Hendrik Groen, jeden z najbardziej popularnych w ostatniej dekadzie holenderskich pisarzy, chroni swoją prywatność i rzadko udziela wywiadów zagranicznym mediom. Nam opowiedział o tym, czym jest dla niego przyjaźń, jaką ma receptę na szczęśliwe życie i co robić, gdy posiada się tendencję do narzekania.

Groen - małe eksperymenty  

Rozmawia: Sylwia Skorstad

Hendrik Groen to pseudonim holenderskiego pisarza, autora bestsellerów „Małe eksperymenty ze szczęściem. Sekretny dziennik Hendrika Groena, lat 83 i 1/4” oraz „Dopóki życie trwa. Nowy sekretny dziennik Hendrika Groena, lat 85” z humorem opowiadających o przyjaźni pensjonariuszy domu spokojnej starości. Polscy czytelnicy znają też dwie inne jego powieści: „Żyj i pozwól żyć” oraz wydaną niedawno przez Wydawnictwo Albatros „Małą niespodziankę. Dwóch starszych panów i niemowlę, czyli jak Hendrik i Evert wpadają w kłopoty”. Znakiem szczególnym prozy Groena jest ironiczny humor i ciepłe, pełne zrozumienia podejście do otaczającej rzeczywistości.

Gdybyście poszperali w Internecie, moglibyście poznać prawdziwą tożsamość „Hendrika”. Kiedy odniósł oszałamiający literacki sukces, dziennikarzom udało się go wyśledzić. Nie takie było jednak życzenie autora, zatem w tej rozmowie występuje pod swoim literackim pseudonimem.

Sylwia Skorstad: Czy mógłbyś spróbować zdefiniować przyjaźń? Zastanawiam się, czy twoja definicja będzie bliska następującej: „Jeśli przez własną głupotę wmieszasz się w porwanie dziecka, to najpierw powiem ci, że jesteś idiotą, a potem pomogę ci się z tego wyplątać”.

Hendrik Groen: Podoba mi się twoja definicja. Moja jest następująca: „Przyjaźń? Możesz ją poczuć, możesz ją zobaczyć, ale nie możesz określić, czym jest.”

S.S.: Bohaterowie twoich powieści często znajdują ciepłe, ważne dla nich relacje, poza kręgiem rodzinnym. Partner szachowy, pielęgniarka, sąsiad w domu opieki społecznej, pies czy kot mogą sprawić, że dzień stanie się lepszy, tak jak i życie stanie się lepsze. Czy sądzisz, że biorąc pod uwagę zmiany demograficzne, tego typu relacje pozarodzinne to nasza przyszłość? Ja mam często ochotę poradzić ludziom, by w odpowiednim momencie znaleźli sobie przyjaciół oraz hobby.

Groen: Przyjaciół można sobie znaleźć, do rodziny trzeba mieć szczęście. Mam pięcioro rodzeństwa i mogę się uważać za szczęściarza, bo troje z nich mogę śmiało nazwać przyjaciółmi, a dwoje za dobrych kumpli. Z drugiej strony mam około osiemdziesięcioro kuzynostwa i tylko jedną osobę z tego grona mogę określić mianem przyjaciela. Zatem zgadzam się z tobą, nie należy stawiać zbyt dużo pieniędzy na relacje rodzinne. Kilku dobrych przyjaciół i kilkunastu dobrych znajomych to bezpieczny wybór. Jeśli do tego ma się hobby, to trudno o lepszy przepis na szczęśliwe życie.

S.S.: Jaka jest twoja recepta na szczęście?

Groen: Jak powiedział nasz słynny filozof ludowy Johan Cruyff: „Jeśli chcesz być szczęśliwy, to rób te rzeczy, które czynią cię szczęśliwym”. Muszę jednak przyznać, że lepszy był z niego piłkarz niż filozof.

S.S.: Zgaduje, że zdarza ci się milknąć, gdy znajdujesz się w otoczeniu osób nieposiadających wyczucia sarkazmu. Zastanawiam się, czy często zdarza ci się słyszeć: „Eee, co?”

Groen: Tak naprawdę to nie słyszę wielu skarg na mój sarkazm. Moja skłonność do ironii jest dobrze znana w kręgu przyjaciół i znajomych (choć nie zawsze doceniana). Jeśli ludziom, których nie znam lub nie lubię, nie podoba się mój sarkazm, to nie dbam o to. Wow, zobacz, ilu zaprzeczeń użyłem w jednym zdaniu!

S.S.: Jedną z cech, którą najbardziej lubię w Hendriku, jest jego społeczne zaangażowanie. Kiedy dane zjawisko mu się nie podoba, próbuje coś z nim zrobić, na przykład pisząc list do lokalnej gazety. Nie sądzisz, że wszystkim takie podejście by dobrze zrobiło? Mniej narzekania, więcej działania?

Groen: Jak na razie zgadzam się ze wszystkim, co mówisz i mam taki pomysł, żebyś odpowiadała za mnie. Będzie prosto, szybko i efektywnie. Dajmy wszystkim prawo do codziennego ponarzekania, tak przez dziesięć minut. Jeśli ktoś chce ponarzekać dłużej, to potem musi przez co najmniej tyle samo minut popracować nad znalezieniem rozwiązania. Jedna z praktycznych podpowiedzi to: „Postępuj tak, jak chcesz, by inni postępowali.”

S.S.: Kiedyś podczas marszu Vierdaagse zapytałam mojego holenderskiego przyjaciela, co najbardziej lubi w swoim kraju. Najpierw stwierdził, że jego piękno. Kiedy poprosiłam o więcej, to zrozumiałam, że ceni Holandię za to samo, co sama znajduję między innymi w twoich książkach. Jaka jest twoja pierwsza i druga odpowiedź na to pytanie?

Groen: Po pierwsze, pory roku: wiosnę, lato, jesień i zimę, każda ma swój urok. Holenderski klimat bardzo rzadko bywa surowy, najczęściej jest przyjazny. Po drugie, ludzi. W Holandii ludzie mogą się cieszyć relatywną wolnością i równością. Zastawiam się, czy powinienem dodać do tej listy tolerancję, ale tej ostatniej nie jestem już taki pewny. Czujemy się zadowoleni w Holandii, obecnie ten kraj zajmuje szóste miejsce na liście najbardziej szczęśliwych państw świata. Szczęśliwi ludzie tworzą szczęśliwy kraj i vice versa.

S.S.: Na koniec powiedz, proszę, czy spodziewałeś się, że twoje książki staną się aż tak popularne? Wiem, że chronisz swoją prywatność, ale tak duży sukces musiał się jakoś odbić na twoim życiu. Mam nadzieję, że był to głównie wpływ pozytywny i nie żałujesz decyzji o publikacji.

Groen: Nie, nigdy nie spodziewałem się, że moje powieści staną się aż tak popularne. Bardzo się cieszę, że tak się stało, ale moje życie nie zmieniło się diametralnie. Mam tych samych przyjaciół, mieszkam w tym samym domu, kocham tych samych ludzi, mam te same ulubione zajęcia, robię te same rzeczy, co dawniej, żeby czuć się szczęśliwym. Jednocześnie mam więcej pieniędzy i czasu niż kiedyś, co sprawia, że życie stało się jeszcze łatwiejsze. Mam czas i pieniądze i mogę je dzielić z innymi.

Na koniec przesyłam serdeczne pozdrowienia dla moich czytelników w Polsce.

 

 

 

 

No Comments Yet

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.