Które bałtyckie ryby warto kupować, a które nie? Które są smaczne, a które niezdrowe? I które należy pominąć w swoich zakupach, nawet jeśli bardzo je lubimy?
Tekst: Joanna Zaguła
Zdjęcie:
Smażalnia na każdym kroku. A tam najczęściej flądry i dorsze. Jak się znajdzie coś więcej, to nie wiadomo co wybrać. Po niektóre bałtyckie nie warto sięgać, a z kolei inne są niedocenione. Jest jeszcze całkiem inna kategoria ryb, które można bez problemu dostać nad Bałtykiem, choć wcale z niego nie pochodzą. Należy do niej na przykład morszczuk i najczęściej także makrela. Wybierajmy więc te ryby, które są smaczne, ale też zdrowe dla nas, bo nie zjadają zanieczyszczeń. Postawmy na te, których kupowanie jest zdrowe dla środowiska, bo pochodzą ze zrównoważonych połowów i są złowione lokalnie. Brzmi jak zapowiedź wielkiego dylematu przed każdym obiadem… Na szczęście wcale nie jest tak trudno. Wystarczy wybrać swoje ulubione gatunki i się ich trzymać.
Śledź bałtycki
Jest tradycyjny, pyszny i zdrowy. A w dodatku nie należy do ryb przełowionych. Można go śmiało kupować bez wyrzutów sumienia, nawet jeśli nie ma certyfikatu MSC (świadectwa zrównoważonego połowu) prosto z kutra. Jeśli macie już dość śledzi marynowanych, usmażcie je albo kupcie wędzone.
Szprot
Tutaj trzeba uważać. Tylko certyfikat MSC daje pewność, że kupujecie ekologiczną rybę z Bałtyku. Jeśli jednak macie ochotę na niewielką rybkę smażoną, lepiej wybrać szprotki, a nie śledzie, bo małe (niedorosłe) śledzie odławia się wbrew prawu.
Dorsz
Jest pyszny i świetnie nadaje się do smażenia w cieście. Ale niestety, to ryba, której nie powinno się kupować. Nie jest poławiana w Bałtyku w zrównoważony sposób, co powoduje, że zmniejsza się jej populacja. Jeśli więc jeszcze w przyszłości chcecie je zjeść, odmówcie ich sobie dzisiaj.
Flądra
Tu znowu złe wieści. Pyszna flądra nie tylko jest przełowiona, ale też – jako ryba denna – zjada bardzo dużo zanieczyszczeń. A Bałtyk do najczystszych mórz nie należy…
Turbot
Przypomina flądrę, więc może ją zastąpić tym, którzy bardzo za nią tęsknią. Ale tylko taki z hodowli jest bezpieczny dla środowiska.
Sola
Ma szlachetny smak i kruche mięso, które świetnie łączy się z masłem, białym winem i kaparami. Nie zawsze jest ekologiczna, ale jeśli wybierzecie taką z certyfikatem MSC, będzie ok.
Sieja/sielawa i węgorz
Także otrzymały czerwone światło od WWF. Nie należy ich kupować, mimo że są naprawdę smaczne.
Belona
To prawdziwy rarytas. Pojawia się w kartach menu niewielu restauracji i to tylko późną wiosną. Latem się jej nie odławia i jest na tyle rzadka w sprzedaży, że przypuszczam, iż jej połów jest w miarę zrównoważony.
Łosoś
I na koniec największy hit – wszędzie dostępny i najbardziej popularny. Wszyscy wiedzą, jak jest smaczny, ale nie wiecie jeszcze pewnie, że dziki ma jeszcze lepszy smak. Jednak trudno go dostać. Jest go bardzo mało, więc w międzyczasie kupujmy te złowione w pułapki i takie z certyfikatem. Jeśli uda się wam je gdzieś dostać…
Tu znajdziecie przewodnik WWF po gatunkach ryb, który podpowie wam, jakie kupować, a jakie nie.