To polska powieść o kobiecych losach i o tym, że nikt z nas nie jest samotną
wyspą. Nawet, jeśli tego właśnie by pragnął.
Tekst: Sylwia Skorstad
Weronika Czerny, pracownica uniwersytecka, wychodzi wcześniej z pracy,
by odebrać córkę ze szkoły i uczcić wraz z nią początek lata. Niestety, okazuje się,
że Laura zniknęła. Zrozpaczona matka powiadamia policję, a sama wyrusza w podróż
do Berlina, gdzie mieszka jej były mąż. Jej nadzieje okazują się jednak płonne,
dziewczynki nie ma z ojcem, a na dodatek ten przebywa w szpitalu psychiatrycznym.
Weronika wraca do Polski i razem z miejscową policją szuka dziecka. Wszyscy
w Kielcach niepokoją się o małą Laurę i snują teorie na temat jej zniknięcia.
Może zaginięcie dziewczynki ma związek z kontrowersyjną pracą matki,
specjalistki od stosunków polsko-żydowskich na miejscowych terenach,
jaka niejednemu zalazła za skórę? A może prawdy trzeba szukać jeszcze
głębiej, w dawnych, wojennych historiach?
Kobiety różnych epok
W „Czarnych liściach” losy Weroniki i Laury przeplatają się z losami dziennikarki
Julii. Kobiety zmagają się z przeciwnościami, pełniąc jednocześnie różne role
zawodowe i rodzinne. Każda z nich jest częścią większej historii. Przeszłość
wpływa na ich życie tak samo, jak teraźniejszość.
Julia jako dziennikarka bada w Kielcach napady na ludność żydowską. Zadaje
niewygodne pytania i nie daje się zbyć. Wiele lat później Weronikę również
interesuje temat pogromu kieleckiego. Z czasem okazuje się, iż kobiety łączy
więcej niż nieustępliwość w dochodzeniu do prawdy. Nikt z nas nie jest samotną
wyspą. Nawet, jeśli tego właśnie by pragnął.
Dopisując konteksty
Maja Wolny dowodzi, że ludzka natura nie toleruje próżni. Jeśli brakuje
nam informacji, sprawnie wypełniamy czarne dziury niewiedzy domysłami.
Wyniki pracy Weroniki Czerny budzą kontrowersje. Choć ich zamierzeniem
jest tylko ustalenie faktów z przeszłości, ludzie mają tendencje do umieszczania
ich w odpowiednim dla siebie kontekście. W zależności od opcji politycznej
i ideowej widzą w nich zagrożenie dla dobrego imienia narodu polskiego,
niepotrzebne rozdrapywanie starych ran lub przywracanie pamięci o zbrodniach
sprzed lat. I choć historyczka nie szuka rozgłosu, często się o niej mówi.
Podobnie jest ze zniknięciem
Laury. Każdy przypisuje
temu wydarzeniu własny
kontekst. Dziennikarze łączą
zaginięcie z trudną przeszłością
Weroniki Czerny. Policja zadaje
pytania o jej byłego męża
oraz wrogów w środowiskach
narodowców. Kielczanie
współczują i wymieniają plotki,
a zrozpaczona matka chce
po prostu odzyskać córkę.
Ma złe przeczucia.
Czytelnik od początku wie,
co dzieje się z małą Laurą.
Chciałby podzielić się tą wiedzą
z Weroniką, bo zdaje sobie
sprawę, że mała kroczy niebezpiecznymi ścieżkami, ale niestety nie ma takiej
mocy. Żeby zobaczyć, jak bohaterki sobie poradzą, musi zaczekać do finału.
„Czarne liście”, Maja Wolny, Wydawnictwo Czarna Owca