„Zatyrani” to gorzka opowieść o pracy za stawki poniżej średniej krajowej napisana z perspektywy dziennikarza z socjologicznym zacięciem.

Tekst: Sylwia Skorstad

zatyrani 2

 

Specjalizujący się w dziennikarskie politycznym Anglik James Bloodworth postanowił napisać książkę o egzystencji ludzi wykonujących najgorzej płatne prace. Chciał sprawdzić, jak to jest przeżyć za najniższą krajową z umową na „zero godzin”. Miał też ochotę przekonać się, czy prawdą jest, że imigranci zabierają pracę miejscowym. W tym celu mógł tylko dokładnie przestudiować statystyki dostępne w Wielkiej Brytanii, ale uznał, że to nie wystarczy. Zdecydował się przez pół roku wykonywać najgorsze prace na umowach śmieciowych. Książka, która powstała na podstawie tych doświadczeń, otwiera oczy na problemy rynku pracy i to nie tylko w Anglii. Podobne bolączki trapią wiele krajów Unii Europejskiej, w tym Polskę.

Magazynier, opiekun, pracownik call center

Opowieści o swojej codziennej pracy i relacjach ze współpracownikami, kierownikami oraz współlokatorami autor przeplata analizami socjologicznymi i wyjaśnieniami danych statystycznych. Wyłania się z tego przygnębiający obraz. Egzystencja człowieka mogącego z różnych powodów liczyć tylko na śmieciowe umowy to mało snu, ciągłe próby związania końca z końcem, brak czasu na aktywność fizyczną czy gotowanie zdrowych posiłków. Niezdrowe jedzenie, piwo po pracy na szybką poprawę humoru i ciągła troska o to, czy aby na pewno starczy do następnej wypłaty i czy pracodawca wypłaci tyle, ile powinien.

„Bieda jest złodziejem czasu” – konkluduje dziennikarz. „Wciąż trzeba wyczekiwać na autobus i na landlorda. Pod byle pretekstem jest się zmuszanym do pracy w nadgodzinach. W nieskończoność czeka się na typa, który obiecał wyjaśnić administracyjną pomyłkę w odcinku wypłaty.”

Bloodworth zatrudnił się między innymi w oddziale Amazona, jako opiekun osób starszych oraz pracownik call center. Pierwsza posada wydaje się z tych wszystkich najgorsza, bowiem według relacji autora, za każde „przewinienie”, choćby jednodniowe zwolnienie z powodu choroby, groziły mu punkty karne. Poruszasz się zbyt wolno – wyleją cię. Autobus się spóźnił – wyleją cię. Chodziłeś zbyt często do toalety – wyleją cię. Jednak nawet praca w telefonicznym dziale obsługi klienta miała swoje wady, w tym nieznośną, przyprawiającą o ból głowy monotonię.

„Pracuję w biurze. Wyjmuję kartki z segregatora. Kiedy je wyjmę, wkładam je z powrotem. I to wszystko. W moim przypadku podnosiłem słuchawkę i odkładałem ją z powrotem.”

zatyraniCzy to na pewno dobry kierunek?

Skoro z opowieści Jamesa Bloodwortha płyną same smutne wnioski, to czy jest w ogóle sens zabierać się za czytanie takiej książkę? Większość z nas wie przecież z własnego doświadczenia, jak to jest mieć kiepsko płatną pracę, wynajmować tanie mieszkanie wspólnie z innymi i jeszcze obawiać się utraty swojej nędznej posady. Każdy od czegoś zaczynał, wielu z nas ma też doświadczenia z niskopłatnych prac zagranicą. Mimo wszystko, warto. Autor „Zatyranych” przedstawia wszystko w szerszej perspektywie, walczy z uprzedzeniami, a do spotkanych podczas reportażowej misji ludzi podchodzi ze zrozumieniem i empatią. Stawia też pytanie, czy aby na pewno idziemy dziś w dobrym kierunku i co powinniśmy zrobić, aby skutecznie chronić prawa pracowników, również tych o stosunkowo niskich kwalifikacjach. Dowodzi również, że kiedy nazywają cię „współpracownikiem” albo „zleceniobiorcą”, nie dając jednocześnie żadnej pewności, iż jutro wciąż będziesz zatrudniony, to nie daj się zwieść, bo w każdej chwili można cię zastąpić kimś innym, kto nie będzie zgłaszał pretensji.

James Bloodworth, „Zatyrani. Reportaż o najgorzej płatnych pracach”, Wydawnictwo Prószyński i S-ka.

No Comments Yet

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.