Czy w dzisiejszym przebodźcowanym i szybkim świecie możliwe jest, aby żyć pełnią energii, skutecznie zarządzać stresem i działać na najwyższych obrotach? Klaudia Saferna, pasjonatka biohackingu, przedsiębiorczyni i współwłaścicielka marki BLITZbee, udowadnia, że tak. W rozmowie z nami opowiada, czym jest biohacking i jak zacząć go stosować. 

na czym polega biohacking?

Republika Kobiet: Czym jest biohacking?

Klaudia Saferna: Dla mnie to po prostu styl życia. Biohacking jest sztuką świadomego zarządzania swoim ciałem i umysłem w taki sposób, by wydobyć z siebie maksimum potencjału. Łączy naukę, nowoczesne technologie i naturalne metody, które pomagają nam funkcjonować lepiej, mieć więcej energii, skuteczniej radzić sobie ze stresem i spełniać marzenia. To trochę jak bycie własnym naukowcem: testujemy, co działa najlepiej na nasz organizm i styl życia. W świecie pełnym wyzwań – biohacking daje konkretne narzędzia, by odzyskać kontrolę i działać w zgodzie ze sobą.

Na czym polega?

K.S.: Na świadomym eksperymentowaniu i słowo „świadomym” jest tu kluczowe. Wszystko zaczyna się od obserwacji: analizujemy, jak reaguje nasz organizm na określone zmiany i na tej podstawie dostosowujemy strategię działania. Można to robić na wiele sposobów, a najlepiej jest je ze sobą połączyć. Mam na myśli m.in.: optymalizację snu, dbanie o zdrowe odżywianie i właściwą suplementację, aktywność fizyczną oraz odpowiednie radzenie sobie ze stresem i emocjami. Każdy może wybrać, od czego zacznie – ważna jest otwartość i gotowość do zmian.

Co biohacking daje kobietom?

K.S.: Bardzo wiele. To potężne narzędzie umożliwiające kobietom (i nie tylko) odzyskanie kontroli nad swoim ciałem, energią i zdrowiem, dopasowując styl życia do ich unikalnej biologii. Wiele kobiet zmaga się z chronicznym zmęczeniem, problemami hormonalnymi czy wahaniami nastroju, a dzięki świadomemu podejściu możemy zoptymalizować codzienne funkcjonowanie – od diety, przez sen, po lepsze zarządzanie stresem, co przekłada się na lepszą jakość życia. Biohacking to nie tylko poprawa zdrowia tu i teraz, ale także strategia na długie, aktywne życie. Detoksykacja organizmu, jakościowy sen czy stosowanie terapii regeneracyjnych pozwala dłużej cieszyć się zdrowiem, witalnością i urodą. Nie chodzi o to, aby robić wszystko naraz, ale by krok po kroku testować rozwiązania, które najlepiej pasują do indywidualnych potrzeb. W końcu każda kobieta jest inna i wyjątkowa, a biohacking pozwala to uwzględnić.

Jak zaczęła się twoja przygoda z biohackingiem?

K.S.: W jednym z trudniejszych momentów mojego życia. Zdrada mocno zachwiała moim poczuciem własnej wartości, a ja usilnie szukałam czegoś, co pozwoli mi odzyskać kontrolę – nad sobą, swoim ciałem. Jak wiele kobiet, początkowo skupiłam się na wyglądzie i poszukiwaniu „idealnej sylwetki”. Przeszłam przez niezliczone diety i plany żywieniowe, ale zamiast efektów, doświadczałam zmęczenia i coraz większego chaosu w swoim organizmie. Przełomem było natrafienie na prace Dave’a Aspreya, pioniera biohackingu. Nagle wszystko zaczęło układać się w spójną całość. Biohacking przestał być narzędziem tylko do „poprawy wyglądu” – stał się dla mnie drogą do zdrowia, wewnętrznej równowagi i efektywności. To właśnie dzięki niemu zaczęłam mocno działać w biznesie i współtworzyć markę BLITZbee – linię naturalnych, zdrowych napojów na bazie miodu i kofeiny, bez sztucznych dodatków, które idealnie wpisują się w ideę biohackingu. To, co kiedyś było moim osobistym poszukiwaniem równowagi, dziś jest misją, którą chcę dzielić się z innymi.

Czy biohacking wymaga dużych inwestycji finansowych, czy można zacząć bez dużych kosztów?

K.S.: Wiele osób myśli, że to kosztowna zabawa dla milionerów, którzy mogą sobie pozwolić na futurystyczne gadżety, kriokomory i zaawansowane testy genetyczne. Prawda jest taka, że podstawy biohackingu są dostępne dla każdego i często nie kosztują nawet złotówki. Oczywiście, jeśli ktoś chce zacząć od razu od zaawansowanych metod, można zainwestować w suplementy klasy premium, specjalistyczne urządzenia czy prywatne badania diagnostyczne, ale to nie jest konieczne, żeby zobaczyć pierwsze efekty. Najważniejsze filary biohackingu – sen, dieta, ruch i zarządzanie stresem – można poprawić bez dużych wydatków.

Jakie są najprostsze sposoby na wprowadzenie biohackingu do codziennego życia?

K.S.: Zacznijmy od snu – to fundament, na którym opiera się regeneracja organizmu. Proste zmiany, takie jak unikanie ekranów przed snem, mogą pomóc w naturalnym wydzielaniu melatoniny, hormonu odpowiedzialnego za zasypianie. Ważne jest również ustalenie stałej godziny snu, co pomaga wyregulować rytm dobowy. Odpowiednia temperatura w sypialni (około 18-20°C) i stworzenie ciemności sprzyjają lepszemu odpoczynkowi, co wpłynie na jakość snu.

Dieta to kolejny element, w którym biohacking może zdziałać cuda. Zamiast sięgać po diety cud, trzeba postawić na świadome wybory żywieniowe. Jadłospis oparty na pełnowartościowych, naturalnych produktach, z ograniczeniem cukrów prostych i przetworzonej żywności sprawi, że nasz organizm będzie funkcjonować lepiej. Nie zapomnijmy o nawodnieniu. Dzień dobrze zacząć od szklanki wody z cytryną, co wspomaga trawienie i oczyszczanie organizmu. W ciągu dnia należy pić napoje wspierające zdrowie, takie jak zielona herbata czy matcha, które dodają energii. Dołóżmy do tego aktywność fizyczną. Dobrze byłoby wprowadzić w plan dnia codzienny ruch, który poprawia nie tylko kondycję, ale i nastrój.

Kluczowe w biohackingu jest również zarządzanie stresem. Warto nauczyć się prostych technik oddechowych, które pomagają uspokoić umysł i redukować napięcie. Medytacja czy mindfulness to narzędzia, zwiększające odporność na stres i poprawiające koncentrację. Codzienne poświęcenie kilku minut na takie praktyki przyniesie korzyści.

Jakie nawyki warto wprowadzić, aby poprawić swoją energię i koncentrację?

K.S.: W tym przypadku dieta i regeneracja to podstawa. Dodałabym do tego ruch. To, co jemy, ma ogromny wpływ na naszą energię. Warto postawić na pełnowartościowe produkty bogate w białko, zdrowe tłuszcze i węglowodany o niskim indeksie glikemicznym, które zapewniają stabilny poziom cukru we krwi przez dłuższy czas. Unikajmy wysoko przetworzonych produktów i cukrów prostych, które powodują nagłe skoki i spadki energii. Ważne jest także picie wody – odwodnienie może prowadzić do spadku koncentracji i zmęczenia, dlatego dobrze jest regularnie nawadniać organizm. Zadbajmy o sen – regularny, nieprzerywany. Wprowadźmy do swojej rutyny regularną aktywność fizyczną. Codzienny ruch, nawet w postaci krótkich spacerów, wspomaga krążenie krwi, dostarcza tlen do mózgu i poprawia nastrój. Ruch nie tylko podnosi poziom energii, ale też wpływa na poprawę koncentracji i redukcję stresu, co pozwala lepiej skupić się na zadaniach. Dobrze jest również zadbać o przerwy w pracy – krótkie przerwy pozwalają utrzymać wysoki poziom koncentracji i zmniejszają uczucie zmęczenia. Nie mniej ważne jest zarządzanie stresem – chroniczny stres wyczerpuje nasze zasoby energetyczne i znacząco obniża zdolność do koncentracji. Warto wprowadzić codziennie kilka minut medytacji, ćwiczeń oddechowych lub mindfulness, które pomagają uspokoić umysł i przywrócić równowagę emocjonalną.

I na koniec: czy to w ogóle działa? Co powiedziałabyś sceptykom?

K.S.: Działa – jestem na to żywym dowodem, ale tak jak w każdej zmianie, kluczem jest konsekwencja i świadomość. Efekty nie zawsze są natychmiastowe, ale przychodzą szybciej niż się wydaje – lepszy sen, większa energia, spokojniejszy umysł, poprawa jakości życia. Sceptykom polecam zacząć od prostych rzeczy – poprawić sen, zmienić jeden nawyk żywieniowy. Biohacking to nie system cudów, tylko świadome zarządzanie sobą i to jest jego największa siła. A jeśli ktoś chce przekonać się o tym na własnej skórze, to zapraszam na moje social media, gdzie znajdziecie informacje o konkursie, w którym można wygrać wyjazd na Hawaje. Na miejscu m.in. warsztaty z moim udziałem.

 

 

No Comments Yet

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.