie tego chaosu było dla niej procesem. Dziś wie, że nie była niczemu winna, podobnie jak bez winy byli lekarze i siła wyższa. To natura zadziałała na niekorzyść jej dziecka, czyniąc w ostatnich dniach płodowych spustoszenia w jego mózgu. Od pierwszego momentu życia Maliny Jura i Jose walczą o to, by zapewnić córce komfort życia oraz szansę na możliwie najlepszy rozwój. Bywa, że na co dzień miewają wrażenie, iż są zupełnie zwyczajną rodziną. Jednocześnie noszą w sobie rodzaj żałoby. Jak mówi Jura, ona tę żałobę nawet lubi, może z nią pogadać.

Co pomaga, co przeszkadza

Książka o Malinie to lektura godna polecenia nie tylko rodzicom dzieci z niepełnosprawnością. Przyda się każdemu, kto czuje się bogatszy, gdy może poznać inne perspektywy od własnych i kto lubi współodczuwać. Można się z niej nauczyć nie tylko determinacji oraz dojrzałego stawiania czoła przeciwnościom losu, ale też większego wyczucia w relacjach interpersonalnych. Co mówić, a czego nie mówić znajomym, którzy zmagają się z innymi problemami od naszych? Jura bez ogródek mówi o tym, jakie komentarze były dla niej raniące. Tak samo, jak nie lubiła uwag na temat swojego dużego brzucha, tak wkurzały ją rady i pytania dotyczące trzeciej ciąży. Nie pomagamy innym, gdy próbujemy ich wtłoczyć we własne ramy postrzegania. Czasem, mając dobre intencje, możemy narobić szkody, pchając się nieproszeni ze swoimi opiniami. Najlepiej jest po prostu posłuchać.

Link do ebooka: https://www.snipshop.eu/?fbclid=IwAR3utMgLj1S9hsW81p5bJgdNEUgHvHKEN7krjukJnQGZ9x65LOrROfqoSXU

Profil Jury na Instagramie: @ania_invienna

 

No Comments Yet

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.