Położna Sylwia Ura-Polak z Birth Coach Project radzi kobietom, jak przygotować się do porodu i co zrobić, by przebiegł on zdrowo i świadomie.

Jakie są podstawowe kroki, które możemy podjąć, aby dowiedzieć się, jak przygotować się do porodu? Czy to będzie poszukiwanie odpowiedniego szpitala, lekarza, a może wybór porodu domowego?

Oczywiście pierwszy krok to edukacja. Ciężarne mają całe 9 miesięcy, aby przygotować się na poród i dowiedzieć, jak kobiece organizmy funkcjonują oraz czego potrzebują, aby wydać bezpiecznie dziecko na świat. Drugim krokiem jest znalezienie odpowiedniego personelu, który podziela podobne zapatrywania i szanuje wybory rodzących oraz procesy, które sterują porodem. Z tym niestety jest trochę trudniej, ponieważ obecny system opieki okołoporodowej jest nakierowany tylko i wyłącznie na szukanie patologii, natomiast mało w nim miejsca na wspieranie ciała kobiety, jej wewnętrznej siły i zdolności.

To jak powinna wyglądać opieka nad kobietą w ciąży?

Oczywiście roztropny monitoring w trakcie ciąży i porodu jest konieczny. Jednak to jest zdecydowanie za mało, w zasadzie to tylko część pracy, aby poród przebiegał maksymalnie bezpiecznie. Co więcej, nadmierne skupianie się na szukaniu patologii bez odpowiedniego wsparcia fizjologii może prowadzić do niepotrzebnych interwencji, które szkodzą lub których można było uniknąć. To trochę przypomina sytuację oddania samochodu do mechanika na przegląd przed długą podróżą. Żaden przegląd i szukanie usterek się nie przyda, jeśli zapomnimy uzupełnić płyny takie jak olej, płyn hamulcowy, czy wreszcie paliwo. Silnik takiego samochodu szybko się zatrze i nigdzie nie pojedziemy. Oczywiście to spore uproszczenie, ale chodzi mi o to, że głównym paliwem napędzającym akcję skurczową porodu jest szanowanie procesów, które sterują porodem, przede wszystkim chodzi tu o hormony porodowe i podmiotowe traktowanie kobiet i ich potrzeb. Tylko wtedy ciało kobiety osiąga pełny potencjał i jeśli dochodzi do komplikacji, to mamy pewność, że faktycznie interwencja jest konieczna. 

Jakie znaczenie ma miejsce porodu?

Tu kryterium nadrzędnym powinno być pytanie: Gdzie czuję się bezpiecznie? Część kobiet czuje się bezpiecznie w szpitalu, a część jednak w domu. Poród ma największe szanse na powodzenie tam, gdzie kobieta czuje się najlepiej, w otoczeniu osób, którym naprawdę ufa. Dla niektórych kobiet jest to poród z zaufaną położną w zaciszu domowym. Warto zaznaczyć, że nadal pokutuje założenie, że w szpitalu jest najbezpieczniej, niemniej jednak nawet WHO mówi, że sam fakt bycia w placówce z dostępem do technologii nie jest gwarantem, że jakość opieki będzie wysoka.

Naprawdę?

Oczywiście. Mamy problem z odpowiednią ilością kadry, dokumentacja w tej chwili jest ważniejsza od pacjenta, procesy sądowe i pozwy, brak czasu dla pacjenta, pośpiech, brak odpowiednich narzędzi do prowadzenia rozmowy z pacjentem, by pomóc mu podjąć odpowiednią dla niego samego decyzję. Ta mieszanka doprowadziła do paradoksu: mamy świetny sprzęt, możemy wszystko monitorować i zbadać, ale z oczu zszedł pacjent i jego potrzeby, bywa, że medyk bardziej wierzy maszynie, niż temu co mówi pacjent. Dlatego jakość opieki medycznej mimo technologicznego rozwoju paradoksalnie poszła w dół. Technologia ma pomagać trafiać w potrzeby pacjenta, a nie z nimi kolidować.

Dlatego każda mama powinna odpowiedzieć sobie na pytanie: gdzie jest większe prawdopodobieństwo, że moje procesy porodowe, ciało oraz potrzeby będą uszanowane? W lokalnym szpitalu? Z umówioną położną? A może w domu? Jaki jest mój realny wybór i dostępne opcje? A może warto dojechać do bardziej oddalonego szpitala, gdzie jest większa szansa, że uzyskam odpowiednie wsparcie, o jakim marzę? Mamy wiele badań naukowych wykazujących, że porody w domu z doświadczoną położną są równie bezpieczne co szpitalne, a niektóre wręcz wykazują, że pod niektórymi względami dom jest bezpieczniejszy. Dlatego tak ważne jest szczegółowe zorientowanie się, jaki mamy rzeczywisty wybór w naszej okolicy geograficznej i poznanie opcji.

Czyli najważniejsze jest, by dobrze się tam czuć.

Tak. Podsumowując: aby poród był pozytywnym doświadczeniem, bardzo ważne jest zrozumienie, jakimi procesami się on rządzi, gdzie oraz z kim rodzimy. Przede wszystkim ciężarna musi się czuć bezpiecznie i ufać sobie oraz rękom, które nad nią czuwają. Nie każdy personel jest w stanie to zaufanie zdobyć, bo są to tylko ludzie i to normalne, że z jednymi osobami nam bardziej po drodze, a z innymi mniej. I poród właśnie jest takim wydarzeniem w życiu kobiety, dotyka tak wielu wymiarów (fizyczny, psychiczny, emocjonalny, seksualny, rodzicielski…), że będzie on wpływał na te sfery do końca naszego życia. Niech zatem wpływa pozytywnie.

Czyli poród w domu to nie fanaberia.

Wybór miejsca porodu jest podstawowym prawem człowieka. Oczywiście są pewne czynniki zwiększające ryzyko porodu w domu, np. cukrzyca czy nadciśnienie, ale powinna być to suwerenna decyzja rodzącej – gdzie i z kim chce rodzić dziecko. Rolą personelu jest zapewnienie bezpieczeństwa matce i dziecku niezależnie od wyboru miejsca porodu oraz uwrażliwianie matki na zidentyfikowane czynniki ryzyka, aby mogła podjąć świadomą i poinformowaną decyzję. Poród w domu dla zdrowej kobiety, oczekującej zdrowego dziecka z doświadczoną położną jest bezpiecznym wyborem, który potwierdzają różne publikacje naukowe. 

A na przykład poród do wody?

Jeśli chodzi o poród do wody, także nie ma większych przeciwwskazań. Woda świetnie łagodzi ból i odpręża. Niektóre kobiety rodzą do wody i łapią swoje dzieci same, a personel nawet nie dotyka dziecka, ani krocza, jeśli nie ma takiej potrzeby. Są to piękne, świadome a zarazem spokojne i pełne mocy porody. 

Ostatnio podejmuje się starania, by zmniejszyć w Polsce liczbę cięć cesarskich. Czy to dobrze?

Odsetek cięć cesarskich jest w Polsce galopujący i zdecydowanie jednym z najwyższych w skali całego świata. Cięcie cesarskie jest obarczone większym ryzykiem powikłań niż dobrze prowadzony poród siłami natury. Ale skupianie się na samym obniżeniu wskaźników bez dokładnego zbadania przyczyny tak wysokiego odsetka jest fiaskiem i nie prowadzi do niczego dobrego.

Dlaczego mamy ich tak dużo?

Zacznijmy od tego, że nie ma rejestrów, z jakich przyczyn wykonuje się cięcia cesarskie w Polsce i jakie wskazania są najczęstsze. W wielu krajach rozwiniętych funkcjonuje prosta klasyfikacja Robsona do monitorowania ilości i etiologi (przyczyn) cięć cesarskich, ale w Polsce nadal jej nie wprowadzono na poziomie szpitalnym i krajowym, aby zebrać oficjalne dane i sprawdzić, co się dzieje. Jak zatem można zabierać się za problem i wymyślać rozwiązania lub – co gorsza – obwiniać kobiety, że są takie okropne, roszczeniowe, leniwe i nie chcą rodzić? Jest to bardzo nieprofesjonalne i przeczy zasadom uprawiania medycyny jako nauki. Jako medycy powinniśmy być pierwszymi, którzy domagają się rejestrów, patrzą na swoje ręce i oceniają skuteczność swoich decyzji medycznych. Jak inaczej mielibyśmy przekonać społeczeństwo, że warto nam zaufać i z nami rodzić? Nie mamy nawet danych, aby prowadzić merytoryczne rozmowy z kobietami i rozwiewać ich obawy. Dotyczy to też każdej innej interwencji medycznej wokół porodu. Nie mamy żadnych danych na poziomie krajowym, które by zbierały informacje na temat jakości opieki okołoporodowej oraz ilości interwencji, które można by wykorzystać do wdrożenia narodowych strategii oraz w rozmowach z kobietami. Dopóki to się nie zmieni, każda strategia będzie strzelaniem na ślepo.

Wiele kobiet boi się rodzić siłami natury ze względu na nacięcie krocza.

Niestety, jest to błędne przekonanie, a najnowsze publikacje naukowe jasno pokazują, że zamiast nacinać i uszkadzać powinniśmy skupić się na chronieniu krocza, bo jest spora szansa, że uszkodzenia albo nie będzie, albo będzie ono płytkie i szybko się zagoi. Nacięcie krocza nie chroni przed pęknięciem, a według niektórych autorów wręcz sprzyja dalszym pęknięciom i głębokim obrażeniom odbytu.

A więc można inaczej.

Najlepszą ochroną krocza jest przede wszystkim rodzenie z osobą, która potrafi chronić krocze, nie nacina rutynowo i jednocześnie ma niski wskaźnik głębokich pęknięć. Dodatkowo ochronie krocza sprzyja masaż krocza pod koniec ciąży, pozycja wertykalna w czasie porodu, ciepłe okłady i delikatne popieranie na wydechu, a nie forsowne parcie na komendę. Coraz więcej autorów przyznaje, że nie ma żadnej korzyści dla matek z epizjotomii (nacięcia), w związku  z czym jedynym wskazaniem do tej procedury są spadki tętna płodu, które nie wyrównują się po skurczu i wymagają szybkiego wydobycia dziecka oraz poród zabiegowy z użyciem vacuum lub kleszczy. Obie sytuacje są stosunkowo rzadkie, jeśli poród jest naprawdę dobrze prowadzony z zachowaniem zasad fizjologii.

Z pani wypowiedzi wynika, że to kobieta ma prawo decydować o tym, jak przebiega jej poród. Wydaje mi się, że rzadko tak o tym myślimy.

Niestety większość kobiet dorasta w strachu i lęku o bezpieczeństwo swojego dziecka. Media karmią społeczeństwo trudnymi historiami porodowymi. Kobiety też chętniej dzielą się z koleżankami ciężkimi historiami, a mamy, które mają pozytywne przeżycia porodowe, są często traktowane jako dziwne i niezrozumiałe. Dla większości osób poród to ból, coś, co trzeba przejść i najlepiej szybko zapomnieć. To wszystko sprawia, że kobiety nie wierzą w swoje możliwości, myślą o najgorszym i w ogóle wydaje im się, że poród jest nieprzewidywalny, więc lepiej na nic się nie nastawiać. W dodatku część personelu komunikuje się z ciężarnymi w taki sposób, jakoby ich ciało zawiodło albo deprecjonuje ich potrzeby, co sprawia, że kobiety te wpadają w poczucie winy. Długo też dominował model, w którym to na medyku spoczywała pełna odpowiedzialność za wynik porodu, zatem wkradły się na salę porodową różne procedury, które ułatwiały medykom sprawowanie kontroli nad rodzącą i jej ciałem, a które prowadziły tym samym do bierności rodzącej i jej subordynacji względem personelu. W takiej narracji społecznej i w takim układzie ról trudno niektórym kobietom wyobrazić sobie, że poród może być pięknym przeżyciem, a co dopiero wziąć za niego odpowiedzialność i w nim przewodzić. Na szczęście to wszystko się zmienia i da się znaleźć położne, które pracują inaczej.

Co mogą w takim razie zrobić same kobiety, by sobie pomóc?

Ogromnie ważne jest, aby kobieta w trakcie ciąży pielęgnowała nastawienie, że jej ciało umie i potrafi wydać dziecko na świat niezależnie od tego, jak poród finalnie się potoczy. Bardzo pomaga w tym dogłębna edukacja o fizjologii porodu, która opowiada o tym, jak cudownie kobiece ciała funkcjonują i czego potrzebują, aby sprawnie urodzić malucha. Do tego bardzo ważne jest otaczanie się pozytywnymi historiami i przebywanie w gronie personelu, który dodaje sił i wzmacnia. Niestety część kobiet opowiada, że po każdej wizycie u lekarza czują się jak tykająca bomba, która nie wiadomo, czy wybuchnie oraz z jakim skutkiem, a masa badań jakim są poddawane wzmacnia w nich niepokój, zamiast upewniać się, że wszystko jest w porządku.

A z drugiej strony? Czego możemy oczekiwać od osoby prowadzącej ciążę?

Ogromne znaczenie ma, kogo wybieramy na osobę prowadzącą ciążę, bo jej nastawienie bardzo wpływa na nasze nastawienie do porodu czy tego chcemy, czy nie. Ja oprócz pozytywnej narracji i wiedzy o fizjologii porodu staram się też pokazywać prawdziwe realia i problemy dzisiejszego systemu opieki okołoporodowej, bo uważam, że ma on tyle problemów, że nie da się ich dłużej utrzymywać w tajemnicy, zresztą byłoby to nie fair pokazywać tylko jedną perspektywę. Aby skutecznie nawigować i dobić do brzegu, jakim jest piękny poród, trzeba znać nie tylko kierunek i cel, ale i umieć rozpoznać ewentualne mielizny, by skutecznie je ominąć.

No Comments Yet

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.