Do października można będzie oglądać wystawy na Biennale Sztuki. Zachęcamy bardzo mocno do wycieczki do Wenecji nie tylko miłośników sztuki, ale każdego!
Tekst: Joanna Zaguła
Pierwsze, co musicie wiedzieć o weneckim Biennale to, że to ogromna impreza. Odbywa się co roku, ale naprzemiennie zajmuje się tematyką sztuki i architektury. W tym roku można oglądać w Wenecji wystawy sztuki, którym przyświeca hasło „May you live in interesting Times”, czyli „Obyś żył w ciekawych czasach”. W takich właśnie czasach bowiem (niestety?) żyjemy. Kurator edycji, Ralph Rugoff tłumaczy wybór takiego hasła tym, że odczuwamy wokół siebie silne napięcia społeczne. Żyjemy w mocno spolaryzowanych społeczeństwach, w których istnieją obok siebie grupy we właściwie równoległych wszechświatach. Nie mogą się ze sobą porozumieć, sprowadzając retorykę drugiej strony do „fake news”. Jego zadaniem te luki może wypełnić właśnie sztuka, która pozwala nam spojrzeć na rzeczywistość w nowy sposób i dostrzec to, co do tej pory było niedostrzegalne.
Jego kuratorskie polecania obejmują fotografie południowoafrykańskiej artystki, Zanele Muholi oraz instalacje, które pochodząca z Iranu twórczyni, Nairy Baghramian zamontowała na zewnętrznych ścianach Arsenału. W polskim pawilonie zaś zobaczycie samolot. Ale interpretacja tego dzieła nie jest tak oczywista, jak się wydaje w pierwszym momencie. To nie wrak tupolewa, tylko luksusowy samolot pasażerski jakby wywrócony na lewą stronę, który ma prowokować do dyskusji o nierównościach społecznych w naszym kraju.
Teraz pewnie część z was myśli sobie po pierwsze: „Kto z nas pojedzie w do Wenecji, żeby oglądać sztukę współczesną?”, a po drugie „W ogóle oglądanie sztuki współczesnej nie jest rozrywką dla każdego…” A jednak bardzo was namawiam na taką wycieczkę. Bilety do Wenecji są naprawdę tanie. Popływacie sobie w na Lido, zjecie risotto z sepią, popijecie Prosecco (to regionalne specjały Veneto), a kolejne dwa dni wakacji wykorzystajcie na sztukę. To naprawdę nie jest dużo. Wystawy ogląda się w pawilonach ogrodów i w Arsenale, w wielkich pofabrycznych halach. Jest tego bardzo dużo, więc dwa dni zwiedzania to minimum. Ale nikt wam nie każe oglądać każdego dzieła i wszystkich pawilonów. Weźcie rodzinę lub przyjaciół i przejdźcie się chociaż po części tego obszaru. Gwarantuję, że nie będzie nudno. Niektóre dzieła są dowcipne, inne straszne, niektóre piękne, inne odrażające. Nie każde was zachwyci, ale taki spacer na pewno sprowokuje do rozmów. A to chyba najważniejsze. Tak, jak chce Ralph Rugoff, sztuka odbierana emocjonalnie, bez narzuconego klucza, umożliwi dialog. Być może nawet między nierozumiejącymi się stronami. Ale zacznijmy od kręgu najbliższych. Otwórzmy się na sztukę współczesną, a to już będzie pierwszy krok.