Psychologowie nie są zachwyceni wciąż powstającymi nowinkami technicznymi i coraz bardziej wyszukanymi metodami pozwalającymi testować lojalność partnera. Brak zaufania i podejrzliwość na ogół nie prowadzą do dobrych rozwiązań. A sięganie po wyrafinowane metody sprawdzania małżonka może uczynić z normalnych ludzi paranoików.
Czy można mieć całkowitą pewność?
Nie tylko my, szaraczki, nie jesteśmy pewne własnej wartości. Nawet gwazdka Vanessa Hudgens postanowiła, jak doniósł magazyn Life&Style, sprawdzić wierność swojego chłopaka, niezwykle atrakcyjnego Zaca Efrona. Zrobiła to przy pomocy zaufanej, ślicznej koleżanki, ale Zac okazał się lojalny i poprosił uwodzicielkę, by dała mu wreszcie spokój.
Za chęcią udowodnienia partnerowi zdrady stoi często chęć zemsty, ochota na podział majątku albo odebranie praw rodzicielskich. Cyniczni, sprytni partnerzy nie cofną się przed niczym, by postawić na swoim.
Zapotrzebowanie musi być spore, bo także polskie firmy detektywistyczne oferują wśród swoich usług, obok sprawdzenia wiarygodności kontrahentów, także sprawdzanie wiarygodności i wierności partnerów życiowych. Niechętnie jednak przyznają się do stosowania prowokacji, uznając ją oficjalnie za metodę niedopuszczalną, nieprofesjonalną i zwyczajnie nieuczciwą.
Technik jest co niemiara – od uwodzicielskich testerów i testerek, przez podsłuchy i programy zapisujące każdy ruch na komputerze ukochanej/ukochanego, aż po zestawy do badania podejrzanych plam na tapicerce samochodu czy domowej kanapy. W niektórych sieciach telefonicznych pojawiła się nawet usługa, niedostępna jeszcze w Polsce, pod nazwą Love Detector (Wykrywacz Miłości). Dzięki metodom wykorzystywanym dotychczas przez policję, można analizować dźwięk i mierzyć, z jakim zaangażowaniem (lub bez) nasz ukochany wypowiada miłosne zaklęcia. Wykrywacz dostępny jest m.in. w Anglii, Izraelu i Korei Południowej. Po skończonej rozmowie użytkownicy usługi otrzymują profesjonalną analizę głosu, zaświadczającą jak bardzo, lub jak nie bardzo, nasz rozmówca jest zainteresowany tym, co do niego mówimy. Czy mówi do nas z pasją czy brakuje w rozmowie zaangażowania.
Ido Pollack, jeden ze współwprowadzających Love Detector do Wielkiej Brytanii, broni się przed zarzutem inwigilacji, twierdząc w The Independent, że to przecież tylko zabawa: „Technologia działa i jest przydatna, ale nie podejmowałbym na tej podstawie decyzji o małżeństwie. To raczej coś dla świeżo upieczonych albo potencjalnych par. Dowiesz się, czy lubi cię kolega z biura”.
Wszystko o moim partnerze
Jeśli chcesz wysłać testera miłości lub kobietę-pułapkę by sprawdzić lojalność swojego partnera, musisz detektywom opowiedzieć o nim wszystko, co wiesz. Jaki jest, co lubi, jakie ma słabości, spod jakiego jest znaku zodiaku, czy już wcześniej miałaś jakieś podejrzenia co do jego wierności, jakie ma hobby, co jest dla niego w życiu najważniejsze itd.
Kobietą-pułapką są pracujące lub współpracujące z agencją detektywistyczną agentki, które raczej nie przypominają króliczków Playboya. Zresztą jaki facet uwierzyłby, że chce go poderwać Doda? To byłoby od razu podejrzane. Jak zastrzegają detektywi, testerki miłości nie mogą być zbyt uwodzicielskie, bo złapać się w sieci takiej to żaden dowód. To ze strony osoby testowanej ma wyjść inicjatywa. Testerka ma jedynie wzbudzić zaciekawienie, zwrócić na sobie uwagę. No ale przecież nie może być też nieatrakcyjna, mężczyźni to jednak wzrokowcy.
Z założenia nie uczestniczy się w teście, gdy „ofiara” jest pod wpływem alkoholu czy innych środków zmieniających świadomość. Wszelkie dowody (sms-y, maile, nagrania rozmów) są dokumentowane i w razie potrzeby mogą być wykorzystane w postępowaniu rozwodowym.
– To niech kobieta od razu zakończy związek, zamiast wtapiać kasę w takie podchody – denerwuje się Piotr, 32-letni informatyk. – Jeżeli musi weryfikować mężczyznę, korzystając z pomocy osób trzecich, oznacza to, że nie ma do niego zaufania. Więc po co to dłużej ciągnie? Gdyby moja żona z czymś takim mi wyjechała, a ja, niezależnie od wyniku testu, potem bym się o takim teście dowiedział, to wtedy ja miałbym powód do rozwodu lub co najmniej ostrej awantury i separacji.
Gdzie się podziała nasza intuicja?
– Jak się kogoś kocha, to się mu nie robi takich numerów i nie wysyła mu się panienki pod nos, zaufanie to już nie obowiązuje? – denerwuje się anonimowy użytkownik internetowego forum. – Co się musi dziać w związku żeby mieć takie pomysły. Albo jakaś chora zazdrość albo chęć rozwodu, nie wyobrażam sobie żeby w miarę dobrze funkcjonującym związku robić sobie takie podjazdy.
Nasze słabości i niepewność siebie bez pardonu wykorzystywana jest przez producentów i pomysłodawców kolejnych metod i sposobów, bo na czym jak na czym, ale na ludzkich słabościach zarabia się najlepiej. Jak mówi w The Independent amerykański przedsiębiorca Brad Holmes – samozwańczy twórca przemysłu sprawdzania wierności: „Pistolet też jest niebezpieczny. Ale to nie producent jest winny, jeśli kupi go jakiś czubek. Ludzie potrafią sobie robić niewiarygodne rzeczy”.
W Polsce licencję na świadczenie usług detektywistycznych ma ponad tysiąc osób. W każdym większym mieście jest co najmniej kilka, kilkanaście biur detektywistycznych. Na brak zleceń nie narzekają. Testowanie wierności partnera zleceniodawcy jest dla nich usługą jak każda inna, na której można zarobić. Nie kryją jednak, że przekazywanie klientom informacji o niewierności ich żon czy mężów nie należą do najłatwiejszych zadań. Zapewniają jednak, że podstawieni przez biuro detektywistyczne kobiety-pułapki nie robią żadnych zachęcających gestów, by skłonić osobę podejrzaną do zdrady. Inwencja na ogół wychodzi od osoby obserwowanej.
Zapotrzebowanie jest spore – zwłaszcza po kolejnych falach emigracji. Sprawdzają i ci, co wyjechali zostawiając drugą połówkę w kraju, jak i ci, co zostali, zaniepokojeni co wybranek/wybranka robi tysiące kilometrów od domu.
Podejrzane są także częste wyjazdy na delegacje, szkolenia i imprezy integracyjne. Nie bez powodu, jak przyznają detektywi. Bo można by książkę napisać, co tam się dzieje.
Czy naprawdę potrzebne nam są skomplikowane metody i usługi biur detektywistycznych, by poczuć się lepiej? Czy kobieta nie czuje, ze mąż ja zdradza? Przecież kobiety wiedzą to od razu! Czy możemy traktować bliską nam osobę jak potencjalnego złoczyńcę? Albo naszą własność, którą należy kontrolować na każdym kroku?
Jeśli w związku nie wystarcza nam rozmowa, zaufanie, otwartość i szacunek, to żadna metoda i żaden tester nam tego nie załatwi. Najlepiej tę paranoje zdusić tam, gdzie się zrodziła – w naszej głowie. Do tego wystarczy wzmocnić poczucie własnej wartości, a jeśli już mamy dowód na niewierność partnera – decyzja, co z tym robimy dalej.
tekst: Renata Mazurowska
www.wpelnidnia.pl
http://bliskoniezablisko.pl