Owoce są źródłem błonnika i potasu, działają antyoksydacyjnie i poprawiają przemianę materii. Najczęściej zawierają jednak sporo naturalnego cukru, który wpływa na ich zwiększoną kaloryczność. To dlatego osoby rozpoczynające dietę stają przed dylematem – włączać owoce do jadłospisu czy je wykluczać?
Odpowiedź, jak zwykle, znajduje się w zdrowym rozsądku. Dieta redukcyjna nie zakłada całkowitej eliminacji owoców z codziennego menu, co nie oznacza tym samym, że wskazane jest sięganie po nie bez jakichkolwiek ograniczeń. Nielimitowane spożycie owoców może bowiem prowadzić nie tylko do braku zmniejszenia masy ciała, ale nawet do jej zwiększenia. Poza ilością owoców, która zależy od ustalonego dziennego limitu kalorycznego, istotny jest także ich rodzaj. Owoce diametralnie różnią się między sobą nie tylko zawartością cukru, lecz także wartościami odżywczymi czy indeksem glikemicznym. Najbezpieczniej przyjąć jest zasadę, że nie ma owoców zakazanych. Są tylko te bardziej lub mniej wskazane. Do pierwszej grupy zaliczymy np. arbuzy, jabłka i cytrusy, do drugiej zaś – słodziutkie śliwki czy tłuste avocado.
Surowe czy suszone?
Dietetycy są zgodni, że najbardziej wskazane są owoce sezonowe, spożywane na surowo. Złe postrzeganie suszonych owoców w diecie wynika z faktu, że zazwyczaj są one kandyzowane i zawierają całkiem sporo dodatkowego, aczkolwiek zupełnie niepotrzebnego cukru. Z tej samej przyczyny, niezalecane podczas diety są również owoce w syropach i puszkach. Warto jednak wiedzieć, że niektóre owoce właśnie dzięki procesowi suszenia zyskują na wartości. Należy jednak rozróżnić dobre suszone owoce od tych mniej wartościowych, zapoznając się z nowoczesnymi metodami suszenia, które nie powodują dużych strat witaminowych w suszu. Do takich nowoczesnych metod należy puffing. Puffingowane owoce mają bowiem więcej cennych składników i wartości odżywczych od suszu owocowego wytwarzanego za pomocą tradycyjnej metody suszenia konwekcyjnego, które zachodzi w wysokich temperaturach wyniszczających witaminy.
Ananas odchudza?
Sprzymierzeńcem diety redukcyjnej jest także… ananas. Ten – wydawałoby się – słodki owoc zawiera spore ilości błonnika oraz bromeliny, czyli enzymów ułatwiających trawienie, metabolizm białek i oczyszczanie organizmu. Co ciekawe, bromelina jest w stanie rozłożyć… tysiąckrotnie więcej protein niż sama waży.
Będąc na diecie, nie można zapominać, że całkowita rezygnacja z owoców nie jest wskazana, ponieważ są one dla nas zbyt cenne. Najważniejsze są umiarkowanie i różnorodność, które gwarantuję pełną suplementację organizmu.