Girl to film o bardzo odważnej dziewczynie. To także film, który w piękny i mądry sposób przedstawia problemy osób transpłciowych.
Tekst: Joanna Zaguła
Zdjęcia: Materiały dystrybutora (Stowarzyszenie Nowe Horyzonty)
„Girl” to reżyserski debiut Lukasa Dhonta, który już dążył zawojować Cannes. Opowiada on historię piętnastoletniej Lary, dziewczyny, która urodziła się w ciele chłopca (gra ją świetny Victor Polster). Obserwujemy ją i jej rodzinę podczas procesu zmiany płci biologicznej. Wizyty u lekarza, u psychologa, rozmowy z ojcem i zabawy z młodszym bratem – we wszystkich tych sytuacjach bohaterka jest pewna swego wyboru. Jest też zdeterminowana, żeby najszybciej przejść przemianę fizyczną. Gdy patrzymy na plakat do filmu oraz na to, jak wygląda Lara w większości scen, nie mamy wątpliwości, że możemy się zgodzić ze słowami psychologa Lary: „Widzę przed sobą piękną kobietę”.
Podobnych wątpliwości nie ma też reżyser. Od samego początku filmu traktuje Larę jak dziewczynę. Nie ma nawet mowy o tym, by kwestionować jej prawo do wyboru tego, w jaki sposób chce się zachowywać i wyglądać.
Problemy towarzyszące osobie transpłciowej są tu wyostrzone, skupione jak w soczewce. Lara bowiem chodzi do szkoły baletowej. Gdzie nie tylko musi na co dzień eksponować swoje ciało, ale także – przyjmując rolę kobiety – zmuszona jest do ćwiczeń dużo bardziej angażujących jej ciało, niż gdyby pozostała przy baletowej roli mężczyzny. Problemem jest dla niej na przykład taniec na pointach, którego dziewczynki uczą się od dwunastego roku życia. Ona natomiast zaczyna tańczyć jako dziewczyna trzy lata później i jej stopy nie są na to przygotowane. Musi pracować ciężej niż inni, jednocześnie znosząc cierpienie fizyczne i psychiczne, jakie wiąże się z tym, że nie akceptuje własnego wyglądu.
Jednak dla mnie, ciekawsze od przestawienia zmagań Lary (jakkolwiek jest to zrobione w świetny sposób), ważne są jej relacje z otoczeniem. Nie zawsze łatwe, bo przecież jest nastolatką. Nie o wszystkim chce więc rozmawiać z ojcem. I choć w jej przypadku problemy, o których trudno jej mówić są o skali dużo większej niż u innych młodych ludzi, to bardzo cieszy mnie, że Dhont tego przesadnie nie podkreśla. Lara jest po prostu częścią społecznego układu. Wychowuje ją samotny ojciec? Nikt się temu nie dziwi. Lara też nie jest nieufna wobec tego, że zaczyna się z kimś spotykać. Lara urodziła się jako chłopiec, ale identyfikuje się z inną płcią? Owszem, to dla niej bolesne, rodzina się także o nią bardzo martwi. Ale nikt się nie dziwi, przyjmują to za rzecz zrozumiałą i wspierają ją. Oczywiście, nie wszyscy i nie zawsze będą wobec Lary tolerancyjni, ale bardzo cieszy mnie, że Dhont zrobił film cichy i nieprzegięty. Taki, który skupia się na przeżyciach bohaterki, a nie na tym, czy zmiana płci jest w ogóle sensowna. Bo to, że taka jest stanowi dla twórców i dla widza od początku oczywistość. I choć widzimy cierpienie, z którym przyszło Larze żyć, a w dodatku wiemy, że gdyby żyła gdziekolwiek indziej i miała inny status materialny, jej sytuacja byłaby o wiele gorsza, to myślę, że film w tak spokojny sposób przedstawiający zmianę płci jako coś w pełni akceptowalnego, może pomóc w zmianie świadomości. Tak potrzebnej, szczególnie w naszym kraju. Szkoda tylko, że ci, którym przydałaby się lekcja akceptacji, pewnie go nie obejrzą.