Spotkały się przy kawie. Rozmawiały o zdrowiu, modyfikowanej żywności, chorobach cywilizacyjnych, urodzie. Tak zrodził się pomysł na biznes: ekologiczne kosmetyki. Znalazły inwestora – Polską Fundację Przedsiębiorczości i skorzystały z programu Pomeranus Seed. Przygotowania trwały dwa lata. Ale oto są: Justyna i Daria, właścicielki marki Clochee. Dziewczyny, z których warto brać przykład!
Skąd wzięła się nazwa marki?
Daria: Dość długo zastanawiałyśmy się nad nazwą. Wiedziałyśmy już, jaka będzie nasza pierwsza seria kosmetyków i jakie opakowania nam się podobają. Zatem musiało to być coś eleganckiego, delikatnego a zarazem dźwięcznego. I nagle pojawiła się „cloche” – po francusku dzwon, dzwonek…
Dlaczego postawiłyście na eko produkty, wciąż trudne w odbiorze na polskim rynku?
Justyna: Ponieważ najcenniejsze jest zdrowie. Wystarczy uruchomić wyobraźnię i uświadomić sobie, jaką ilość kosmetyków zużywamy w ciągu całego swojego życia.
Pomyślmy teraz, że przez cały ten czas karmimy ciało pochodną ropy naftowej… Przerażające. Coraz częstsze choroby cywilizacyjne nie biorą się z nikąd. Staramy się dobrze i zdrowo odżywiać, ale żeby zachować zdrowie, trzeba działać kompleksowo.
Jakimi kryteriami kierowałyście się, tworząc premierową linię?
Daria: Uważam, że to jest absolutny must have kobiety. Czyli wśród naszych pierwszych kosmetyków są zarówno produkty do ciała, jak i twarzy. Na co dzień, na wielkie wyjście, na wieczór… Poza tym to jest coś, czego same używamy. Można powiedzieć, że pierwsza seria powstała pod nas. To są nasze zapachy, nasze kolory, nasze potrzeby.
Justyna: Wybrałyśmy bazowe kosmetyki, bez których nie możemy się obejść. Nacisk położyłyśmy na pielęgnację twarzy. Kolejne produkty wzbogacą pielęgnację ciała. Zadbamy również o włosy.
Jak powstawały receptury?
Justyna: Najpierw wymyślam, co chciałabym, aby znajdowało się w kosmetyku i jakie działanie ma mieć produkt. Kieruję się zasadą prostoty receptury. Uważam, że powinno się stosować mniej substancji aktywnych, ale za to w odpowiednio dużym stężeniu. Wtedy kosmetyk ma sens. Jego moc działania jest udowodniona. Starannie dobieramy też dostawców, których surowce posiadają Ecocert. Dobor zapachu to jest już wisienka na torcie, sama przyjemność. W naszej pierwszej linii zapachowej wyczuwalny jest cynamon, paczula, imbir, goździkowiec oraz minimalnie pomarańcza.
Jakie certyfikaty mają kosmetyki?
Justyna: Wybrałyśmy Ecocert ponieważ jest międzynarodowym niezależnym stowarzyszeniem kontrolujacym, działającym w zakresie ochrony środowiska.
Jest potwierdzeniem jakości, bez której nie możemy się obejść.
Co jest siłą waszego duetu?
Daria: My jesteśmy tą siłą. Nasze charaktery, obowiązkowość, determinacja i to, że nie jest to wymuszona praca, ale coś, co nas fascynuje. Chcemy się uczyć nowych rzeczy zwiaznych z tą branżą, chcemy się rozwijać i rozwiajać swoją firmę. Nie boimy się ciężkiej pracy.
Ważne jest też to, że potrafimy ze sobą rozmawiać. Oczywiscie zdażają się nam „gorsze dni”, ale one szybko mijają. Ufamy sobie i nakręcamy się wzajemnie. Dobrze, że jesteśmy dwie, bo bezwiednie motywujemy się wzajemnie.
Justyna: Jesteśmy małą dwuosobową firmą. Wyróżnia nas kompleksowe podejście do tematu. Nie tylko kosmetyki są w pełni ekologiczne, również opakowania, dobrałyśmy pod tym kątem. Innowacją jest dodanie do słoika dodatku, który powoduje jego szybką degradację. Nawet, jeśli ktoś wyrzyci puste opakowanie do śmieci
Założyłyście własną firmę. Takie działanie wymaga odwagi, determinacji i jest dość stresujące, ale daje też mnóstwo przyjemności. Opowiedzcie o tych ostatnich.
Daria: Najprzyjemniejszy jest efekt. To, że po ciężkiej pracy widać produkt, można go dotknąć, postawić na półce, wypróbować. Niesamowitą radość sprawia mi także uśmiech na twarzach klientów, najbliższych i znajomych. Gdyby ktoś dwa i pół roku temu powiedział mi, że będę miała firmę zajmujacą się produkcją kosmetyków, pomyślałabym, że to jest jakieś science fiction. Wystarczyło jedno popołudnie, jedna rozmowa oraz przekonujaca prezentacja, która spodobała się inwestorowi, aby się udało. Inspiracją dla mnie był wywiad, który przeczytałam z panią Ireną Eris i jej słowa, które mocno wbiły mi się w pamięć: „Przede wszystkim trzeba wiedzieć, czego się chce, mieć marzenia i być elastycznym, pracowitym, wykształconym, ale nade wszystko słuchać swojej intuicji.”
Justyna: Oczywiście, aby założyć firmę, nie wystarczy tylko mocno chcieć. To także godziny i noce poświęcone na naukę, poznawanie rynku, szkolenia, badania, liczenie, siedzenie w tabelkach. Jesteśmy tylko dwie. Nie mamy sztabu pracowników, asystentek.. To początek naszej drogi, ale wierzymy mocno, że się nam uda!
skusiłam się na krem ujędrniający-nawilżający do twarzy, szukałam jakiegoś kremu który będzie lekki, szybko się wchłaniał, dobrze nawilżał i nie zapychał a dostałam od clochee wszytko to plus dobrą bazę pod makijaż:)
a zapomniałam dopisać znalazłam dużo pozytywnych opini na temat ich peelingu, czy ktoś tutaj ma jakieś z nim doświadczenia? kusi mnie;D
po prawie miesiącu użytkowania mogę napisać parę słów więcej. Balsam jest wydajny wystarczy mi jeszcze na ok 1,5 miesiąca. Zostawia na skórze lekki filtr, określenie lekki w ogóle do niego bardzo pasuję. Trudno mi aż znaleźć lepiej pasujące słowo. Parę razy zdarzyło mi się nim posmarować buzie bo nie wzięłam na wyjazd swojego kremu i również ładnie nawilżał, nie podrażniał, nadawaj jędrności. Po skończeniu tego opakowania kupie następne. Gratuluję twórczynią
Nie dawno w prezencie dostałam lekki balsam nawilżający w prezencie i bardzo mi podpasywał. Ma lekka jak w nazwie konsystencje, dobrze się rozprowadza i wchłania zostawiając na skórze miłe wrażenie jędrności i nawilżenia
Moim ulubionym kosmetykiem Clochee jest olejek do demakijażu. Bez najmniejszych problemów usuwa makijaż wodoodporny, nie powoduje szczypania po dostaniu się do oczu, fajnie nawilża skórę twarzy. Po zastosowaniu go nie zawsze kremuję twarz na noc, bo w sumie nie ma takiej potrzeby. Na chwilę obecną lepszego produktu do demakijażu nie miałam.
Znajoma dała mi próbki kremu do twarzy od tych Pań:) jak ja ją za to lubie:) Mam kłopotliwą cerę skłonna do zaczerwień i podrażnień a po tym kremie wygląda świetnie po prostu zdrowo. Krem ma typowo ziołowy zapach mi się podoba wiadomo że nie użyto sztucznych aromatów. Mam 30 lat ale jak kupię całe opakowanie dam tez do testowania mojej mamie wydaje mi się że dla niej też będzie odpowiedni,
Jestem wierną fanką kosmetyków naturalnych. Mam jeden z kosmetyków CLOCHEE – peeling cukrowy. Od razu przypadł mi do gustu! Super wygładza i nawilża ciało, delikatnie pachnie cynamonem. Moim kolejnym zakupem będzie na pewno balsam do ciała. Z niecierpliwością czekam na rozwój marki. Pozdrawiam.