Czy zastanawialiście się kiedyś, dlaczego opady śniegu wywołują w nas entuzjazm? Dlaczego budzimy się rano i radośnie oznajmiamy światu: Śnieg, nareszcie śnieg!

Tekst i zdjęcia: Sylwia Skorstad

 

śnieg

 

Kilka lat temu Piers Steel, doktor psychologii pracujący obecnie na Uniwersytecie w Calgary, napisał dla „Psychology Today” artykuł o swoim sąsiedzie Troyu. Troy sprawił sobie odśnieżarkę, taką nowoczesną i z bajerami. Kiedy zaczynał padać śnieg, przy jej pomocy odśnieżał nie tylko swoje podwórko, ale również chodniki i podjazdy sąsiadów. Gdy już uporał się z tym zadaniem, jeździł do sąsiadów sąsiadów, a czasem odśnieżał nawet posesje nieznajomych z innych ulic.

Piers, który przez lata badał teorie motywacji, był tak zafascynowany niezwykłą uczynnością Troya, że zaczął go ukradkiem obserwować. Odkrył, że ten pomaga wszystkim w okolicy w odśnieżaniu, bo… sprawia mu to przyjemność. Samozwańczy anioł odśnieżania uśmiechał się i pogwizdywał podczas pracy, aż Piers zaczął podejrzewać, że gdy tylko śnieg zaczyna padać, to Troy wygląda przez okno, zaciera ręce i myśli sobie: „Dla mnie, to wszystko dla mnie!”

Białe szaleństwo

Z obserwacji sąsiada Steel wysnuł wniosek, że nuda nie powinna być częścią żadnej pracy i każde zajęcie można uczynić przyjemniejszym, jeśli doda się do niego element zabawy. Nie odpowiedział jednak na kluczowe pytanie, czyli dlaczego śnieg wywołuje w ludziach ochotę do zabawy. Co jest tak niezwykłego w zimowych opadach, że zaczynamy się uśmiechać i pogwizdywać? Dlaczego mawiamy na przykład, że marzą się nam białe święta, nie możemy się doczekać śniegu, a zima bez niego to w ogóle porażka i oszustwo?

Dla części z nas chodzi przede wszystkim o wspomnienia. Jeśli zapytacie znajomych, dlaczego wyczekują opadów śniegu, to wielu z nich użyje argumentów natury sentymentalnej. Usłyszycie, że kiedyś to dopiero były zimy, zasypało, że hej i można było chodzić na sanki, ślizgać się, były ferie, było fajnie, ktoś robił z tatą bałwana, a z mamą miał wojnę na śnieżki. Inni wykorzystają argumenty estetyczno-praktyczne, czyli, że śnieg pokrywa szarość warstewką magicznej bieli i nawet jeśli drogowcy są jak zwykle tak zaskoczeni, że aż powstają wielokilometrowe korki na drogach, to i tak jest super.

Jednak czy to na pewno wszystko? Nie sądzę. Latem też bywa ładnie i też mamy związane z ta porą roku dobre wspomnienia, ale czy reagujemy na słoneczną, ciepłą pogodę tak samo entuzjastycznie jak na śnieg?

Śnieg, śnieg, czyli łam zasady!

Wydaje mi się, że śnieg sprawia, iż wszyscy Troy’owie tego świata (czyli większość z nas) zaczynają pogwizdywać, bo kojarzy się im z łamaniem zasad. Przypomnijcie sobie czasy dzieciństwa. Kiedy zaczynał padać śnieg, to można było wychodzić na dwór i robić takie rzeczy, jakie zwykle były zakazane – tarzać się, mieć mokre ubrania, rzucać w innych śnieżnymi pociskami, popychać ich w zaspy, zrobić dziurę w spodniach zgubić rękawiczkę, czy zjeżdżać z górki na starej oponie. Dorosłych trudno były namówić, na przykład do robienia kanałów między kałużami, gdy padał deszcz, ale do lepienia bałwana, budowania igloo czy obrzucania się śnieżkami podczas opadów śniegu już tak. Pamiętam z dzieciństwa, jak całe rodziny przychodziły zjeżdżać na sankach z okolicznych pagórków i często rodzice mieli taki sam, a może jeszcze lepszy ubaw niż dzieci. Wciąż widzę w wyobraźni ojca pewnej gromadki, który tak się rozochocił zjeżdżając na sankach, że ani myślał oddawać ich dzieciom i w końcu z rechotem pomyleńca wjechał nimi w drzewo. Z sanek niewiele zostało, więc potem cała rodzina zjeżdżała już solidarnie na tyłkach.

Gdy na zewnątrz robi się biało od śniegu, to nawet w dorosłych budzi się zimowy chochlik psoty. Mamy ochotę rzucać śnieżkami do celu (na przykład w karmnik dla ptaków wywieszony przez sąsiadkę), rzucić się w zaspę i zostawić tam zarys orła albo wypróbować, czy buty są wystarczająco śliskie, aby na napotkanej przypadkiem tafli lodu zrobić spektakularny ślizg. He, he, śnieg, lód, ale fajnie, co?

„Zima lubi dzieci”

Anna Jurksztowicz śpiewała kiedyś, że zima lubi dzieci i choć nie jest to przebój, jaki ktokolwiek ma dzisiaj na playliście na Tidalu (kto ma, ten się raczej nie przyznaje), stwierdzenie na temat zimy było bardzo prawdziwe. Bez względu na to, ile mamy lat, to kiedy pada śnieg, łatwiej jest nam znaleźć dziecko w sobie. Niech się przez kilka chwil pobawi, przecież to nudne być ciągle dorosłym.

 

 

3 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.