Wyobraźmy sobie, co mogłoby się stać po zakończeniu znanej powieści. Snując własną opowieść, nie stawiajmy wyobraźni żadnych, ale to żadnych granic. Wtedy zrobi się naprawdę interesująco.
Tekst: Sylwia Skorstad
Natalia Pol pracuje w cyrku, a jej specjalność to popisy akrobatyczne na linie. Pewnego dnia cudem unika śmiertelnego upadku. Dyrektor cyrku obawia się, że zdarzenie pozostawi w jej psychice trwały ślad, nie pozwalając wykonywać obranego zawodu. Pozbywa się artystki, tłumacząc to jej dobrem. Dla Natalii zwolnienie to koniec świata, bo nie zna życia poza cyrkiem. Dziewczyna udaje się do jedynego żyjącego krewnego i wpada w sam środek międzynarodowej afery spiskowej. Przystaje do rewolucjonistów, którzy planują zabicie trzech carów przy pomocy nowej, śmiercionośnej broni.
Córka kontrowersyjna
Pierwsze wydanie powieści Romana Praszyńskiego „Córka Wokulskiego” wywołało sporo kontrowersji. Część recenzentów zarzuciła książce, że niepotrzebnie odwołuje się do klasycznego dzieła Bolesława Prusa. To, co chyba najbardziej zdumiało czytelników, to kontrast między światem wykreowanym w „Lalce”, a rzeczywistością wymyśloną przez Praszyńskiego. W „Córce Wokulskiego” są bowiem ostre sceny erotyczne, grube przekleństwa oraz wątki, jakich publicysta z Hrubieszowa nie mógłby w swoich czasach opisać. Salonowa kusicielka Izabela Łęcka i nie pozostawiające nawet skrawka pola do wyobraźni sceny seksu? Szokujące zestawienie! To, co najważniejsze jednak, to fakt, że „Córkę Wokulskiego” dobrze się czyta.
Przygody Natalii, która w swoim zupełnie nowym życiu wykorzystuje umiejętności znane z cyrku, a także uczy się rzeczy wcześniej jej nieznanych, są przekonujące, barwne i pełne życia. Dziewczyna wzbudza emocje, jest postacią z krwi i kości, a nie z papieru. Jej perypetie są tak samo frapujące, jak czasy, w których żyje. Jeszcze stosunkowo tak niedawno myśleliśmy tak odmiennie o państwie, władzy, polityce i patriotycznych obowiązkach. A jednocześnie byliśmy tak samo pełni pasji, nadziei i marzeń, jak dzisiaj.
Co jest za ramką klasyki?
„Córka Wokulskiego” to nie pierwsza zaskakująca kontynuacja klasycznej historii znanej z kanonu lektur, jaka wyszła spod pióra dziennikarza i polonisty Romana Praszyńskiego. Jedną z jego wczesnych publikacji był akt dramatu mający być zaginionym fragmentem dzieła Witkacego. Takie eksperymenty dobrze robią na wyobraźnię, bo każą się zastanowić, jak literaci żyjący pokolenia temu opisaliby swoją codzienność, gdyby dano im możliwość posługiwania się współczesnym językiem oraz optykę człowieka XXI wieku. Jak my opisalibyśmy rzeczywistość przełomu wieków XIX i XX? Na pewno nie raz byśmy się zdziwili. Na przykład tym, że wtedy też ludzie uprawiali seks. Tylko mówili o tym w zupełnie inny sposób niż my dzisiaj.
„Córka Wokulskiego” to udana powieść, po którą warto sięgnąć bez względu na to, czy i z jakimi emocjami czytało się „Lalkę” Prusa.