Wibrator, jedna z najbardziej popularnych na świecie seks-zabawek, ma fascynującą historię. Powstał jako przyrząd medyczyny do leczenia groźnej kobiecej choroby.
Niedawne odkrycie polskich archeologów, którzy na Podwalu Przedmiejskim w Gdańsku znaleźli sztucznego fallusa z XVIII wieku, zelektryzowało świat. Tymczasem ludzie używają erotycznych gadżetów od wieków. Dzięki badaniom historyków i archeologów wiemy, iż dildo było popularne między innymi w starożytnej Grecji oraz Mezopotamii. Współczesny, czyli napędzany dodatkową energią wibrator, był jednak wynalazkiem szczególnym, który powstał jako panaceum na kobiece dolegliwości.
Orgazm na histerię
Pod koniec XIX wieku wszelkie damskie dolegliwosci, których źródła lekarze nie potrafili odkryć, składano na karb „histerii”. Histerią określano cały zespół objawów występujących jedynie u kobiet. Tę tajemną przypadłość obarczano odpowiedzialnością między innymi za bezsenność, zaburzenia łaknienia, depresję, ból głowy oraz niskie libido. Jedną z definicji choroby było „stwarzananie kłopotów dla otoczenia”. Kobieta udająca się do lekarza, by poskarżyć się na dowolne symptomy, mogła w każdej sytujacji usłyszeć, iż cierpi właśnie na histerię, za przyczynę, której uznawano „wściekliznę macicy”.
Z jakiegoś powodu za lek na tę chorobę uznano bardzo szczególny rodzaj masażu wywołującego „histeryczny paroksyzm”. Innymi słowy lekarze oferowali pacjentkom masaż erotyczny zakończony orgazmem. Ponieważ nie było to zadanie łatwe, bowiem przeciętna kobieta nawet przy wprawnej, pełnej stymulacji sfer erogennych potrzebuje ponad 20 minut, by osiągnąć orgazm, potrzeba było stymulatora zdolnego skrócić czas masażu. Tak powstał współczesny wibrator. Wersję elektryczną opracowano w roku 1902.
Lepszy niż odkurzacz
Napędzany energią elektryczną wibrator stał się wkrótce niezwykle modny, chwalili go zarówno medycy, jak i ich pacjentki. Z gabinetów lekarskich przyrząd trafił do domów i w ciągu zaledwie kilku lat stał się jednym z najbardziej popularnych sprzętów elektrycznych w gospodarstwach domowych. Reklamowano go jako „osobisty przyrząd do masażu” i można go było kupić w sklepach z tak zwanym gospodarstwem domowym. W USA był w swoim czasie hitem sprzedaży, tuż za maszyną do szycia, wiatrakiem elektrycznym, czajnikiem i tosterem. Wyprzedził między innymi odkurzacz, żelazko elektryczne oraz odbiornik telewizyjny. Każdy chciał leczyć histerię, bo terapia, choć specyficzna, była o wiele przyjemniejsza od wielu innych pomysłów ówczesnych medyków.
Dziś wiemy już, że wibrator nie jest lekiem na wszystko. „Histeryczny paroksyzm” nie łagodzi objawów bezsenności ani migreny. Jest jednak bardzo przyjemny, zatem wibrator pozostaje na liście ulubionych sprzętów domowych.