Tym razem playlista na weekend ma temat minimalistyczny. Kasia przygotowała dla was świetne albumy z pięknymi okładkami.
Tekst: Kasia C.
Weekend start! I w związku z tym prezentuję kolejną playlistę, która być może umili wam wolne od pracy dni. Dziś jednak wśród moich propozycji nie znajdziecie pojedynczych utworów muzycznych, a całe albumy. Będą to moje ulubione wydawnictwa z minimalistycznymi okładkami.
Na pierwszy ogień idzie debiutancki album londyńskiej grupy The xx zatytułowany „xx”. Wydawnictwo swoją premierę miało w 2009 roku i zgarnęło same pozytywne recenzje, co przyniosło grupie spory rozgłos. Minimalizmu możemy doszukiwać się nie tylko w okładce albumu, ale także w całej twórczości zespołu – proste i melodyjne partie gitary połączone z samplami niskich częstotliwości. Zachęcam do przesłuchania całego albumu, a jako zachętę prezentuję mój ulubiony numer z płyty, czyli kawałek „Shelter”.
Arctic Monkeys to grupa, która w tych zestawieniach może pojawiać się dość często. Całe szczęście mają tak dużo dobrych numerów, że bardziej prawdopodobne jest to, że przestanę przygotowywać playlisty, niż wykorzystam je wszystkie. Na weekend polecam album „Suck It and See” z 2011 roku, a do sprawdzenie wydawnictwa powinien zachęcić was numer „She’s Thunderstorms”.
Kolejna minimalistyczna okładka albumu, o którym nie mogę w tym zestawieniu nie wspomnieć, zdobi debiutanckie wydawnictwo grupy Talking Heads. Płyta „Talking Heads: 77” swoją premierę miała w 1997 roku, a magazyn „Rolling Stone” umieścił ją na liście 500 najlepszych albumów wszech czasów. Jako mini zajawka tego, co znajdziecie na albumie kawałek „Psycho Killer”.
Mistrzem minimalizmu jeśli chodzi o oprawę graficzną płyt jest Kanye West. Wydany w 2013 roku album „Yeezus” nie ma okładki w ogóle! Artysta postanowił zrezygnować okładki, książeczki z tekstami i informacjami o krążku. Album został wydany w przezroczystym pudełku, z kawałkiem czerwonej taśmy klejącej i naklejką z wypisanym czarnym markerem tytułem płyty.