W żeńskich zakonach czas się zatrzymał. Soborowe aggiornamento
do nich nie dotarło. Tu wciąż obowiązują sztywne zasady i nienaruszalna
hierarchia. Dlatego niektóre odchodzą.

Tekst: Magdalena Maria Pomykała

Joanna, Magdalena, Dorota, Justyna. A może Barbara, Katarzyna, Anna.
Możliwe, że je znasz. Ale nie wiesz, że kiedyś były w zakonie. Że przyszły
do niego przepełnione wiarą, miłością do Boga i ludzi, pełne optymizmu
i chęci stwarzania lepszego świata. I nie wiesz, że odeszły złamane i załamane,
zniechęcone, często chore lub z depresją. Podobno co piąta osoba zna
byłą zakonnice. Dlaczego zatem tak mało o nich wiemy? Dlaczego nie biorą
one udziału w życiu publicznym, nie mówią o tym, co dzieje się za murami
klasztorów? Ponieważ zakonnice odchodzą po cichu.

Marta Abramowicz Zakonnice odchodzą po cichu

Życie za murami

Marta Abramowicz Zakonnice odchodzą po cichuPobudka przed świtem,
modlitwa, praca w klasztorze. Średniowieczne rytuały i reguły. Pozbawienie prywatności
i indywidualności. Codzienne
publiczne wyznawanie nawet
najmniejszych przewinień
i uchybień wobec regulaminu.
Zakaz prywatnych relacji,
zero przedmiotów osobistych. Bezwzględny rygor,
niepodważalność słów Mistrzyni, posłuszeństwo bardziej święte,
niż wiara i hierarchia pełna
obłudy. Codzienne
upokorzenia – mające budować
samodyscyplinę, a tak naprawdę
– zabijające miłość do świata
i ludzi w młodych dziewczynach.

Życie bez habitu

Większość wstępujących do klasztoru dziewcząt pochodzi z małych miejscowości,
niezbyt zamożnych rodzin. Często, porzucając zakon, nie mają dokąd wracać.
Nie mogą, wstydzą się lub boją przyznać się rodzinie i znajomym. A często
– po prostu nie ma do czego wracać. Nierzadko klasztorne życie kończy
się w szpitalu psychiatrycznym.

Marta Abramowicz Zakonnice odchodzą po cichu

Na szczęście, wielu byłym zakonnicom udaje się powrócić do świeckiego świata.
I choć trwa to zazwyczaj długo – zakochują się, zakładają rodzinę, znajdują pracę,
angażują się społecznie. Modlą się żarliwie lub zupełnie odwracają się od Kościoła.

Reportaż z klasztoru

zakonnice-odchodza-po-cichu-marta-abramowiczMarcie Abramowicz, nie bez
trudu, udało się dotrzeć
do 20 byłych zakonnic.
Spędziły w klasztorach kilka
miesięcy lub kilkanaście lat.
We wszystkich tych historiach
słychać żal, ból, upokorzenie.
Złamane dusze, serca i idee.
Miesiące lub lata starań,
modlitwy i pracy. Miesiące i lata,
do których żadna nie chciałaby
wrócić.

„Zakonnice odchodzą po cichu”
to jednak nie tylko wstrząsające
i przerażające świadectwa.
To także, a może przede wszystkim, solidna reporterska
praca i próba zrozumienia. Statystyki, porównanie reguł zakonnych i sposobu życia
mniszek w innych krajach świata, rozmowy z zakonnikami. Przedstawienie
nie tylko bezwzględnych Matek Przełożonych, ale i tych, które żyją i pracują
w duchu prawdziwie chrześcijańskiej miłości.

Te ponad 200 stron czyta się na jednym wdechu. A po zamknięciu książki
– długo rozmyśla, bez względu na to, czy jest się osobą wierzącą, czy nie.
I bez względu na wiarę – rozumie się, dlaczego zakonnice odchodzą po cichu.
I tylko nie można zrozumieć, że wciąż muszą odchodzić w ten sposób.

Magdalena Abramowicz, Zakonnice odchodzą po cichu,
Wydawnictwo Krytyki Politycznej, 2016

No Comments Yet

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.