Marzy ci się seks w plenerze – na plaży albo ukrytej leśnej polanie? Pomyśl dwa razy, zanim wprowadzisz w życie romantyczny plan.
Tekst: Sylwia Skorstad
Seks w plenerze to jeden z silnie zakorzenionych w kulturze motywów. Powraca na obrazach, w książkach i w filmach. Zwykle jawi się jako coś ekscytującego, wybiegającego poza schemat i doprawionego nutką ryzyka. W artystycznej wizji jest piękny, czysty i romantyczny. A jak smakuje w rzeczywistości? „Rozczarowująco” – opowiada seksuolog i licencjonowana seksterapeutka Isadora Alman w artykule przygotowanym dla „Psychology Today”.
Dawno, dawno temu, gdy… ludzie nie mieli swego kąta
Niegdyś seks w plenerze był koniecznością, bo mało która młoda para mogła sobie pozwolić na własne zacisze, a normy społeczne były dużo ciaśniejsze niż teraz. Od kiedy na ulicach pojawiły się automobile, stały się one najlepszymi przyjaciółmi kochanków, dając im przynajmniej jako takie schronienie przed niesprzyjającymi warunkami atmosferycznymi oraz wzrokiem ciekawskich.
Młodzieńczy seks w samochodzie to zresztą jeden z powodów, dla których wielu z nas wzdycha do seksu w plenerze. Tęsknimy do tamtej pasji, pragniemy powrócić do żaru uniesień charakterystycznego dla nastolatków oraz kochanków kradnących w ukryciu czułe, zakazane chwile. Nostalgia sprawia, że zapominamy przy tym, jak boleśnie drążek skrzyni biegów wbijał się w ciało, jak szybko zaparowywały w aucie szyby i jak trudno było przybrać właściwą pozycję ściskając się na przednim siedzeniu.
Morza ryk, ptaków pisk
Isadora Alman dzieli się z czytelnikami spostrzeżeniami swoich pacjentów. Z ich relacji wynika, że plan romantycznej zabawy erotycznej na świeżym powietrzu najczęściej kończy się rozczarowaniem:
– Seks na trawniku pod drzewem pozoru wydaje się romantyczny, ale rola tego, kto w takiej sytuacji leży na dole, jest nie do pozazdroszczenia. Elementy podłoża wpijają się w ciało i drażnią skórę. Dla alergika każde ugryzienie może skończyć się fatalnie. Nieustanne drapanie się i sprawdzanie, czy nie wszedł nam kleszcz, jest co najmniej rozpraszające. W praktyce wszystkie te romantyczne scenariusze okazują się nie do zrealizowania, jeden jest gorszy od drugiego.
Alman kwituje, że tak, jak w przypadku wielu fantazji erotycznych, tak i ta okazuje się smakować najlepiej, gdy pozostaje w sferze marzeń. W praktyce istnieje ważny powód, dla którego mawiamy „chodzić ze sobą do łóżka”. Tam jest po prostu najwygodniej.
Element nowości, element ryzyka
Alman poleca seks w plenerze głównie tym kochankom, którzy dobrze znają swoje potrzeby i wiedzą, że podniecają ich elementy ryzyka lub elementy nowości. Kogo ekscytuje fakt, iż może zostać podejrzany przez innych, dla tego na przykład plaża to idealne miejsce na seks. Igraszki na świeżym powietrzu mogą się też sprawdzić w przypadku par z długim stażem, którym potrzeba jest nowych bodźców. W badaniach dowiedziono, iż wyjście poza schemat wzmaga zarówno pożądanie, jak i przyjemność z seksu. To wszystko pod warunkiem, iż aktu nie zakłóca poczucie dyskomfortu, strachu albo wstydu.
A zatem… bawcie się dobrze! Gdzie tylko wam wygodnie.