Czy to tylko mit, czy jeszcze w nas się tli legendarna polska gościnność? Zapraszamy do Muzeum Nowoczesnego we Wrocławiu na wystawę, która zajmuje się tym tematem.
Tekst: Joanna Zaguła
Zdjęcia: Materiały prasowe muzeum
Poniedziałek z kulturą tym razem z prośbą o refleksję. Bo za pasem święta. Nastawiamy więc kapustę na bigos i lepimy uszka dla całej rodziny. Wydaje się nam, że chętnie zapraszamy do stołu, bo przecież tyle gotujemy, tak sprzątam. No i zostawiamy puste nakrycie dla niespodziewanego gościa. A jednak nie raz już telewizyjne reportaże ujawniały, że wcale nie mamy ochoty wpuszczać do domu nikogo obcego, szczególnie gdy mamy tak wysprzątane, a na stole eleganckie potrawy. To nie o mnie – myślimy wtedy. Ja przecież chętnie pomagam. Ale czy na pewno? Kiedy ostatni raz zwróciliście się z pomocą do kogoś obcego, kiedy oddaliście coś, co było wam bliskie, a nie tylko to, czego nie potrzebujecie, kiedy przyjęliście z otwartym sercem coś, co was dziwiło, co było wam nieznane? Obawiając się, że coraz rzadziej tak się otwieramy, Muzeum Współczesne we Wrocławiu w ostatniej wystawie pyta, gdzie się podziała polska gościnność.
Ostatnio została wystawiona na próbę. Musieliśmy sobie zadać pytania o stosunek do uchodźców, o to, jak ocieniamy ludzi o innym stylu życia, światopoglądach. Okazuje się, że tak wielu z nas, Polaków (tych mniej czy bardziej prawdziwych według rządu) nie chce gości, nie lubi inności, nie akceptuje tego, czego nie zna.
Czy więc nasza gościnność to tylko mit? Ale jednak mit narodowy, więc formujący wspólnotę. Może nas wzmacniać i promować dobre wzorce, ale może też uspokajać i utwierdzać nas w tym, że wszystko jest w porządku, że nie nie robimy nic źle. Pytania o ten mit zadaje nam wrocławska wystawa, a obecni na niej artyści (choćby Zbigniew Libera, Dorota Nieznalska, Marta Frej & Tomasz Kosiński) odpowiadają bardzo różnie.