Oszukiwanie samej siebie nie zawsze jest złe. Istnieją takie kłamstwa, które dowodzą, że jesteśmy przy zdrowych zmysłach.
Tekst: Iza Kołodziej
Umiejętność odróżniania fantazji od prawdy od dziesięcioleci była uważana za psychiatrów za objaw zdrowia psychicznego. Osoby zaburzone i chore psychicznie mają zwykle problemy w odróżnieniu iluzji od faktów – potrafią twierdzić z pełnym przekonaniem, że na przykład ktoś ich śledzi albo że powierzono im tajną misję ocalenia świata.
W 1988 roku psycholog Shelley Taylor zanegował przekonanie, iż w każdym przypadku odróżnianie prawdy od kłamstwa jest oznaką zdrowia psychicznego. W jego opinii są takie trzy kłamstwa, które opowiadamy samym sobie, aby zachować zdrowe zmysły. Współczesna psychologia przychyla się do tezy, że te iluzje mają na umysł pozytywny wpływ. Oto one:
- Jestem osobą lepszą od przeciętnej
W wielu badaniach naukowych partycypanci proszeni o ocenę własnej osoby na tle innych ludzi najchętniej umieszczają siebie powyżej średniej. Przeciętny człowiek czuje się bardziej: kompetentny, inteligentny, odpowiedzialny, miły i szczery od przeciętnej. Matematycznie nie ma to oczywiście żadnego sensu, ale psychologicznie – jak najbardziej! Okazuje się, że ludzie żywiący to przekonanie na swój temat, radzą sobie w życiu lepiej niż mniejszość, która myśli o sobie, że jest gorsza. To dość niewinne kłamstwo pozwala nam czuć się dobrze ze sobą i cieszyć subiektywnym poczuciem szczęścia. Większość z nas rozciąga „efekt wyjątkowości” również na członków bliskiej rodziny. Tak, tak, wszyscy mamy ponadprzeciętnych partnerów oraz dzieci.
- Przyszłość jest obiecująca, szczególnie dla mnie
Nie wiemy, co nas czeka. Przewidywanie przyszłości idzie nam co prawda dużo lepiej niż innym zwierzętom (w istocie to właśnie ta zdolność odróżnia nas od pozostałych gatunków), ale wciąż bardzo opornie. To dlatego, że część mózgu odpowiedzialna za wyobrażanie sobie przyszłości jest w sensie ewolucyjnym stosunkowo nowym i wciąż bardzo niedoskonałym narzędziem. Wydaje nam się, że umiemy zgadnąć, jak będziemy się miewali na przykład za rok, ale szereg eksperymentów pokazuje, że to nieprawda. Dodatkowo, mamy skłonność do ignorowania zagrożeń na dużą skalę. Problemy ekologiczne, polityczne, gospodarcze wydają się dotyczyć wszystkich, ale nie nas osobiście.
Mimo tego większość żywi przekonanie, że czeka ich świetlana przyszłość. To drobne kłamstwo robi bowiem w psychice naprawdę dużą różnicę. Dzięki niemu redukujemy stres i niepokój. Wypieranie wiedzy o ewentualnych zagrożeniach to objaw zdrowia, który nie zdaje egzaminu tylko w jednym z wielu wypadków, czyli gdy sprawy naprawdę przybierają zły obrót, a my nie umiemy tego dostrzec.
- To ja decyduję o moim losie
Osoby przekonane o tym, że posiadają kontrolę nad swoim losem, radzą sobie o wiele lepiej niż te, które wszystko oddają w ręce czynników zewnętrznych. Poczucie panowania nad losem wpływa pozytywnie na zdrowie psychiczne i fizyczne. Pozwala nam na przykład szybciej zdrowieć po operacjach, sprawniej przechodzić rehabilitację i podnosić się po kryzysach psychicznych, na przykład rozwodzie czy śmierci kogoś bliskiego.
To niewinne psychologiczne kłamstwo dzieli od prawdy… no właśnie, jak wiele? Z jednej strony, niewiele, bowiem nasz świat psychiczny jest takim, jakim go czynimy. Z drugiej strony natomiast, niemal wszystko, bowiem nie posiadamy żadnej kontroli na przykład nad tym, jaki świat okaże się dla nas jutro. Czy ześle nam wygraną na loterii, czy też tragiczny wypadek? Miłość czy zaciętego wroga? Kryzys ekonomiczny, huragan, a może fantastyczną koniunkturę? Odpowiedzi na te pytania znają ludzie szczęśliwi.
Jeśli jesteś w grupie szczęśliwców przekonanych o słuszności trzech powyższych zdań, nie pozwól nikomu zburzyć swoich iluzji. Na zdrowie!
Poczucie wpływu na swoje życie oraz realistycznie optymistyczne spojrzenie na przyszłość zdecydowanie mogą poprawić nam nastrój. Dają nadzieję i dodają sił. :-)