Co Amerykanie uważają za moralne, a co za niemoralne, jeśli chodzi o tak zwane „sprawy łóżkowe”? Ich odczucia na ten temat przychodzą rewolucję.
Tekst: Iza Kołodziej
W sprawach seksu mieszkańcy USA różnią się od przeciętnego mieszkańca UE. Preferują inne pozycje („misjonarska” w USA vs „na pieska” w UE) oraz sposoby zabezpieczenia (Europejki preferują pigułki, a Amerykanki prezerwatywy). W wielu kwestiach Amerykanie są bardziej pruderyjni niż Europejczycy, w innych natomiast szczycą się dużą otwartością. Są sceptyczni wobec seksu przedmałżeńskiego, ale generalnie przyznają się dość powszechnie do uprawiania masturbacji. Mają kontrowersyjne pomysły dotyczące edukacji seksualnej, panicznie obawiają się golizny w miejscach publicznych, a jednocześnie bez skrępowania mówią w programach telewizyjnych o seksie analnym.
Instytut Gallupa porównał dane zebrane w narodowym badaniu „Wartości i przekonania” z lat 2001 i 2015. Okazało się, iż w Ameryce w ciągu zaledwie półtorej dekady opinie dotyczące seksu zmieniły się tak bardzo, że można mówić o rewolucji.
Rewolucja obyczajowa
Największa zmiana obyczajowa zaszła w stosunku do trzech kwestii: stosunków homoseksualnych, posiadania nieślubnego dziecka oraz seksu przedmałżeńskiego.
Stosunki homoseksualne są obecnie akceptowalne moralnie dla 63% Amerykanów. Piętnaście lat wcześniej akceptowało je 4 na 10 pytanych. Tak duża ewolucja poglądów może być spowodowana reformami prawnymi, jakich dokonano w ostatnich latach, a także zmianą języka w polityce. Dziś w USA małżeństwa osób tej samej płci są legalne i jak widać, coraz szerzej akceptowane.
Posiadanie nieślubnego dziecka w 2001 roku było akceptowalne moralnie przez mniejszość amerykańskiej populacji (45%). W roku 2015 większość obywateli (61%) nie widzi w tym problemu.
Seks przedmałżeński wcześniej był akceptowany przez niewiele ponad połowę mieszkańców USA, dziś nie widzi w nim nic złego 68% badanych. Coraz więcej przedstawicieli młodego pokolenia, podobnie jak w Europie, odkłada ślub na trzecią dekadę życia lub w ogóle z niego rezygnuje, jednocześnie nie zamierzając rezygnować z seksu.
Poligamia, czyli statystyczna zagadka
Intrygujące zarówno dla statystyków, jak i seksuologów są wyniki badań dotyczących poligamii, czyli typu relacji, w której posiada się więcej niż jednego legalnego partnera (najczęściej chodzi o mężczyznę mającego dwie lub więcej żon). Choć we wszystkich stanach jest ona zakazana, odsetek osób, które uważają ją za moralnie neutralną wzrósł prawie dwukrotnie. Jeszcze w 2001 roku tylko 7% nie widziało w niej nic złego, obecnie jest to16% badanych.
Warto wspomnieć, że poligamia jest legalna w 25% krajów świata, miedzy innymi w Gabonie, Burkina Faso, Iranie i Malezji, ale generalnie coraz więcej państw wprowadza dotyczące jej restrykcje. W Europie akceptacja moralna dla niej jest znikoma.
Zdrada bez zmian
Na prawie tym samym poziomie pozostał natomiast stosunek Amerykanów do zdrady. W 2001 roku akceptowało ją 7% badanych, a obecnie 8%. Nie ma również znaczącej zmiany w podejściu do aborcji – odpowiednio 42% i 45% populacji uważało ją w kolejnych turach badania za moralnie akceptowalną.
Ewoluuje natomiast stosunek mieszkańców USA do rozwodów. Obecnie 7 na 10 pytanych nie ma z tym żadnego moralnego problemu, zaś kilkanaście lat temu było to 6 na 10 osób.
Co pokazują te różnice? Że pojęcia dobra i zła nie są ustalone arbitralnie raz na zawsze. To, co było niemoralne wczoraj, może być w porządku dzisiaj lub jutro. I odwrotnie, bo jest istnieje szereg kwestii, wobec których postawy moralne się radykalizują.