Skrzyżowanie mody i sztuki w przestrzeni muzealnej na niespotykaną wcześniej skalę, tłumy gości i opinie: rewolucyjna i przełomowa – tak tuż po otwarciu mówi się o pierwszej, autorskiej wystawie Joanny Hawrot „Kimono jako doświadczenie”, którą do 25 sierpnia można oglądać w Muzeum Narodowym we Wrocławiu.
Zdjęcia: Michał Mroczkowski
Na 370 metach kwadratowych, wśród scenografii złożonej z prawie 2 kilometrów tkaniny artystka prezentuje autorskie kolekcje kimon zainspirowanych pracami Maurycego Gomulickiego, Soni Hensler, Angeliki Markul, Wojciecha Ireneusza Sobczyka i Honzy Zamojskiego. Siła różnorodności, ekspresji i wspólnych doświadczeń składa się na artystyczny alfabet, który zmienia światy mody, sztuki i designu.
Na czym polega rewolucyjna siła wystawy Joanny Hawrot?
Kostiumy to unikalne egzemplarze zaprojektowane specjalnie na potrzeby wydarzenia. Moda z elementu garderoby o charakterze przede wszystkim użytkowym staje się dziełem sztuki, egzemplarzem kolekcjonerskim. W ten sposób manifestuje się autorska koncepcja wearable art (sztuki do noszenia), która od początku wyznaczała kierunki praktyki twórczej artystki. Każda z 7 sal wystawy to osobista wypowiedź, za pomocą której projektantka przepracowuje własne doświadczenia (także te estetyczne) i afirmuje poglądy, zapraszając do współpracy czołowych polskich artystów współczesnych.
Sala nr 1: psycho Pussy (geometria przyjemności)
Przestrzeń otwierająca całą wystawę to korytarz rozkoszy stworzony wokół kolekcji Psycho Pussy powstałej w 2019 roku we współpracy z Maurycym Gomulickim w oparciu o jego op-artowe grafiki z serii Vaginettes. Utrzymana w odcieniach różu i bieli kolekcja flirtuje z pochodzącymi z malarstwa religijnego kształtami takimi, jak nimb i mandorla oraz formami waginalnymi.
Sala nr 2: melancholia
Figlarną miękkość i łagodność pierwszej sali kontruje kolejna, wypełniona stonowanymi nastrojami i przygaszoną estetyką. Praktyka artystyczna Joanny Hawrot spotyka się tu ze sztuką Wojciecha Ireneusza Sobczyka. To krok w melancholijny pejzaż posklejany ze skrawków wspomnień i powidoków. Bazą wizualną staje się tym razem fotografia zamglonego lasu przypominająca romantyczne XIX-wieczne wizje, w których ludzkie emocje miały się manifestować w otaczającym krajobrazie
Sala nr 3: eros, flora i fauna
W kolejnej przestrzeni króluje króluje #SHUNGA – kolekcja stworzona przez Hawrot we współpracy z ilustratorką (również modową) Sonią Hensler w 2017 roku. Shunga to klasyczne japońskie drzeworyty erotyczne popularne szczególnie w okresie Edo (1600-1868). Człowiek i jego otoczenie tworzą jeden krajobraz, a napięcie uwalnia się tu poprzez zderzenie napęczniałych od erotyki grafik z prostą formą kimona, które za sprawą shungi ma właściwości erogenne.
Sala nr 4: nów
Punktem wyjścia do zaprojektowanej przez Hawrot w duecie z artystką wizualną Angeliką Markul kolekcji (Nów, 2020) był z jednej strony świat przyrody, z drugiej zaś Piknik pod wiszącą skałą – nakręcony w 1975 roku film o odkrywaniu kobiecej seksualności. To stąd charakterystyczne dla kolekcji obszerne rękawy, kokardy i romantyczne bufki. Ale przebłyskują w niej też ślady badań szwajcarskiego psychiatry Rorschacha, który na początku XX wieku stworzył na bazie plam atramentowych test projekcyjny, zakładający, że każda_y zobaczy w plamie co innego, a to z kolei będzie wykładnikiem nie tylko procesów myślowych, ale i nieświadomych treści psychicznych.
Sala nr 5: kawaii!
Niedaleko obrazów atramentowych plam do wizji szkolnych mundurków. Ta sala została zainspirowana japońską kulturą kawaii – szczególnie wariantem school girl kawaii. To też bardzo szczególne miejsce w przestrzeni całej wystawy, bo Hawrot nie tylko wchodzi tu w dialog z japońską popkulturą, ale prowadzi także intymny autodialog. To też jedyne miejsce na wystawie, gdzie już nie printy ustanawiają porządek wizualny, ale wyrazista estetyka – rozbudowany i wielowątkowy świat, będący z jednej strony odnogą popkulturowego fenomenu pochodzącego z Japonii, z drugiej – globalnym zjawiskiem manifestującym się dziś choćby poprzez kulturę cosplay.
Sala nr 6: pokaż język
W przedostatniej sali wchodzimy w bezpośredni kontakt z językiem – i to nawet nie w próbę uporządkowania za jego pomocą złożoności świata, ale w językową zabawę. Inspiracji dostarczyły projekty graficzne Honzy Zamojskiego. Drukowane na ubraniach litery układają się w konstelacje, tworząc zalążki słów i całych wyrażeń, dziwne onomatopeje i długie, zdekonstruowane logoree. Wytwarzają przy tym jednocześnie zarówno komunikat, jak i czysto wizualną kompozycję. Dochodzą do tego rozlokowane na kurtynach nieruchome słońca i pajęczyny ze zwisającymi wesoło ze swoich nitek pająkami.
Sala nr 7: geometria przyjemności
W ostatniej sali wracamy do op-art’owych grafik Maurycego Gomulickiego – choć tym razem utrzymane są w czerni i bieli, to stanowią część tej samej kolekcji, która otwiera całą wystawę. Kontrastowe printy mają nas może trochę nabrać, wytwarzając wizualne napięcie między zestawionymi ze sobą kolorami i generując iluzję ruchu.
Na podobnej zasadzie odbywają się współprace Hawrot z zaproszonymi twórczyniami_cami – każde z nich zachowuje swoją stylistykę i wyobraźnię artystyczną, ale tylko dzięki ich fuzji powstały zaprezentowane na wystawie projekty i całe kolekcje.
„Kimona Joanny to ten rodzaj sztuki użytkowej, który w minimalnej formie zawiera maksimum treści. Za wspaniałą japońską estetyką kimon przeniesioną w przestrzeń nowoczesnych metropolii stoi jeszcze coś więcej – pytanie o rolę mody i sztuki we współczesnym świecie, na które każdy z nas sam musi sobie odpowiedzieć” – mówi Katarzyna Janiszewska, dyrektor do spraw rozwoju marki House of Diamond – partnera wystawy.
Wystawę „Kimono jako doświadczenie. Język sztuki Joanny Hawrot” można oglądać w Muzeum Narodowym we Wrocławiu do 25 sierpnia 2024 roku.