Kwestia „kryzysu autorytetów” wraca co jakiś czas na strony gazet i portali internetowych. Panuje opinia, że generalnie w Polsce trzeba już nie żyć by być autorytetem… Dodatkowo spotkałam się ze stwierdzeniem, że autorytet to ktoś kto budzi pewien lęk…


Autorytet. Co to takiego jest?

Internetowy Słownik Języka Polskiego PWN wyjaśnia autorytet jako:
1. «uznanie jakim obdarzana jest dana osoba w jakiejś grupie»
2. «osoba, instytucja, pismo itp. cieszące się szczególnym uznaniem»

Gdy przyjrzymy się tej definicji a potem rozejrzymy wokół to z pewnością okaże się, że są wokół nas osoby, które szanujemy i darzymy uznaniem. Takie, z których w wielu kwestiach świadomie bierzemy przykład. I takie, których chętnie słuchamy by skorzystać z ich wiedzy czy doświadczenia. Czyżby zatem „kryzys” nie był taki całkowity?

Rozłożony na „czynniki pierwsze”

Zastanówmy się jakie te „autorytety” są, kogo faktycznie darzymy uznaniem? Okazuje się, że zbiór cech jakie są wymieniane (sprawdziłam wielokrotnie pracując nad tym zagadnieniem z różnymi grupami szkoleniowymi) kiedy szukamy „składników” autorytetu jest w dużej mierze powtarzalny. Jest w nim odpowiedzialność (za podjęte decyzje czy działania), konsekwencja (czyli rozsądne trzymanie się swoich wartości – niekoniecznie raz wypowiedzianego zdania a właśnie wartości!), uczciwość i sprawiedliwość (np. ocenianie innych według jednakowych kryteriów), otwartość (słuchanie innych i szczera chęć ich zrozumienia; także gotowość do zmiany zdania gdy ktoś nas przekona!), kompetencja (rozumiana najczęściej jako posiadanie fachowej wiedzy i umiejętne dzielenie się nią), szczerość (komunikowanie wprost swoich opinii – uwaga! „wprost” nie znaczy brutalnie!; niemal wszystko można powiedzieć tak, by odbiorca chciał tego słuchać), spójność (czyli postępowanie wg. zasady „robię tak jak mówię”), komunikatywność (rozumiana jako mówienie zrozumiałym językiem i generalnie jako widoczna chęć porozumienia), spokój (czyli okazywanie emocji w sposób znośny dla otoczenia…) czy wreszcie szacunek dla innych.

Nie taki diabeł straszny

Okazuje się, że po takim rozłożeniu pojęcia „autorytet” dostrzegamy jeszcze więcej osób, które pasują do definicji. Więcej – sami zaczynamy mieć nadzieję na stanie się autorytetem dla innych. Przecież każdy z nas potrafi uważnie słuchać innej osoby. Umiemy też – gdy tylko chcemy – postępować odpowiedzialnie oraz ze spokojem i szacunkiem odnosić się do innych. Zaraz, zaraz – czy naprawdę potrafimy?

Jeszcze jeden „rozkład”
Niektóre z cech składających się na autorytet daje się łatwo zrozumie i wyjaśnić. Możemy być niemal pewni, że pojęcia takie jak „uczciwość” czy „kompetencja” większość z nas rozumie podobnie lub jednakowo. Jednak są w tym zbiorze pojęcia rozumiane bardzo różnie. Na przykład „odpowiedzialność” dla jednych oznacza gotowość do podejmowania decyzji i ponoszenia konsekwencji a dla innych bardzo precyzyjne wywiązywanie się z obietnic. „Szacunek” może oznaczać przestrzeganie w obecności innych osób tzw. „kindersztuby” (czyli zasad dobrego wychowania), ale może oznaczać też chęć zrozumienia punktu widzenia innej osoby czy poznania jej przekonań i wartości. Dlatego mówiąc o tego rodzaju cechach zawsze warto zadać sobie pytania „jak ja to rozumiem? (z jakich zachowań wnioskuję, że ktoś posiada daną cechę?)” i „jak mogą to rozumieć inni?”. A następnie wybrać te zachowania, które pomogą nam budować własny autorytet. I trzymać się ich niezależnie od okoliczności


Agnieszka M. Staroń
coach, trener, mediator
maga-consulting.pl

20 komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.