Jeśli w najbliższym czasie wybieracie się do Krakowa, zajrzyjcie do nowej siedziby Bunkra Sztuki, w piwnicach Pałacu Potockich, przy Rynku Głównym. Od 2 lutego można tam obejrzeć wystawę „Tak to wygląda” Bartka Materki. Punktem wyjścia dla obrazów były fotografie znalezione w Internecie: zdjęcia z dronów, dokumentacje widowisk sportowych, kulturalnych, a także protestów społecznych. Malarski obraz naszych czasów?
Opracowanie: Antonina Majewska
„W 2010 roku namalowałem kilka obrazów na podstawie przypadkowych zdjęć tłumu ludzi. Wówczas jako dopełnienie wystawy wydawały mi się wystarczające, zamknięte. Jednak z roku na rok powracała myśl o kontynuacji i rozwinięciu tematu, aż zdecydowałem się na to ubiegłej wiosny. Moja decyzja zbiegła się z aktualnymi wydarzeniami – z natężeniem protestów społecznych równolegle z rozszerzającą się epidemią oraz separacją i zamknięciem we własnym domu” – opowiada Bartek Materka.
Z pozycji obserwatora
Artysta uprawia malarstwo, fotografię i grafikę. W 2004 roku ukończył studia na Wydziale Malarstwa Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Jego prace znajdują się w kolekcjach Muzeum Sztuki Współczesnej w Krakowie MOCAK, Galerii Sztuki Współczesnej Bunkier Sztuki i w kolekcjach prywatnych.
W 2010 namalował w ramach jednego cyklu sześć obrazów zatytułowanych „Masa”, przedstawiających anonimowy tłum. W ubiegłym roku powrócił do tematu, czerpiąc inspirację z fotografii i tworząc nasycone żywymi kolorami abstrakcje malarskie.
„Przyjąłem pozycję obserwatora i chociaż niewiele mogłem zobaczyć z własnego okna, to jak większość jestem internetowym podglądaczem. Gromadzę zdjęcia z relacji dotyczących kolejnych buntów, walki kobiet o swoje prawa, black lives matter przeciwko rasizmowi, ale też – wcześniej możliwych – koncertów, rozgrywek sportowych i wielu innych, często nieopisanych zgromadzeń. Dystans i odcięcie się od komentowania tych wydarzeń pozwoliły mi spojrzeć na zjawiska z innych stron” – opowiada artysta.
„Pierwotny kontekst zdjęć i udokumentowani na nich ludzie są nie do rozpoznania – stają się rozmytym elementem sprawnie przeprowadzonej gry z naszą percepcją. Ogląd obrazów z bliska ujawnia jedynie wijące się pojedyncze plamy kolorów. Dopiero większy dystans lub spojrzenie przez obiektyw telefonu pozwala snuć przypuszczenia o elementach, które nieśmiało sygnalizują kryjący się za nimi realistyczny porządek” – wyjaśnia Delifina Jałowik, kuratorka wystawy.
Nam namalowane przez artystę obrazy przywołują na myśl świat widziany pod mikroskopem i przypominają o sztuce dystansowania się. Może właśnie tak to wygląda z oddali…