„Tajemnica eksplodujących zębów” to medyczny cyrk na kółkach, czyli napisany z przymrużeniem oka przegląd największych kuriozów w historii.
Tekst: Sylwia Skorstad
W 1702 roku doktor Goodall, późniejszy prezes Królewskiego Towarzystwa Lekarskiego, był świadkiem nagłego upadku hrabiego Kentu. U jego lordowskiej mości doszło do zatrzymania oddechu i czynności serca. Próby przywrócenia pacjenta do świata żywych Goodall zrelacjonował szczegółowo prasie: upuścił krew, w nozdrza zaaplikował tabakę oraz spirytus, a do gardła wlał trzy uncje powodującego wymioty chlorku amonu. Pod ręką nie było baniek, więc kazał ogolić martwemu głowę i przyłożyć powodujące pęcherze okłady. Następnie zaaplikował środek na przeczyszczenie.
Ponieważ metody ratunkowe nie przynosiły skutku, a nieboszczyk był znaczącą osobą, na pomoc wezwano innych medyków, mających własne pomysły na przywrócenie akcji serca:„Wówczas przyszedł doktor West, który zalecił, by przyłożyć do głowy pacjenta rozgrzaną do czerwoności patelnię.” Potem ciało lorda wożono powozem, pokładając nadzieję, iż pozostawione w pozycji stojącej i ogrzewane ciepłem sługi, jakoś wróci do zmysłów. Po przejażdżce lekarze zaordynowali nieboszczykowi wdmuchiwanie do odbytu dymu tytoniowego. Jak współczesny czytelnik może się domyśleć, nie przyniosło to oczekiwanego rezultatu. Pacjent nie ożył. Wszystkie opisane powyżej zabiegi były zgodne z ówczesną sztuką lekarską.
Nie tak dawno temu
Po sukcesie swojej pierwszej książki poświęconej historii operacji serca, brytyjski dziennikarz i historyk Thomas Morris postanowił opisać najdziwniejsze przypadki, jakie znalazł w nowożytnej historii medycyny. Mowa o czasach, w których istniał już druk, a relacje medyków często trafiały do prasy popularnej. W XVII czy XVIII wieku nie wiedziano jeszcze, jak działa ludzki organizm, nie znano środków znieczulających, nie posiadano wiedzy o mikroorganizmach, a każdy zabieg mógł zakończyć się śmiercią. Lekarze ordynowali pacjentom przedziwne kuracje, ozdrowienia zaś przypisywali czynnikom, jakie dziś wywołałyby zdziwienie nawet u nieznoszącego lekcji biologii gimnazjalisty. Poważnie dyskutowali na przykład o tym, jak cierpiące na drgawki niemowlęta ratować za pomocą przykładania im do siedzenia gołębiego kupra.
W książce Morrisa ciekawski czytelnik znajdzie zatem wszystko, co ledwie mieści się we współczesnej, racjonalnej głowie. Jest tam opis wykonanej ze złota pułapki na tasiemca, która miała pomóc pacjentom złowić „robaka” na wędkę we własnych trzewiach i to w ciągu zaledwie 12 godzin. Jest też relacja pewnego zmyślnego pułkownika, który leczył się z kamicy moczowej, wkładając sobie regularnie do pęcherza własnoręcznie skonstruowany pilnik. Są też mrożące krew w żyłach opisy „leczenia” tajemniczych przypadłości, jakie dziś zdiagnozowałby nawet niezbyt bystry fan seriali medycznych.
Zdecydowanie za dużo otworów
Co nie jest zaskoczeniem, jedna z części książki poświęcona została tym pacjentom, którzy z różnych powodów nie mogli oprzeć się pokusie włożenia sobie czegoś w różne, przeznaczone do zgoła innych celów, otwory ciała. Jeśli dziś zdarzy się komuś zrobić sobie w ten sposób krzywdę, to pewnie naje się strachu i wstydu, ale raczej wyjdzie z takiej przygody cało. Trzysta lat temu lekarze mogli tylko obserwować i opisywać, co dzieje się z ciałem człowieka, który połknął 400 igieł, porcelanowy kieliszek do jajek albo 35 noży, bądź próbował schować w odbycie podręczne pudełko z narzędziami.
Ta część zbioru kuriozalnych przypadków jest równie interesująca, jak pozostałe, choć bardziej niż o tajnikach dawnej chirurgii, opowiada o tajnikach psychiatrii. Pozwolę sobie przytoczyć jeden z fragmentów poświęcony pacjentowi, który zjawił się u lekarza z poważnymi ranami odbytu. Początkowo nie chciał wyjawić, w jaki sposób nabawił się urazu, ale z czasem wszystko się wyjaśniło: „Naciskany, by powiedział prawdę, przyznał, że pod wpływem frustracji w życiu osobistym postanowił odpalić sobie petardę w dupie”.
Niezwykłą książkę Thomas Morrisa można zatem czytać na poprawę humoru i ku pokrzepieniu serca. Cokolwiek cię, drogi czytelniku, trapi, żyjesz w świecie, w którym nauka jest bardziej godna zaufania niż wcześniej, zaś frustracje w życiu osobistym nauczyliśmy się rozładowywać w mniej bolesny sposób.
Thomas Morris „Tajemnica eksplodujących zębów oraz inne ciekawostki z historii medycyny”, Wydawnictwo Prószyński i S-ka