Ludzie, którzy wychowywali się z rodzeństwem, mogą się dziwić takim pomysłom: „Cóż to za sprawa z tymi jedynakami? Dlaczego chcą mieć własne stowarzyszenie? Przecież zawsze byli w lepszej sytuacji, najlepszej z możliwych. Nie powinni domagać się specjalnych przywilejów. Co u licha jest w nich nadzwyczajnego? Jakie problemy miałyby łączyć tę grupę, która już i tak otrzymała więcej niż wypadałoby ze sprawiedliwego podziału rodzicielskiej uwagi i dóbr doczesnych?”.
Jedna z moich koleżanek była jedynaczką. Zawsze wiedziałyśmy, że będzie miała najnowszą zabawkę czy maskotkę, a kiedy dorosłyśmy – najmodniejsze ciuchy. Posiadanie wszystkich dóbr materialnych i całej troski rodziców, brak konieczności dzielenia się z rodzeństwem, wśród którego rysują się na tym tle nierówności i dochodzi do sporów, a także wiele innych wyróżniających doświadczeń – czyni jedynaka kimś wyjątkowym. Jednak jego zachowania mogą wydawać się obce ludziom wychowanym wśród braci i sióstr.
Oczywiście, doświadczenia wynikające z faktu, że jest się dzieckiem pierworodnym, najmłodszym czy średnim, również kształtują specyficzne wzorce postępowania. Nie domagamy się dla jedynaków przywilejów, jednakże wzrastanie wśród dorosłych tworzy odmienne wzorce zachowań. Mogą one zaważyć na powodzeniu związków, powodować konflikty z partnerami, problemy w pracy i rodzić poczucie izolacji.
Unikam zbyt bliskich kontaktów. Kiedy ludzie za bardzo się do mnie zbliżają, mam jakieś klaustrofobiczne odczucia. To dla mnie duży problem, ale jeszcze większy dla mojej rodziny. Mimo że od dawna jestem żonaty, w moich związkach z bliskimi zawsze brakowało pewnego luzu, jaki potrafi dawać życie w rodzinie. Na moich latach szkolnych zaciążyły oczekiwania rodziców, że będę najlepszy. Usiłowałem sprawdzać się w coraz to innych dziedzinach, co stwarzało liczne problemy w moim rozwoju społecznym. W efekcie cierpię do dziś!
Takie wzorce zachowań u jedynaków zauważa również otoczenie. „Przecież ich słabostki są oczywiste” – słyszymy często. Terapeuta wyjaśnia: Jedynaka rozpoznaję na kilometr. To kwestia przestrzeni, jakiej oni potrzebują, ich niezdolności do głębokiego angażowania się w związki czy też dzielenia się sobą.
Wszyscy wiedzą, że jedynacy są skupieni na sobie i rozpieszczeni… Pewna kobieta tak opisuje swojego byłego męża: Zawsze uważałam, że jest klasycznym jedynakiem – ma kompletną obsesję na swoim punkcie, myśli tylko o własnych potrzebach i naprawdę uważa, że jest pępkiem świata. Jest to pogląd tak mocno zakorzeniony, że od dawna znajduje odbicie w literaturze: „Niestety, jako jedyny syn (a przez wiele lat jedyne dziecko) byłem przez rodziców rozpieszczany”(Pan Darcy z książki Jane Austen „Duma i uprzedzenie”). „Jedynka jest niepodzielna, ale samotna”(Erica Jong).
Jedynacy postrzegają swoją sytuację zdecydowanie inaczej niż otoczenie. Wszyscy, z którymi rozmawialiśmy, wyrażają się negatywnie na temat części lub nawet całości swoich doświadczeń.(…) Komentarze naszych rozmówców nie zawsze były negatywne; zdarzało się nam również słyszeć o pozytywnych i radosnych doświadczeniach. Mimo to większość jak echo powtarzała słowa jednego z nich: Przez całe życie, każdego dnia pragnąłem mieć brata lub siostrę.
Powyższy fragment pochodzi z książki Jilla Pitkeathleya, Davida Emersona, Jedynacy,
wyd. Santorski i S-ka, 2007
Podkreślenia i skróty pochodzą od redakcji.