Inside Seaside to nowy festiwal na mapie Polski w formie innej niż znane imprezy. Klimat letniej sielanki jesienią w dodatku pod dachem? To możliwe! W ubiegły weekend w gdańskim AmberExpo przez dwa dni serca miłośników dobrych koncertów biły jednym rytmem. Moje biło do muzyki Darii ze Śląska.

Tekst: Julia Staręga

fot: materiały promocyjne Inside Seaside

Tegoroczny festiwal Inside Seaside mógł zaskoczyć nawet najbardziej zaprawionych festiwalowiczów. Na trzech scenach rozlokowanych na dwóch piętrach koncerty zagrało łącznie 25 znakomitych artystów i artystek. Drugi dzień festiwalowych uniesień na głównej Gdańsk Stage otworzyła Daria ze Śląska, która przyjechała na Inside Seaside w ramach trasy promującej jej najnowszy album „Na południu bez zmian”

To artystka, która, choć nie chciała, mimowolnie weszła w mainstream. W 2023 roku wydała debiutancki album „Tu była” nagrodzony Fryderykami w kategoriach Fonograficzny Debiut Roku i Album Roku Indie Pop. Niespełna rok po jej premierze powróciła z płytą „Na południu bez zmian”.

Największe przeboje z dyskografii Darii, jak „Co tam jak się masz”, „Pamięć do złych słów” czy singiel „To nie zabawa” wybrzmiały kilkanaście minut po godzinie 18:00. Nie zabrakło także utworów z debiutanckiej płyty, na które wszyscy słuchacze czekali z nieskrywaną radością.

Wybiła 18:00, muzyczny spektakl czas zacząć

Daria ze Śląska wraz z zespołem weszła na scenę przyozdobioną panelami imitującymi garażowe blachy. Oczywiście, by było bardziej charakternie i hip-hopowo, wymalowanymi w kolorowe graffiti z tekstami piosenek.

„Nie będziemy za dużo mówić. Będziemy grać. Bawcie się dobrze, dobrego wieczoru” – powiedziała Daria ze sceny tuż po wykonaniu „Szukaj mnie”. I w istocie tak było – mówionych przerywników niewiele, muzyki zaś co niemiara.

Utwór „Szukaj mnie” na żywo wybrzmiał kapitalnie i nie odstawał w niczym od wersji studyjnej. Co tu dużo mówić, z Darią na scenie występują świetni muzycy: Michał „Dimon” Jastrzębski odpowiada ze perkusyjne stery, Żenia Shadziul gra na gitarze i basie, a Tomasz Kasiukiewicz to człowiek wszechstronny, który chwyci za klawisze, a jeśli trzeba, za gitarę również.

Na początku września „Szukaj mnie” w wersji live znalazło się na platformach streamingowych. Dzięki temu wszyscy, którzy chcieliby zatrzymać koncertowe wspomnienia w pamięci i wracać do nich w domowym zaciszu, mają taką możliwość.

fot: Julia Staręga

Daria ze Śląska w wydaniu, jakiego nikt się nie spodziewał

Jeśli ktoś myśli, że Daria gra piosenki raczej nostalgiczne i spokojne, koniecznie musi usłyszeć jej twórczość w wydaniu koncertowym. Raz, że brzmi na żywo dokładnie tak samo dobrze, jak w wersji studyjnej, dwa, że potrafi zaskoczyć setlistą i aranżami bardziej rockowymi, niż to mogłoby się wydawać.

Po „Szukaj mnie” przyszedł moment na refleksyjne „Co tam jak się masz”. Do tego momentu atmosfera była raczej spokojna. Emocje zaczęły przybierać na sile od pierwszych dźwięków „Falstart albo faul”. Później było coraz lepiej i intensywniej „Taras” zwieńczyło długie perkusyjne solo Dimona, które płynnie wprowadziło słuchaczy w „Tróję z chemii”. Kapitalna, intensywnie rockowa wersja, która miała wszystko – solidną, zadziorną gitarową partię i równie mocną partię perkusyjną. Następnie „Huragan”, a po nim potężne „Skacz ze mną na bombę” w nowej, pełnej gęstych, gitarowych przesterów aranżacji. Dalej przyszła pora na „Houston” z popisową partią Darii na elektronicznym sample padzie, nostalgiczną „Pamięć do złych słów” i porywającego „Kill Billa”. Na koniec galopująca wersja „Gambino”, w której chłopaki z zespołu ewidentnie puścili hamulce i dali się porwać w wir muzycznego szaleństwa, a Daria biegała po scenie w podskokach i skandowała falsetem tytułowe „Gambino”. Bo koncert najlepiej zakończyć taneczną, rozgrzewającą tłum do granic możliwości, nutą.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

No Comments Yet

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.