Na pierwszy ogień idą kosmetyki Only Bio. Publikujemy recenzje kosmetyczne kremów, które testowała nasza redakcja. Ola używała kremu na noc, ja na dzień – i mogę tylko przytaknąć jej opinii. Zazwyczaj używam czystych olejów do twarzy, a każdy krem to pieczenie i zaczerwienienia. Tym razem było inaczej, delikatnie i kojąco.
Tekst: Aleksandra Grądzka
Miesiąc temu Asia poprosiła mnie o przetestowanie nowego kremu Only Bio na noc. Skusił mnie swoim składem i delikatnym zapachem. O tym, jak działa, opowiem poniżej.
Aplikacja i konsystencja: Bardzo dobrze się go aplikuje, jest lekki, niezbyt gęsty i łatwo się go rozprowadza. Ma też niezbyt tłustą konsystencję, co jest dla mnie dużym plusem. Cieszę się, że opakowanie posiada pompkę, dzięki której można sobie dawkować krem niewielkimi porcjami, a tym samym nie marnować go. Jednym minusem (niewielkim, ale jednak) jest zaschnięta grudka, która wypływa razem z kremem podczas kolejnego użycia.
Zapach: Jest bardzo delikatny a przy tym świeży i orzeźwiający. Szczerze mówiąc, nie potrafię powiedzieć, czym pachnie. Z pewnością nie są to mocne kwiatowe czy cytrusowe zapachy, raczej porównałabym go do… ogórka.
Działanie: Moja skóra pokochała ten produkt. Jest naprawdę lekki i szybko się wchłania. Nie lubię mieć tłustej i ciężkiej od kremu twarzy, nawet gdy stosuję krem na noc. A w tym wypadku jest wręcz przeciwnie. Zapach i konsystencja dają wrażenie świeżości. W dodatku od razu czuć, że skóra jest nawilżona.
Czas na podsumowanie z perspektywy miesiąca użytkowania. Moja poduszka jest czysta, krem zostaje na twarzy i jej nie brudzi. Borykam się z suchą skórą, a po miesiącu stosowania widzę poprawę. Cera jest lepiej odżywiona, gładsza i bardziej miękka. Przez jakiś czas przestałam używać też kremu pod oczy, a na tę okolicę nakładałam właśnie produkt Only Bio. I mam wrażenie, że zauważyłam również pozytywne zmiany wokół oczu. Skóra jest po prostu ładniejsza i rozjaśniona.