Czasem można usłyszeć, że ktoś powinien być bardziej asertywny (sąsiadka na przykład, bo ten mąż to jej ciągle na głowę wchodzi). Czasem ktoś wzdycha, że chciałby być bardziej asertywny, bo nie musiałby wtedy zostawać w pracy po godzinach. Asertywność w potocznym postrzeganiu wydaje się być czymś w rodzaju magicznej różdzki, która pozwala dostawać to, co się chce. Być silnym, zdecydowanym, idącym do przodu (jak trzeba to jak czołg).
Czym więc właściwie jest asertywność? I dlaczego potoczny wizerunek tego pojęcia często jest najbliższy egoizmowi? I skąd się biorą obawy, że gdy ktoś stanie się bardziej asertywny to oznacza, że nie będzie się już liczył z otoczeniem? Zachowania ludzi w relacjach można podzielić na agresywne, uległe i asertywne.
I dzieje się to także współcześnie pomimo tego, że współczesne warunki społeczne stawiają przed nami zupełnie inne wyzwania niż te z którymi mieli do czynienia nasi przodkowie. Z punktu widzenia reakcji organizmu nie ma znaczenia czy walczymy z tygrysem czy mamy trudną rozmowę z szefem, utknęliśmy w korku czy nie możemy załatwić sprawy w urzędzie skarbowym. Uciekaj albo walcz.
Ale: Walcz albo uciekaj. Jeżeli możesz to się podaj. Przetrwaj. I tak reagujemy naturalnie.
Zachowanie agresywne jest wtedy, gdy ktoś dba wyłącznie o własne interesy nie licząc się z interesami drugiej strony. I nie jest to tylko krzyk czy przemoc fizyczna, ale również narzucanie swoich poglądów, złośliwości, nie liczenie się z zasadami społecznymi, robienie czegoś czyimś kosztem.
Zachowanie uległe jest wtedy, gdy ktoś wbrew swoim chęciom dba o cudze interesy kosztem własnych. Nie oznacza to sytuacji, gdy ktoś rezygnuje z własnych korzyści, aby zrobić coś dla innych. Ale sytuację, gdy ktoś rezygnuje z czegoś z poczuciem krzywdy.
Harmonijne współistnienie w środowisku społecznym wymaga strategii, która pozwala dbać o własne interesy nie naruszając praw innych ludzi. Strategii, która pozwalają osiągnąć wynik win-win. Ja wygrałem i Ty wygrałeś.
• szanujemy własne granice i nie godzimy się na ich przekraczanie, ale jednocześnie
• szanujemy cudze granice i też ich nie przekraczamy.
Jeżeli konkretnie, ale grzecznie zwracam uwagę kasjerce, że w wydanej reszcie brakuje 2 złote, jestem asertywna. Jeżeli krzyczę na nią i ją poniżam, nie jest to zachowanie asertywne. Tylko agresywne. Jeżeli nie zwracam jej uwagi, że wydała mi za mało, tylko dlatego że obawiam się jej reakcji, również nie zachowuję się asertywnie tylko ulegle. Jeżeli jednak nie zwracam jej uwagi, bo po prostu nie mam na to ochoty, to korzystam po prostu z mojego prawa do wyboru tego co robię.
Asertywność jest wtedy, gdy jasno komunikuję innym swoje potrzeby, ale też daję innym prawo do tego, aby mi odmówili. I również wtedy gdy sobie pozwalam na to, że mogę komuś odmówić. Znam swoje oczekiwania, wiem gdzie są moje granice. Znam swoje wady i zalety. To wrażliwość na otoczenie połączona z jasną świadomością siebie. Dzięki temu, że asertywność to umiejętność nabyta można się jej nauczyć. Dlaczego więc biorąc pod uwagę zalety asertywności jako strategii postępowania, kursy asertywności budzą często niechęć i obawę otoczenia? Każdy z nas ma dominującą strategię postępowania. Mamy większe skłonności, albo w kierunku zachowań uległych, albo w kierunku zachowań agresywnych.
Jeżeli ktoś jednak obawia się takiego efektu u siebie i jego wpływu na otoczenie, to może nabywać umiejętności zachowań asertywnych kroczek po kroczku i w swoim własnym tempie. Dzięki temu będzie to stabilna ewolucja. Drogowskazem czy z daną sytuacją czuję się dobrze czy jednak chciałabym poćwiczyć w niej zachowania asertywne mogą być własne emocje. Własne emocje są świetnym drogowskazem, jeżeli tylko pozwalamy sobie je poczuć. Czy w danej sytuacji czuję się wykorzystywana, czy robię to, bo tak wybrałam?
Jeżeli czuję się wykorzystywana i jednak coś z tym chcę zrobić, to kolejnym kroczkiem jest wymyślenie strategii jak tę sprawę załatwić:
- tak abym nie musiała robić tego, z czym się czuję źle, ale jednocześnie
- aby załatwić to bez naruszania terytorium drugiej strony
Gdzie i jak ustalić granicę własnego terytorium? Bo naruszanie cudzego terytorium jest dopiero wtedy, gdy ja naruszam czyjeś prawa, a nie wtedy, gdy stawiam znak STOP na moim. I jak ten znak STOP postawić, tak, aby był wyraźny i czytelny, ale aby jednocześnie nie stawiać od razu przy nim dział przeciwczołgowych.I tak kroczek po kroczku i we własnym tempie można budować swoją własną asertywność. W tempie jaki nam odpowiada. A warto, bo tylko asertywność buduje relacje oparte na zaufaniu. Relacje, w której o siebie dbamy i szanujemy nawzajem. Relacje partnerska. Bo tylko zachowania asertywne uwzględniają zarówno mnie jak i otoczenie. Dlatego warto być asertywnym nie tylko dla siebie, ale i dla otoczenia.
Małgorzata Walczak
www.coachingsystem.pl
Polskie Stowarzyszenie Coachingu i Rozwoju