„Zazdrość” to zbiór opowiadań ze wspólnym motywem przewodnim. Jo Nesbø zastanawia się, jak daleko potrafimy się posunąć dając upust frustracji wynikającej z niemożności posiadania tego, czego pragniemy.

Tekst: Sylwia Skorstad

W samolocie z Nowego Jorku do Londynu pasażer pierwszej klasy dyskretnie przygląda się swojej sąsiadce. Zauważa detale, z mowy ciała i szczegółów ubioru potrafi wyciągnąć trafne wnioski. Gdyby współpasażerka okazała się mniej inteligentna od niego, zapewne niewiele by się między nimi zdarzyło. Jednak zdarzyło się. Zaczęli ze sobą rozmawiać i w ciągu kilkudziesięciu minut zdążyli się w sobie odrobinę zakochać. Ona wyznała mu, że zraniona przez zdradę partnera postanowiła wynająć firmę, która dokona jej morderstwa, pozorując samobójstwo. Kontrakt jest nieodwracalny, zabójca uderzy w ciągu kolejnych trzech tygodni, a ona nie może się już doczekać, bo straciła ochotę do życia.

Spostrzegawczy pasażer zaczyna przekonywać sąsiadkę, że jej los da się odwrócić. Mogliby przecież uciec na koniec świata i żyć tam razem długo i szczęśliwie. Wizja jest tak ładna, że można w nią uwierzyć.

Specjalista od zazdrości i inne historie

Motywem przewodnim zbioru opowiadań Jo Nesbø uczynił uniwersalne uczucie, które pojawia się wtedy, gdy czegoś pragniemy, ale kto inny bierze to w posiadanie. Najczęściej chodzi nie o coś, a kogoś, co do kogo mamy życzenie, by pragnął nas równie mocno, jak my jego.

W jednej z historii autor stworzył nawet postać policjanta będącego ekspertem od zazdrości. Śledczy z Aten wzywany jest wszędzie tam, gdzie motywem zbrodni może być zazdrość. Z powodu własnej biografii wyczuwa tę emocję jak wyszkolony pies tropiący. Ma dużo pracy, bo jak mówi, w sprawach zabójstw sprawdza się reguła osiemdziesięciu procent: „W osiemdziesięciu procentach przypadków winna jest osoba pozostająca w bliskich relacjach z ofiarą, spośród tych w osiemdziesięciu procentach winny jest małżonek albo narzeczony, a wśród nich w osiemdziesięciu procentach motywem jest zazdrość.”

Skoro ponad pięćdziesiąt procent zabójstw powodowana jest zazdrością, warto przyjrzeć się temu uczuciu bliżej, zastanowić, co i jak z nami robi, że w końcu jesteśmy w stanie odebrać z jej powodu życie. Najpopularniejszy z norweskich autorów kryminałów wziął ją na warsztat. Nie w każdym z opowiadań przyglądał się jej równie wnikliwie, z taką samą pasją do słów oraz odkrywania zawiłości ludzkiej psychiki, ale przynajmniej trzech z tych historii nie można przegapić.

zazdrość

Czy Nesbø ma ochotę zniknąć?

Fani pisarstwa Jo Nesbø mogą się poczuć zaniepokojeni jednym z opowiadań. To historia popularnego pisarza, który znika ze świata społecznego, bo odnosi wrażenie, że tak będzie lepiej dla literatury. Czyżby Norweg miał dość swojej popularności? Były już przecież takie okresy, w których nie udzielał wywiadów i nie spotykał się z czytelnikami. Zamiast tego spędzał po kilka miesięcy w Azji i skupiał się wyłącznie na pisaniu. Odpowiedź na pytanie o jego przyszłość znajduje się w tym samym opowiadaniu. Na koniec autor klepie czytelnika po ramieniu i puszcza do niego oko.

Najwięcej Nesbø w Nesbø jest chyba w innej historii, gdzie jeden z bohaterów wyznaje: „Zawsze pozwalam się wodzić na pokuszenie temu, co mnie do siebie nie dopuszcza. Niewiarygodnym opowieściom. Kobietom. Problemom logicznym. Ludzkim zachowaniom. Sprawom zabójstw. Wszystkiemu temu, czego nie rozumiem. Jestem człowiekiem o ograniczonym intelekcie, za to o nieograniczonej ciekawości. To, niestety, frustrująca kombinacja.”

Odnoszę wrażenie, że w tym fragmencie twórca serii o Harrym Hole mówił o sobie. Dla niego ta kombinacja zapewne bywa przekleństwem (choć mówiąc o intelekcie raczej stara się zachować skromność). Dla czytelników to dar. Obcowanie z owocami nieograniczonej ciekawości tego pisarza bywa intelektualną i emocjonalną ucztą.

Jo Nesbø, „Zazdrość”, Wydawnictwo Dolnośląskie

 

No Comments Yet

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.